wtorek, 7 października 2014

Przypadek (#2)

Magdalena spacerowała po łódzkiej galerii i oglądała kolejne wystawy. Jej celami były głownie sklepy z akcesoriami dziecięcymi oraz ubrankami. Antosia uśmiechała się do niej z wózka, bawiąc się i wpychając sobie do buzi nowego gryzaka. Mariusz z Pauliną oraz Arkiem pojechali w odwiedziny do rodziców Wlazłego a Magdalena wolała wybrać się na zakupy niż spotkać się jeszcze z rodzicami.Potem planowała odwiedzić Winiarskich a wieczorem wrócić do domu i położyć się spać by odpocząć przed jutrzejszą podróżą z bratem do Spały. Zgodziła się z nim udać tam na dwa dni, a córeczkę zostawić pod opieką szwagierki oraz jej mamy.
-Co za miłe spotkanie-Magda zatrzymuje wózek i odwraca się by spojrzeć na mężczyznę stojącą naprzeciwko niej.
-Cześć Andrzej.
-Zakupy ?-Wrona posmyrał Antosię po policzku a to wypuściła z rączek swoją zabawkę.
-Jak widać-Magda lekko się uśmiechnęła-a Ty nie szykujesz się na jutro ?
-Spakowany jestem, a jak widać pisane mi jest spędzić popołudnie w miłym towarzystwie dwóch uroczych dam.
-Andrzej dlaczego to robisz ?
Wrona delikatnie przesunął Magdę w bok a sam chwycił się wózka gotowy ruszyć w dalszą podróż po galerii z paniami Wlazły.
-Robię co ?-udawał kiedy szli po galerii do kolejnego ze sklepu.
-Andrzej dobrze wiesz co.
-To co kolejny sklep i idziemy coś zjeść ?-zatrzymał się przed Smykiem-Magda, nie patrz tak na mnie-zgarnął kosmyk jej włosów za ucho-powiedziałem Ci coś, nigdy się nie poddaje. 

-Rozumiem,że całkiem przypadkiem znalazłeś się w galerii ?-Magdalena zajęła miejsce pasażera a Andrzej jeszcze raz sprawdził czy Tosia jest dobrze zapięta.
-Nie mam pojęcia o co Ci chodzi-środkowy uśmiechnął się i odpalił auto.
-Dobrze wiesz o co mi chodzi-Magda również się uśmiechnęła i spojrzała w lusterku na śpiącą spokojnie Tosię.
-Przynajmniej wiem,że bezpieczne dotrzesz do domu i nie będziesz się musiała z dzieckiem tłuc autobusem czy tracić niepotrzebnie pieniądze na taksówki.
-Andrzej.
-Wiesz,że lubię jak wymawiasz moje imię ?-uśmiechnął się nadal patrząc na jezdnię ale wiedział,że policzki siostry przyjaciela właśnie oblały się purpurą.
-Znów zaczynasz.
-Ja jeszcze nic nie skończyłem, Madziu.

-Napijesz się kawy, herbaty ?-Magda odwróciła się do Andrzeja który nosił na rękach Antosię która niedawno się obudziła.
-Czegokolwiek, może być woda. Jest cudowna.
Magdalena uśmiechnęła się i nalała siatkarzowi szklankę zimnej wody i zaniosła ją do salonu. Andrzej wraz z Małą na rękach poszedł za dziewczynką. Widok dwumetrowego faceta z maleńką dziewczynką był rozczulający.
-Ma to po mamie.
Andrzej zaśmiał się a Anotsia uderzyła go rączką w policzek, co spowodowało również śmiech u niej.
-Dokładnie.
Andrzej usiadł i usadził ją sobie na kolanach a drugą wolną ręką objął Magdę która wcale się nie opierała.Wtuliła się w siatkarza i oparła głowę o jego klatkę piersiową obserwując zadowoloną córkę.
-Wiesz,że tak mogłoby być już zawsze-Andrzej pocałował ją we włosy.
-Ja mam córkę.
-Która jak widać mnie uwielbia-zaśmiał się i pocałował również dziewczynkę.
-Andrzej...
-Magda to źle,że Cię kocham ? Źle,że chce kochać również Twoja córkę bo jest cząstka Ciebie ? Chce żebyś przychodziła wraz z nią na mecze ubrana w koszulkę z moim nazwiskiem. Chce stworzyć z Tobą prawdziwy i szczęśliwy dom, i wiem,że też tego w głębi siebie chcesz.
-Ale jej ojciec, Andrzej ja nie wiem.
-Nie interesuje mnie jej ojciec. Nie ma go przy niej, unikasz jego tematu to znaczy,że się nie liczy.
-On nie wie nawet,że ma córkę.
-I nie musi wiedzieć.

Andrzej siedział na kanapie w salonie Wlazłych a Magdalena kładła właśnie do łóżeczka Antosię. Wykąpana i nakarmiona dziewczynka ssała swojego różowego smoczka i patrzyła na mamę tak samo niebieskimi oczami jakie miał jej tata. Patrząc na swoją córeczkę, dziewczyna zawsze będzie mieć przed oczami twarz jej fatalnego zauroczenia. Antonina jest pamiątką po bardzo mocno zakrapianej imprezie urodzinowej i chwili zapomnienia.Magda pocałowała córkę w czółko i przykryła kołderką i wyszła z pokoju zabierając elektryczną nianię. Andrzej siedział w salonie tak jak go zostawiła.
-Gdzie będziesz pracować ?-usiadła na fotelu naprzeciwko niego.
-Jak na razie będę pracować w klinice rehabilitacyjnej-Magda upiła łyk kakaa.
-Nie myślałaś o pracy w Skrze ?-zdziwił się środkowy-na reprezentację jest już za późno, ale klub czemu nie.
-Nie mam doświadczenia.
-Słucham ? Pracowałaś w Lube, miałaś staż u skoczków austriackich przecież.
-I nie wiem czy do nich jeszcze kiedyś nie wrócę. 
-Ale na razie jesteś tutaj.
-Andrzej nie truj, zobaczę co będzie dalej. Ma razie szukam mieszkania by nie siedzieć na głowie Mariuszowi.
-Zawsze możesz się wprowadzić do mnie-Wrona upił łyk-mój dom jest dla was otwarty zawsze.
-Andrzej, proszę Cię.
-To ja Cię proszę Magda, nie mów tego, czego ja nie chce usłyszeć.
-Mam nic nie mówić ?-Magda podciągnęła kolana i objęła nogi rękami. Wpatrywała się w sylwetkę Andrzeja który prawie nic się nie zmienił podczas jej nieobecności. Jest bardziej przystojny,
-Lubię jak mówisz.
-Dlaczego jesteś sam, Andrzej ?
-Bo żadna z kobiet nie interesuje mnie tak jak Ty.
Magda głośno zaczerpnęła powietrza i już chciała odpowiedzieć Wronie kiedy do pokoju wbiegł roześmiany Arek i rzucił się cioci na szyję. W drzwiach stali jego rodzice i uważnie obserwowali blondynkę oraz mężczyznę siedzącego na kanapie.
-Wróciliśmy za wcześnie ?-Paulina oparła się o framugę i uważnie przyjrzała się szwagierce która się zaczerwieniła pod wpływem wzroku bratowej.
-Oczywiście,że nie-Magda podniosła się wraz z Arkiem-Andrzej po prostu odwiózł mnie do domu z galerii.
-I Magda zaprosiła mnie na sok-Andrzej mrugnął do blondynki-ale teraz już się zbieram, widzimy się jutro w Spale.
-Jasne-Mariusz uścisnął dłoń kumpla-i Madzia też tam będzie. 


Działaj Andrzej, działaj! 

Studiowanie jest baaardzo męczące, a mój plan zajęć jest fhoy zły ;( dlatego będę się starała dodawać w miarę regularnie!

Pozdrawiam.