poniedziałek, 31 marca 2014

She will be loved 17

Gregor

Kiedy się obudziłem nie było przy moim boku już Amber. A dokładnie pamiętam,że jak zasypiałem to blondynka była we mnie wtulona. Zszedłem więc z łózka Thomasa i jego pięknej narzeczonej. Pewnie jest w kuchni i szykuje śniadanie dla Lilly i może nawet dla mnie. Zszedłem więc na dół, i nie myliłem się. Stała w kuchni w szortach i koszulce, w ciąży wyglądała olśniewająco. Zdziwiłem się kiedy zobaczyłem kręcącego się koło niej Thomasa, już wrócił ? No tak miał być z samego rana.
-Ujek-lilly jak tylko mnie zobaczyła podbiegła i wyciągnęła w moim kierunku ramiona. Na rączki chciała.
-Wujek, wujek-zaśmiałem się podrzucając ją do góry.
Zaśmiała się tylko.
-Nareszcie wstałeś śpiochu-Amber oderwała się od przygotowywania śniadania-czołg by Cię nie obudził.
-Wybacz-posłałem jej lekki uśmiech.
-Zjesz może z nami ?-Thomas nakrywał do stołu a Aber znów wróciła do smażenia naleśników.
-Wybaczcie ale muszę się jeszcze spakować, ale widzimy się za kilka godzin-postawiłem mała na ziemi.
-Sandra jedzie ?-spytała z nadzieją Amber. Chyba miała dość naszego towarzystwa, nie dziwię się jej, duet S&M tak ją męczy,że każdy miałby już dość.
-Jasne, poznasz również resztę partnerek o i Twoja macocha też będzie-zaśmiałem się. Każdy wiedział o niechęci Pani Angeliki do Amber i wzajemnie.
-Chryste-jęknęła dziewczyna co spowodowało śmiech zarówno u mnie jak i u Thomasa. Pomachałem im i wyszedłem z domu.Jak na marzec pogoda była idealna. Mam nadzieję tylko,że podczas ostatnich konkursów będzie panować pogoda idealna z podobnymi warunkami dla wszystkich.Całe szczęście,że poinformowałem Sandrę o tym,że noc spędzę poza domem bo inaczej miałby delikatnie mówiąc trochę przekichane.Droga do mojego apartamentowca nie trwała długo, w sumie trzeba by się było w końcu rozejrzeć za czymś większym. Wszedłem do mieszkania, znajdującego się na ostatnim piętrze mając nadzieję,że moja narzeczona jeszcze śpi. Myliłem się, Sandra siedziała w salonie i popijając kawę przeglądała gazetę.
-Lucas dzwonił, nie może jechać z nami do Planicy-odezwała się kiedy usiadłem obok niej, obdarowując całusem w policzek.
-Szkoda-wziąłem od niej kubek i wypiłem łyk gorzkiego napoju. Sandra nigdy nie słodziła kawy ani nie dolewała mleka, nie wiem jak można pić tak kawę.
-Spakowałam Cię-spojrzała na mnie z wyrzutem-na drugi raz dopomnij się,że nie masz już czystych skarpetek, nie będę musiała robić prania na szybko.
-Co ja bym bez Ciebie zrobił ?-spytałem przytulając do siebie blondynkę.
-Zginąłbyś, zginąłbyś w brudzie i z głodu Gregor-zaśmiał się i pocałowała mnie w nos.
Mimo tego co jej zrobiłem przed prawie sześcioma miesiącami, kochałem ją. Zaraz, zaraz, czy Amber nie jest właśnie w szóstym miesiącu ciąży ?

Amber

-Thomas może weźmy ją ze sobą ?-spojrzałam na zapłakaną dwulatkę w fotelu-nie mogę patrzeć na to jak płacze.  Ten tylko spojrzał to na nią, to na mnie i wbiegł po schodach na górę.
-Nie płacz Lilluś-wzięłam ją na kolana i przytuliłam-nie płakusiaj skarbeńku. 
-Ni baba, Lylly nie ce, Ami-zapłakała znów.
Serce mi się ściskało jak widziałam jej malutkie, niebieskie oczka pełne łez. Jeżeli mała nie pojedzie z nami, to ja zostanę z nią w domu. Nie wiem czemu tak bała się babci i jak tylko miała jechać do niej na dłużej wpadała w histerię, mogłam się tylko spodziewać,że nie jest to już tylko tęsknota za ojcem. Po upływie kilku minyt na dół zszedł Thomas niosąc złożony wózek spacerowy małej oraz walizeczkę. Uśmiechnęłam się pod nosem i przesłałam mu w powietrzu całusa.
-Lilly jedziesz z nami-pocałowałam dziewczynkę która spojrzała na mnie-nie płacz już, aniołeczku.
Podniosłam się z fotela trzymając małą na rękach, skierowałam się do korytarza żeby ubrać ją w bezrękawnik i założyć adidaski które wczoraj jej kupiłam.
-Miałaś jej nie dźwigać-spojrzał na mnie z wyrzutem Thomas wchodzący do domu. Od razu przejął ode mnie małą a ja spokojnie mogłam założyć jej buty na stópki. Najlepiej to by chyba było gdybym się położyła i do rozwiązania nie wstawała z łóżka. Wzięłam swoją torebkę i wyszłam z domu. Thomas zapinał Lilly w foteliku a ja zamykałam w tym czasie drzwi. Zajęłam miejsce pasażera w aucie i skierowaliśmy się w kierunku lotniska. Stać miał tam bus który zabierze większe rzeczy a na dodatek musieliśmy kupić jeszcze bilet małej. Z zakwaterowaniem nie będzie problemu, będzie spała ze mną. Jak tylko zajechaliśmy, od razu wzięłam sobie torbę z aparatem i wypięłam małą biorąc ją na ręce. Pokazałam Thomasowi język i skierowałam się z Lilly na lotnisko. Nie zdziwiły mnie pustki tam świecące, za to zdziwił mnie widok który zastałam. Michael biegał w kółko ze Stefanem na plecach a Gregor za śmiechem ich fotografował.
-Grubasek przyszedł-zaśmiał się Kraft jak tylko mnie zobaczył-o i księżniczka.
Michael zrzucił go z pleców, tak,że ten spadł robiąc huk. Blondyn wziął ode mnie Lilly i zaczął podrzucać ją do góry. Zły humor blondyneczce szybko zniknął a łzy zastąpił szeroki uśmiech.
-Słoniku chce żebyś kogos poznała-chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę dwóch dziewczyn, w jednej rozpoznałam Sandrę która promiennie uśmiechnęła się na ,mój widok-poznaj proszę moją ukochaną-wskazał ręką na.
-Marisa-również blond włosa dziewczyna wyciągneła w moim kierunku dłoń-podziwiam Cię,że wytrzymałaś tyle czasy z tymi wariatami.
-Amber-uśmiechnęłam się-ciężko było ale dałam radę.
-Ej, ja nie jestem wariatem-krzyknął Michael robiący Lilly samolot.
-Upuścisz ją!-krzyknęłam.
-Spokojnie słoniku, damy sobie radę.
Zabiję ich. Zabiję ich jak jeszcze raz sobie zakpią z mojej wagi.

Obserwowałam chodząco po wiosce skoczków Lilly.  Dzisiaj kwalifikacje do pierwszego konkursu, jutro pierwszy indywidualny, następnie drużynówka a potem znów kwalifikacje i ostatni konkurs. Lilly znalazła tu sobie kilku kolegów swoim wieku albo podobnym do zabawy, jednak ciągle musiałam mieć księżniczkę na oku. W okół kręciło się pełno ludzi z każdego państwa, nic dziwnego skoki w Planicy to miejsce gdzie spotykają się wszyscy bliscy skoczkom.
-Obstawiałem,że ona będzie z Gregorem-usłyszałam kogoś mówiącego ewidentnie o mnie  po polsku. Może nie mieszkałam w Polsce, i nie bywałam w niej, jednak mama z ciocią pragnęły bym umiała ich ojczysty język.
-Moglibyście mnie nie obgadywać ?-sprawnie spytałam ich po angielsku. Było ich dwóch, blondyn i taki śmieszny z bródką. Ten drugi musiał być tym słynnym Piotrkiem Żyłą a pierwszego nie znałam. Osobiście miałam przyjemność poznać Macieja Kota oraz jego starszego kolegę Kamila Stocha i jego żonę. Obydwaj wpatrywali sie we mnie z otwartymi buziami.
-Dawid..Piotrek-znikąd pojawił się Stoch-Łukasz was cały czas szuka.
-Ona...ona rozumie polski-pokazał na mnie ten cały Dawid.
-Nie tylo rozumiem ale umiem też coś powiedzieć-odgryzła mu się.
-Ale...przecież dla Niemców to ciężka spraw uczyć się polskiego-głos zabrał Żyła.
-Może dla rodowitych Niemców czy Austriaków...
-Chesz powiedzieć,że ?
-Tak, tak jestem pół polką, pasuje ?-obaj kiwnęli głową i ze śmiechem udali się do wołającego ich trenera.
-Wybacz Amber jeżeli powiedzieli coś co Cię uraziło-przeprosił w ich imieniu Kamil.
-Nic złego-uśmiechnęłam się-powodzenia!-krzyknęłam kiedy się oddalił. Lilly uśmiechnięta skakał i próbowała naśladować chłopca który próbował zrobić telemark w swój dziecięcy sposób. Trzymanym aparatem zrobiłam dzieciom zdjęcie. Podczas kwalifikacji nie musiałam bawić się w fotografa, mieli pełno zdjęć w powietrzu a poza tym na skoczni był fotograf uwieczniający ich specjalnym sprzętem. Sama więc mogłam się skupić na tym co działo się poza skocznią.
-Michael znów postanowił sobie wygrać kwalifikacje a ja wygram konkurs-doskoczył do mnie Stefan. Marisa wraz Sandrą bawiły się z Lilly
-Nie bądź taki do przodu bo Cię w tyle zabraknie-koło nas zmaterializował się Gregor-podium jest moje.
-Ty Schliri nie jesteś jedyny-tym razem przy moim boku pojawił się mój narzeczony.
-Panowie jest jeszcze 47 innych zawdników-uśmiechnęłam się pstrykając im fleszem po oczach.
-Słoniku aż tak w nas nie wierysz ?-zaśmiał się Kraft
-Masz 5 sekund zanim zacznę Cię gonić.
-Spoko, daj znać jak zaczniesz biec-zaśmiał się i oddalił w kierunku swojej dziewczyny i Lilly.


Przystanęłam na chwilę łapiąc oddech. Zakręciło mi się tylko w głowie, to nic przecież takiego. I nagle zrobiło mi się tak dziwnie gorącą. Dobrze,że obok mnie znajdywała się barierka której mogłam się przytrzymać. Właśnie kończyła się druga seria konkursu indywidualnego, Lilly spała w domku skoczków a Thomas zapewne szykował się na górze do skoku by utrzymać swoje drugie miejsce. Podparłam się o nią i spuściłam głowę w dół łapiąc oddech.
-Dobrze się czujesz-pojawił się koło mnie Michael  który już skoczył-Amber, co jest ?
Nie mogłam mu odpowiedzieć potrząsnełam tylko głową i lekko zachwiałam się na nogach.
-Mała bez takich mi tutaj-postawił torbę na ziemi i objął mnie w pasie trzymając prosto. Oderwałam dłonie od barierki i podniosłam głowę do góry jednak szybk tego pożałowałam, cały świat zawirował mi przed oczami.
-Nie mdlej mi, patrz tu na mnie, Amber-krzyknął wściekły a zarazem przestraszony Michael-Amber, ej.
Nie słyszałam już co się w okół mnie dzieje bo odpłynęłam.

Gregor

Kręciłem się w pobliżu dla lidera koło Stefana który jak na razie zajmował to miejsce,  w najgorszym wypadku skończę ten konkurs na piątym miejscu a on na czwartym. To i tak dobrze. Dwa dni w Planicy minęły na ciągłym śmiechu i żartach. Było czuć już ten koniec sezonu. Moje zainteresowanie wzbudził harmider panujący w wiosce przy telebimie. Ktoś odganiał reportów. Kiwnąłem w kierunku Stefana i udałem się zobaczyć co takiego znów się stało.
-Gregor, kurwa chodź tu!-doszedł mnie krzyk Michaela kiedy tylko pojawiłem się w jego polu widzenia. Zwróciłem na niego wzroki i dostrzegłem nieprzytomną Amber w jego ramionach. Odepchnąłem ghapiów by jak najszybciej się przy nich znaleźć.
-Nie wiem co jej jest, zemdlała. Cholera aż strach pomyśleć co by było gdybym nie przechodził. Kazałem zawołać lekarza ale jeszcze nie przyszedł.
-Nie ma na co czekać, tam jest karetka-klęknąłem i chwyciłem jej ciało by ją podnieść do góry-idź zawiadom Alexa i Thomasa, ale jak skoczy!-ostrzegłem go.
Szybkim krokiem ruszyłem w stronę Ambulansu, dobrze wiedziałem,że obserwują mnie wszyscy ale nie dbałem o to. Teraz najważniejsza jest Amber i maleństwo. Krzyknąłem do ratownika który wysiadł z karetki.
-My tu jesteśmy dla zawodników-rozłożył ręce
-Albo mi pan pomoże albo zaraz kolega wróci z odpowiednimi osobami i t będzie ostatnia pańska taka wypraw-ostrzegłem grzecznie. Jego przestraszony kolega chyba zrozumiał co mam do powiedzenia bo od razu wyciągnął nosze na których ułożyłem Amber. Niemal od razu odsunęli mnie od jej ciała i zaczęli badać.
-Ile trwa już ytrata świadomości i który to miesiąc ?-spytał drżącym głosem ten mądrzejszy.
-Około 7 minut, 6 miesiąc.
Wkuli się w jej dłoni i podpięli kroplówkę. Lekarz chyba badał tętno dziecka i patrzy przerażony na kolegę, jakby działo się coś złego.
-Gdzie ona jest ?-podleciał do nas zdyszany Thomas jeszcze w kostiumie.
-Nie ma na co czekać, jedziemy do szpitala.
-Gdzie ją zabieracie ?-krzyknął zanim zamkneli mu drzwiczki przed nosem.
-Do św. Alberta.

Thomas już w normalnym stroju kręcił się po korytarzu. Do szpitala przyjechaliśmy tylko we dwóch reszta reprezentowała kraj. Thomas miał mi za złe,że nie poinformowaliśmy go od razu, ale dziękował również za tak szybką interwencję. Amber odzyskała podobno już w karetce przytomność i wszystko wróciło do normy, czekaliśmy tylko teraz na ostatnie wyniki badań i będziemy mogli wracać w trójkę a raczej w czwórkę do hotelu.
-Który z panów jest ojcem dziecka-podszedł do nas lekarz.
-Może pan mówić,Gregor jest przyjacielem rodziny-odezwał się Morgi stając prosto jakby połknął kij. Było mi niezmiernie miło,że chce aby mówił przy mnie. W sumie i tak by mi powiedział, wiec bez różnicy.
-Któryś z rodziców musi mieć jakąś chorobę przewlekłą. i jest podejrzenie,że u dziecka też wystąpi. Płód jest teraz w okresie rozwijania się płuc więc najprawdopodobniej to daje się we znaki. Przepisałem pańskiej narzeczonej leki które powinny powstrzymać objawy.
-Panie doktorze ale zarówno ja jak i ona jesteśmy zdrowi.
Uważnie słuchałem wszystko o czym mówili. Choroba, jakaś układu oddechowego.
-Nikt w waszych rodzinach nie miał chorób układu oddechowego ? Panie Morgenstern, to są wszystko przypuszczenia, wszystko się okaże jak synek przyjdzie na świat.
-Syn ?-spojrzał na niego zdziwiony a lekarz kiwnął głowa.
-Panie doktorze-zabrałem głos-czy możliwe jest coś takiego jak jeden z rodziców ma astmę ?
-Tak bardzo możliwe, niestety muszę państwa opuścić. Jeszcze jakieś piętnaście minut i możecie państwo opuścić szpital, wszystkie zalecenia dam pacjentce.
I oddalił się na nas. Spojrzałem na przyjaciela który wpatrywał się we mnie szeroko otwartymi oczami. Teraz już wszystko był dla mnie jasne.
-Chyba należą mi się jakieś wyjaśnienia-założyłem ręce na piersi i spojrzałem na niego oskarżycielsko.
I dopiero teraz tak na prawdę zdałem sobie sprawę z powagi tej sytuacji, zostanę ojcem. Będę miał syna.

Akcja nie toczy się w przeciągu jednego dnia. No i Gregor się dowiedział. Będzie parka, Lilly i młodszy braciszek. A nam zostały jeszcze dwa i epilog a w kolejce już Maaciuś (mam już napisane 4 rozdziały) heheh do nastepnego :*

sobota, 29 marca 2014

She will be loved 16

Amber

Dwa tygodnie później

Przed ostatnimi czterema konkursami które tradycyjnie miały się odbyć na Słowacji, cała kadra dostałą dwa dni wolnego od treningów za osiągnięcia.  Niestety ja tego wolnego nie miałam, musiałam udać się na umówioną wizytę u lekarza, zacząć załatwiać sprawy z szybkim ślubem w urzędzie i spotkać się z głównym sponsorem by dogadać się w kwestii sesji zdjęciowej chłopaków.
Tak dwa tygodnie temu mi się oświadczył a już najprawdopodobniej w czerwcu zostanę jego żoną. Wszystko po to,żeby od razu po porodzie został bez niczego wpisany jako ojciec dziecka. Wszystko na wariackich papierach. Ale musimy zdążyć przed wyznaczonym terminem 24 czerwca kiedy to maleństwo pojawi się na świecie. Pan doktor chciał mi zdradzić płeć maluszka ale obiecałam sobie,że chce mieć niespodziankę. Gregor wraz z Sandrą mają pobrać się już w sierpniu. Blondynka zaoferowała mi swoją pomoc przy skromnej uroczystości. Tylko zaślubiny w Urzędzie i małe przyjęcie w restauracji tylko w gronie najbliższych. Moje samopoczucie było coraz lepsze, mdłości minęły mi już dawno, zaczęły mi tylko puchnąć stopy i bolał mnie kręgosłup. Tatuś oczywiście chodził zadowolony nie słuchając nawet swojej małżonki która uważała,że jeszcze jestem dzieckiem. Dokładnie pamiętam tą awanturę kiesy wraz z ojcem powiedzieliśmy jej,że poniekąd zostanie babcią. Tak,zdecydowanie musieli kupić nowe talerze gdyż ta w furii wytłukła chyba wszystkie. Teraz kiedy miałam chwilę wolną siedziałam sobie na kanapie w domu Thomasa, w którym jestem już prawie bo jeszcze nie wszystkie moje rzeczy tu są. Lilly grzecznie stała przy stoliczku i rysowała coś na kartce a ja mogłam poczytać poradnik dla młodej matki który dostałam od Gregora. Thomas wraz z nim pojechał na jakieś tam spotkanie, nawet nie wiem z kim.
-Lilly chodź tu do mnie-zawołałam dziewczynkę która już dreptała w piżamce wykąpana. Jutro popołudniu mamy zawieźć ją na ostatnie dwa tygodnie do babci a potem już będzie w domu. Mała położyła główkę na moim brzuchu, przykryłam nas kocem i bawiłam się jej kręconymi lekko włoskami. Przez ten czas kiedy nas nie było przy niej, strasznie wyrosła i co najważniejsze mówiła już, jeszcze bardziej po swojemu ale jak ktoś chciał to ją rozumiał.
-Spać Ci się nie chce ?-spytałam wiedząc,że mnie zrozumie.
-Nje-ziewnęła i bardziej się we mnie wtuliła-dzisiuś.
Zaśmiałam się całując ją w główkę. Włączyłam telewizor na kanał z bajkami i tak sobie leżałyśmy we dwie na kanapie oglądając przygody Toma i Jerrego. I pewnie nawet nie zorientowałam się,że Lilly usnęła gdyby nie to,że słodko sobie chrapnęła. Zmęczona zaraz podzieliłam jej los.

Thomas

Jeździłem z Gregorem po centrach handlowych a konkretniej to po jubilerach.  Zdecydowanie za późno przypomniałem sobie o dziewiętnastych urodzinach swojej narzeczonej które miała za trzy dni. Gregor też chciał jej kupić drobny upominek,więc pomagaliśmy sobie nawzajem z wyborem.
-Słuchaj mam sprawę Gregor. Muszę jeszcze dzisiaj podjechać do rodziców a nie chcę żeby Amber była sama przez noc.
-Jasne-odpowiedział z uśmiechem-zajmę się nią i Lilly.
-Będę Ci dłużny piwo ale podejrzewam,że masz dość na jakiś czas-zaśmiałem się przypominając sobie sytuację kiedy wróciliśmy z zaręczynowej kolacji. Pokój Stefana i Michaela wyglądał jak pobojowisko, zresztą jak oni sami. Jedynym trzeźwym ze skoczków pozostał Didl który przespał nieświadomy całą noc. Awantura jaką zrobił Alex pozostanie sławna zaraz po tym jak głośno oznajmił,że zostanie dziadkiem.Po prostu źle się zrozumieli, on pozwolił im zaszaleć, to zaszaleli tak,że żaden z nich nawet nie odważył się zasiąść na belce. Alex powiedział,że jego podopieczni czymś się zatruli, więc w konkursie walczyliśmy wraz z Thomasem. Reszta się kurowała by następnego ranka karnie biegać 35 okrążeń wokół hotelu.W milczeniu wraz z zakupami wracaliśmy na parking do mojego samochodu.
-To ja cię podrzucę i od razu pojadę.
Kiwnął głową że rozumie i ruszyliśmy w dwudziestu minutową podróż. Wysadziłem go pod bramą i sam udałem się w podróż w rodzinne strony tak jak prosiła mnie o to mama przez telefon.

Gregor

Wszedłem cicho do domu Thomasa, chcąc zrobić dziewczyną niespodziankę. Jednak to one zrobiły większą mi. Wyglądały razem tak słodko. Zauważyłem stojący na szafce aparat Amber, bez oporów go chwyciłem by uwiecznić tą chwilę. Zadowolony z siebie, odłożyłem sprzęt tam gdzie leżał. Widząc kręcącą się Lilly postanowiłem zanieść ją do łóżeczka, wtedy również Amber będzie miała więcej miejsca. Pocałowałem chrześnicę w czółko i przykryłem różową kołderką i zszedłem na dół. Amber dalej spała, a nie chciałem jej budzić. Mogłem jeszcze przenieść na wygodniejsze łóżko Amber jednak wolę nie ryzykować, może niedługo się obudzi ?Usiadłem więc sobie na podłodze i włączyłem Xboxa. Gra tak bardzo mnie wciągnęła,że nie zauważyłem,że Amber się obudziła.
-A gdzie zgubiłeś mojego narzeczonegp ?-bawiła się moim włosami burząc moją cudowną ftyzurę.
-Zakopałem go w ogródku by mieć Cię dla siebie-zaśmiałem się-serio to wróci rano,musiał jechać do rodziców.
-Głupi jesteś-uderzyła mnie w ramię-długo tu siedzisz ?
-Trochę-ziewnąłem. Zmęczenie i mnie dawało się w znaki, jednak niedługo koniec sezonu i będzie trochę czasu na odpoczynek. Znaczy się na przygotowania do ślubu.
-Może chcesz się przespać ? Sam tu będziesz siedział ?-podniosła się z kanapy.
-A ty ?
-No ja idę do pokoju, jak chcesz też  możesz.

Amber

Weszłam do sypialni, kiedy chciałam zamknąć drzwi mały włos a złamałabym nos Gregorowi.
-Gregor ?-spytałam zdziwiona kładąc się do łóżka. 
-Mam spać sam ?-zrobił minę zbitego szczeniaka. Czemu oni zawsze biorą mnie na litość ? Ostatnio musiałam tulić Stefana dopóki nie usnął bo go nastraszyli i się bał. No zwariować idzie. Odchyliłam kołdrę, zapraszając go do siebie. Położył się i niemal odrazu do mnie przytulił. No przytulać to on potrafił.
-Tylko bez żadnych numerów-ostrzegłam go tak na wszelki wypadek.
-Ma się rozumieć pani Morgenstern-zaśmiał się-a maleństwo lubi wujka ?
Zaśmiałam się, ostatnio w kadrze dochodzili się kto zostanie chrzestnym maleństwa i Gregor nadal obstawiał,że to właśnie będzie on. Ty to będziesz ojcem,ale się o tym nie dowiesz.
-Gregor-jęknęłam zamykając oczy. Chciałam znów udać się do krainy snów-Dobranoc.
-Dobranoc-odpowiedział.
Zanim kompletnie odleciałam usłyszałam jeszcze tylko ciche:
-Zawsze będę przy Tobie i przy dziecku.
Tylko nie wiem czy to była rzeczywistość, czy sen.

Ten rozdział nie wnosi nic, jest takim łącznikiem dla kolejnych. 
Jeszcze tylko 4 :) 

I ruszam z wiecznie nadąsanym i niezadowolonym Maciejem który kiedyś się uśmiecha Kotem :) 

wtorek, 25 marca 2014

She will be loved 15

Amber

Założyłam na siebie kupioną niedawno sukienkę ciążową. Nie wiem po co, Thomas powiedział mi tylko,że mam się ładnie ubrać. Nie mam pojęcia co on kombinował. Nie kombinowałam za bardzo z włosami, pofalowałam je tylko lekko i puściłam swobodnie na ramiona. Malec coraz częściej dawał ostatnio o sobie znać kopiąc. Pierwszy raz kiedy poczułam jego ruch w moich oczach pojawiły się łzy. Malec dał o sobie znać podczas konkursu kiedy Thomas szykował się do skoku. Gregor zaalarmowany moim łzami od razu znalazł się koło mnie. I to on a nie Thomas oprócz mnie odczuł ruchy jakby nie było swojego dziecka. Kącik jego ust od razu powędrowały do góry jednak chwila nie trwała długo bo zaraz znalazł się koło nas Thomas zajmując jego miejsce. Tego dnia malec niestety nie chciał dać o sobie już znać, za to przypomniał o sobie już następnego ranka, tym razem w obecności Thomasa. Nie chciał mi powiedzieć gdzie mnie porywa więc zostało mi tylko rozmyślać. Kończyłam malować oczy, kiedy do mojego hotelowego pokoju wszedł tato. Nie byłabym zdziwiona jego widokiem gdyby nie to,że czerwoną czapeczkę zamienił na czerwony krawat! Skoro ojciec ubrał garnitur to musiał wiedzieć co kombinuje Thomas. Czyli nieuświadomiona byłam tylko ja.
-Gotowa już jesteś ?-wyciągnął w moją stronę dłoń. Założyłam na siebie jeszcze tylko na siebie płaszczyk i podałam mu rękę. Jak się okazało przed hotelem czekała na nas taksówka, znaczy się na mnie. Ojciec pocałował mnie w czoło i życzył dobrej zabawy a sam z uśmiechem na twarzy wrócił do hotelu. Taksówkarz nie mówił nic przez całą drogę. Wysadził mnie pod bardzo ekskluzywną norweską restauracją. Podziękowałam za podróż i odebrałam od niego malutką kartkę na której widniało pismo Thomas Wejdź do środka i o nic nie pytaj. Jak poprosił tak też zrobiłam. Konsjerż od razu przejął ode mnie płaszcz i wskazał ruchem dłoni na ogromne drzwi na końcu sali. Lekko oddychając, trzymając dłoń na brzuchu skierowałam się w ich stroną. Tam niemal od razu się otworzyły pod lekkim naciskiem mojej dłoni i znalazłam się w sali oświetlonej jedynie przez lampiony i masę małych kolorowych świeczek. Dookoła porozkładane były białe jak i czerwone róże a na środku sali stał On. Ubrany w idealnie skrojony garnitur. Dwa ostatnie guziki, śnieżnobiałej koszuli pozostały rozpięte. Włosy jak zwykle ułożone w artystyczny nieład a na ustach szeroki uśmiech. Sama w swojej zwykłej sukience przy nim wyglądałam nijak.
-Witaj-przez te buzujące hormony rozpływałam się na sam dźwięk jego głosu. Podszedł do mnie z gracją i pocałował krótko ale czule. Odsunął przed mną krzesełko przy ślicznie zastawionym stoliku. Usiadłam i on uczynił to samo. Uśmiech sam malował się na mojej twarzy kiedy patrzyłam w jego błyszczące ze szczęścia oczy. Chyba tak się zachowują i wyglądają zakochani.
-Możesz mi powiedzieć po co to wszystko ?-spytałam rozglądając się po całej sali w której byliśmy sami. Z jej rogu dochodziła bardzo cicha muzyka lecąca z wieży.
-Wszystko w swoim czasie-chwycił moją dłoń leżącą na stoliku i ucałował ją-zamówiłem nam sałatkę z owoców morza, lubisz ?-spytał a ja kiwnęłam głową. Nalał mi do wysokiej szklanki wody, sobie również. Zdziwiło mnie to zwłaszcza,że koło jego sztućcy stał kieliszek na wino.
-Nie piję bo prowadzę-czy on czyta w moich myślach ? Posłałam mu uśmiech i upiłam łyk wody która miała cytrynowy posmak. Kelner przyniósł nam dania i znów zostaliśmy sami. W ciszy, spoglądając na siebie konsumowaliśmy posiłek.
-Zechcesz ze mną zatańczyć ?-wyciągnął w moim kierunku dłoń którą ujęłam. Już kilka chwil później tańczyliśmy w rytm wolnej muzyki. Byliśmy na tyle siebie blisko na ile pozwalał mój brzuch.
-Wiesz,że Cię kocham ?-szepnął okręcając mnie dookoła.
-Wiem-przylgnęłam bardziej do jego ciała. Nawet przez materiał czułam ciepło od niego bijące.
-Thomas...co Ty robisz ?-spytałam kiedy nagle klękną przede mną wyciągając coś z kieszeni spodni. W jego dłoni znajdywało się czerwone pudełeczko ze srebrnym pierścionkiem w środku.  Momentalnie z wrażenia zabrakło mi oddechu.
-Amber słońce czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną ?-niby banalna formułka ale mnie zabrakło słów. On,mężczyzna idealny chce spędzić ju definitywnie swoje życie z kimś takim nieidealnym jak ja. Przecież on by mógł mieć tysiące kobiet ładniejszych, inteligentniejszych a chce właśnie mnie.
-Tak-odpowiedziałam króciutko. Klęcząc drżącymi dłońmi, wsunął pierścionek na mój palec który później ucałował.Jego twarz rozpogodził jeden z najpiękniejszych uśmiechów. Podniosłam na wysokość oczu dłoń która zdobił  teraz śliczny pierścionek. Dopiero z bliska dostrzec można było tuzin małych diamencików dookoła jednego większego.
-Podoba Ci się ?-Thomas złapał moją drugą wolną dłoń i przysunął do swojego ciała.
-Nawet nie wiesz jak bardzo-uśmiechnęłam się i w podziękowaniu musnęłam jego usta. Czyli tato musiał o wszystkim wiedzieć, i nic mi nie powiedział. Zdrajca.
-To co robimy z tak mile rozpoczętym wieczorem-Morgi poruszał śmiesznie brwiami.
-Nie wiem jak Ty ale ja mam pewne propozycje-zaśmiałam się wspinając na palce by bez problemu dosięgnąć do jego ust.

Gregor

Nie wiem sam który Pointner jest gorszy. Ten wkurzony na maksa, chodzący ciągle nabzdyczony tak,że aż bucha mu para uszami. Czy ten prze szczęśliwy z niewiadomych mi przyczyn, pozwalający nam na wszystko. Dosłownie na wszystko. Tak więc teraz siedzimy sobie prawie,że wszyscy bo brak nam tylko Morgiego. Andreas i Stefan sprowadzili skądś piwo więc sobie imprezujemy za zgodą trenera. Jak tak dalej pójdzie to żaden z nas nie będzie w stanie wziąć udziału w jutrzejszym konkursie. A norweskie piwo to jednak norweskie piwo.
-A ja fiem gzie poszedł Morgi-czknął Stefan.
-Nic dziwnego, jesteś największą plotkarą w drużynie-odszczeknął mu Didl. Chłopak ostatnio był cięty na każdego, bo skoki nie wychodziły mu takie jak w poprzednim sezonie zimowym czy chociażby letnim. Tylko Stefana złapało to piwo, no ale jak ktoś miał słabą głowę to nic dziwnego. Najmłodszy to mu wolno.
-No...no bo ten no-jąkał się nie mogąc się wysłowić. Michael ryknął śmiechem opluwając resztkami napoju z ust Andreasa. Naprawdę, Alec oszalał godząc się na popijawę przed konkursem. Jutro jak nic będzie tego żałował, i gdzie do diabła jest Thomas!
-No bo podsłuchałem-i rozumiecie,że mówił już całkowicie bez żadnego bełkotu ?-znaczy się nie podsłuchałem.
-Mniejsza o to.
-No bo Alex ma taki dobry humor, bo Thomas eis dzisiaj oświadcza Amber, znaczy się pewnie już to zrobił no wiecie-zaśmiał się Kreaft znów upijając łyk piwa. Oświadcza się co ? Czy ciąża dziewczyny to powód żeby się od razu hajtać ? Ile oni się znają a ile ze sobą są ? Oszalał. Z Kris był dziesięć lat zanim urodziła się Lilly i jakoś nie śpieszno mu było pod ołtarz,aż do teraz. Chyba,że dojrzał bardziej niż nam się to wszystkim wydaje.
-Ale wiesz co Gregor, myśleliśmy że lecisz na Amber no ale ty już zaklepany-zaśmiał się Michael. Łypnąłem na niego mając nadzieję,że się zamknie.
-W sumie-przyznał mu rację jego odwieczny kompan-łaziłeś za nią jak piesek salonowy.
Boże daj mi cierpliwość bo jak dasz mi więcej siły niż mam to ich rozwalę.

Thomas

Leżałem w łóżku jeżdżąc ręką po ramionach Amber. Leżała wtulona we mnie i sama kreśliła jakieś wzorki na mojej klatce piersiowej.  W chwili kiedy powiedziała tak, zostałem najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi.Jeszcze kiedy wczoraj dostałem błogosławieństwo od Alexa wiedziałem,że wszystko musi się udać. Leżałem teraz trzymając w ramionach powód mojego uśmiechu, powód mojego szczęścia, osobę którą szczerze kocham.
-Wracamy do hotelu ?-spytała przygryzając wargę.
-A gdzie jesteśmy-zaśmiałem się kręcąc na palcu jej włosy-przecież jesteśmy w hotelu.
-Wiesz o co mi chodzi, Thomas-jęknęła.
-No wiesz, liczyłem na jakąś powtórkę w nocy-obsypywałem pocałunkami jej policzki i usta-a przy chłopakach tak jakoś niezręcznie.
-Jesteś niewyżyty-zaśmiała się ale wcale nie protestowała kiedy moje usta schodziły coraz niżej. I mnie też to nie przeszkadzało. Szykowała się bardzo udana noc z dala od skocznego świata.

Zastanawiam się jak oni się zachowują jak są pijani. Heheh. 
Przepraszam za błędy. 

niedziela, 23 marca 2014

She will be loved 14

Amber

Wiecie jakie to okropne uczucie mijać swojego ojca szerokim łukiem ?  Od ponad czterech tygodni nie zamieniłam z nim ani słowa. Unikam go jak diabeł święconej wody. I na nic się mają błagania Thomasa, że on zrozumiał. Nie pomagają nawet wtrącenie Gregora i reszty chłopaków,że on cierpi. No cóż, mógł myśleć wcześniej ewentualnie ugryźć się w język. Niech się jeszcze trochę pomęczy,tak szybko mu nie daruje. Turniej Czterech Skoczni dla Austriaków nie zakończył się tak widowiskowo jak w zeszłym sezonie ale nie było źle. Thomas obronił swoje drugie miejsce. Większość moich uplasowała się w pierwszej dziesiątce, więc chyba nie było aż takiej tragedii. Zresztą co ja będę wnikać, nie znam się na tym. Ja mam robić zdjęcia i na tym się skupiam. Moja sesja zdjęciowa wraz ze duetem Michael&Stefan zakończyła się pomyślnie a zdjęcia podbijały internet. Ostatnio dostałam nawet zlecenie od głównego sponsora skoczków, mam im zrobić zdjęcia które będą służyły jako karty wysyłane do fanów z ich podpisami. W ogóle miałam ostatnio mnóstwo pomysłów tylko mniej chęci. Zaczął mi się drugi trymestr i jedyne co mogłabym robić to spać całymi dniami a wieczorami jeść. Najgorsze było to,że raz miałam ochotę na tabliczkę czekolady a zaraz potem na ogórki kiszone albo śledzie. Tak więc w walizce oprócz ciuchów przewoziłam na wszelki wypadek jeszcze kilka paczek żelek i ciastek bez czekolady. Jak jeździliśmy na skocznie to śmiali się już ze mnie,że jak tak dalej pójdzie to będę musiała mieć osobny autokar bo sama zajmuję połowę miejsca. Thomas jedyny mnie nie rozumiał i gromił wzrokiem tych chuliganów okropnych. Obiecuję sobie,że za karę nie wyretuszuję im twarzy i będą cierpieć z powodu braku nowych fanek. Ale oni mają takie piękne mordki,że chyba bym musiała komputerowo je obrzydzać. Siedziałam na łóżku po kwalifikacjach i przeglądałam wykonane dzisiaj zdjęcia. Siedzę sobie w wygodnych spodniach dresowych, bo szczerze powiedziawszy jeansy trochę mnie już uciskają więc unikam zakładania ich jak ognia. Tylko dresy ewentualnie getry. Wcinam przy okazji trzecią paczkę żelek dnia dzisiejszego. Nie no faktycznie jest mnie trochę więcej niż parę tygodni temu, na ale bez przesady. Po drużynie już chodzą zakłady czy to chłopiec czy dziewczynka. Osobiście wolałabym córeczkę,żeby Lilly miała młodszą siostrę, natomiast Thomas wiadomo, marzy mu się chłopak. Żadne z nas nie porusza kwestii ojcostwa Gregora więc jest jak być powinno.
-Co robisz ?-oho, jeszcze mi tylko ich tu brakowało. Wchodzą sobie jak do siebie,bez żadnego pukania, zapytania czy mogą. Normalnie jak do obory.
-Obrabiam wam twarzyczki żeby dziewczyny miały do czego wzdychać-zaśmiałam się odgryzając miśkowi głowę.
-No wiesz, ja już chyba nie mogę być bardziej przystojniejszy-zaśmiał się Kraft przeczesując włosy. Narcyz!
Nie skomentowałam tego osobiście. Zrobi to za mnie Michi i Didl. Roześmiali się tak głośno,że zwabili do pokoju jeszcze Morgiego i Gregora. Ej, to moje łóżko! Wyjazd stąd. I zostaw ten cholerny aparat, Gregor!
-Nie rób mi zdjęć, wyglądam niewyjściowo-zakryłam twarz dłońmi, jednak szybko ściągnął mi je stamtąd Thomas.
-Wiesz ile masz naszych nie wyjściowych zdjęć ? No właśnie-uwielbiam jak oni sobie sami odpowiadają na pytania. Pozwoliłam więc zrobić sobie parę zdjęć dla świętego spokoju. Nie słuchałam nawet o czym rozmawiają tylko przysypiałam sobie oparta o ramię Thomasa. Nie wiem nawet kiedy zasnęłam.

Thomas

Siedziałem i obserwowałem rozmawiających między sobą chłopaków. Siedzieli oparci o łóżku Amber i wpatrywali się w jej komputer, chyba przeglądali zdjęcia. Dziewczyna od czterech tygodni nie odzywa się do Alexa a ten chodzi struty. Zleciał cały styczeń na konkursach, jeszcze tylko trochę i będzie spora ilość czasu wolnego.Brzuszek u Amber był już całkiem widoczny, w końcu to początek piątego miesiąca. Coraz częściej mogłem doświadczyć humorków swojej ukochanej. Zresztą nie tylko ja miałem to szczęście. Ostatnio dostało się niewinnemu Niemcowi, który przez przypadek wszedł jej w kadr i zepsuł podobno świetne ujęcie. Musiałem złapać ją w pasie żeby nie wydrapała biednemu Wankowi oczu. Kristina miała tylko i wyłącznie zachcianki, chodziła cały czas uśmiechnięta i nie dostrzegłem u niej żadnych wahań nastroju. Ale to chyba kwestia indywidualna, i wszystko zależy od charakteru kobiety. W skocznym świecie rozniosło się już,że zostanę ojcem więc nic dziwnego,że dodawało mi to skrzydeł co owocowało dobrymi wynikami na skoczni. Mój prawnik poinformował mnie,że Lilly ma coraz większe szanse na pozostanie z nami, natomiast żebym bez problemów mógł uznać dziecko Amber za swoje, najlepiej by było,żebyśmy już w czasie porodów byli małżeństwem. Jestem już przygotowany na oświadczyny, czekam tylko teraz na odpowiedni moment.
-Chłopaki, idziemy-Amber usnęła na moim ramieniu, nie chciałem żeby ją obudzili. Położyłem jej głowę ostrożnie na poduszce i przykryłem kołdrą. Odgarnąłem blond włosy z twarzy i pocałowałem w czoło. Gregor odłożył jej laptopa na szafce i całą czwórka wyszliśmy. Brakowało między nami tylko Didla który siedział u siebie w pokoju i nadrabiał jakieś tam zaległości w oglądaniu serialu. Czymże by było nasze szczęście gdybyśmy nie napotkali wściekłego jak osa,Alexa Odkąd Amber nie odzywała się do niego nawet jednym słówkiem trener był nie do zniesienia, jednak na nas się to nie odbijało.
-A wy co tu robicie ?-ryknął. Oho czyli jednak przyszedł ten czas.
-Stoimy ?-odpowiedział z głupim uśmiechem Michael. Tylko wziąć i stzrelić tego głąba w łeb.
-To teraz sobie nie postoicie -zironizował- każdy z was piętnaście okrążeń w okół hotel.
-Ale...-jęknął Stefan
-Pięć okrążeń więcej Kraft, licytujemy się jeszcze ?
Całą trójką zaprzeczyli głową i skierowali się w stronę wyjścia.
-A Ty na co czekasz Morgenstern ? Zaproszenie mam Ci specjalne wysłać ?
-Może zamiast się wyżywać na nas to z nią pogadaj ? Ewentualnie na drugi raz pomyśl za nim coś powiesz.
Powiedziałam co miałem i udałem się za chłopakami. Nie dziwie się,że Amber się do niego nie odzywa. Jak on w ogóle mógł jej tak powiedzieć ? Że ją wychował ? Ja owszem zostawiłem matką swojej córki ale miałem z nią kontakt, byłem obecny kiedy postawiła swoje pierwsze kroki, kiedy ząbkowała. Zawsze byłem kiedy tylko działo się coś złego.Z powodu braku miłości między rodzicami nie może cierpieć niewinne dzieciątko.
-Trzeba zrobić wszystko żeby się pogodzili, przecież on nas wykończy-jęknął mi Stefan kiedy zrównałem się z nim w biegu.  Ma młody rację, tak dłużej być nie może.

Amber

Obudziłam się sama w pokoju. Nawet dobrze, ich bezsensowne paplaniny nie przeszkadzały mi w spaniu.  Założyłam na siebie bluzę, poprawiłam włosy i wyszłam z pokoju wraz z aparatem. Nie dość,że pora na posiłek to może jeszcze sfotografuję coś interesującego. Któryś konkurs już wszystkie drużyny zameldowane są w tym samym hotelu. Śniło mi się,że ojciec prowadził mnie do ołtarza.Nie wiem,może to już najwyższy czas by się z nim pogodzić ? Wycierpiał już chyba swoje. Dało się to zauważyć.Swoją drogą chyba muszę przeprosić za swoje zachowanie nie tylko tatę ale również chyba Wanka. Niesłusznie się mu dostało ale po co wchodził mi w ujęcie ? Ale przecież Gregor i Michael tak słodko wyglądali śmiejąc się z biednego Stefana bawiącego się pluszową świnką Didla. Ale zanim przeproszę kogokolwiek muszę iść coś zjeść. W brzuchu burczy mi niemiłosiernie. Na kolacji w restauracji siedzi już większość skoczków, zapewne wrócili z treningów. Po drodze mijam uśmiechniętą żonę jednego z Polaków. Też często widuję ją z aparatem, Thomas mi kiedyś mówił,co nieco o niej. O i jest nawet Wank, od razu jak mnie zobaczył odwrócił głowę. Z tacą pełną jedzenia podchodzę do stolika przy którym siedzą niemieccy skoczkowie.
-Andreas, chciałam Cię przeprosić-spuszczam głowę obserwując swoją tartę ze szpinakiem.
-Krew się nie polała nie masz za co.
Czy mówiłam już,że Wank to bardzo sympatyczna postać ? W ogóle każdy skoczek jest nad wyraz sympatyczny.  Zaproponowali bym się do nich dosiadła, gdyż mojego teamu nie było nie wiedzieć czemu. Żeby nie jeść w samotności zgodziłam się do nich dołączyć. Opowiadali mi o swoich przeżyciach, o narzeczonych, dziewczynach a nawet o śmiesznych historiach jakie im się przydarzyły.
-Kiedy rodzisz ?-Andreas Junior wskazał głową na mój brzuch. Wiedzieli już prawie wszyscy, nie było sensu tego ukrywać skoro krzyk ojca zwabił wtedy na korytarz taką liczbę gapiów.
-Nie bój się, nie teraz-zaśmiałam się. Welli chyba odetchnął z ulgą i wrócił do jedzenia swojej sałatki.W drzwiach restauracji dało się usłyszeć nadchodzących Austriaków. Cali czerwoni na twarzy wtoczyli się na salę i pierwsze co to dopadli szklanki z wodami. Nawodniony Thomas zaczął się rozglądać po sali , zapewne szukając mojej osoby. Ze śmiechem obserwowałam jego minę kiedy zorientował się gdzie siedzę a raczej z kim. Wank przyjaźnie objął mnie ramieniem co spowodowało jeszcze większe zdziwienie na twarzy mojego ukochanego.
-Widzę,że pogodzeni ?-stanął za mną łapiąc się oparcia. Odchyliłam głowę do tył tak,że złożył krótki pocałunek na moich ustach.
-No wiesz, na nią nie można się długo gniewać-pokazał swoje białe zęby Wank. Oni wszyscy powinni reklamować pasty do zębów.
-Muszę wam ją porwać panowie-podniosłam się z krzesełka i złapałam Thomasa za dłoń. Pomachałam jeszcze tylko skoczkom i wyszłam razem z Thomasem z restauracji.
-Nie jesz ?
-Nie jestem głodny, za to cholernie zmęczony-objął mnie w pasie i znów pocałował. Tym razem dłużej.
-Może idź się połóż -spojrzałam na niego-nawet w moim pokoju-puściłam mu oczko.
-A Ty nie idziesz ?
-Ja muszę coś załatwić jeszcze-pocałowałam go przelotnie i pobiegłam w kierunku windy. Szybko znalazłam się na odpowiednim piętrze, przed odpowiednimi drzwiami. Odetchnęłam głęboko i bez pukania weszłam. Tato jak tylko mnie zobaczył, podniósł się z łóżka i stanął wyprostowany przede mną.
-Amber ja.....
-Tato przepraszam-rzuciłam mu się w ramiona-przepraszam,że tak podle się zachowałam.
-Nie córeczko to ja przepraszam.
Mówił szczerze. Wtuliłam się w jego ramiona, by poczuć tą ojcowska miłość jakiej nie dane było mi często odczuwać w dzieciństwie.
-Tylko na drugi raz nie wyżywaj się na chłopakach, ich płuca mogą tego więcej nie wytrzymać-zaśmiałam się a on pocałował mnie w czoło. Ohh.

Pewnie są błędy.  Przerpaszam.
Zbliżamy się do końca;(

GRATULACJE DLA WSZYSTKICH SKOCZKÓW ZA TAK UDANY I CUDOWNY SEZON.BYLE BY DO KOLEJNEGO.


czwartek, 20 marca 2014

She will be loved 13

Amber


Co ja mam osiem czy dziesięć lat ? Od siedmiu miesięcy jestem pełnoletnia więc nie rozumiem czemu muszę siedzieć na tej pieprzonej kanapie i znosić to spojrzenie ojca ?!  Ciekawe tylko czy ma w walizce więcej tych czerwonych czapek, bo ta noszona dotychczas chyba już mi się nie nada. Ewentualnie tam na górze będą się musieli przyzwyczaić do nowego wyglądu Alexa Pointnera.Głowa mnie zaczęła boleć od tego jego ciągłego jak mogłaś być taka nieodpowiedzialna. Mało tego nie pozwolił wejść ze mną Thomasowi, rzucił mu krótkie Z Tobą pogadam sobie później i zamknął mu drzwi przed nosem. Siedziałam więc pokornie i słuchałam jego wrzasków. Dam sobie uciąć rękę że nie tylko ja go słyszałam! Bo przecież wszyscy muszą wiedzieć,że Alex Pointner zostanie w przeciągu najbliższych miesięcy dziadkiem!
-Nie tak Cię wychowałem!-mogłeś tego nie mówić. Dlaczego Ty to do cholery powiedziałeś, po co ? Za dobrze jest ? Chcesz wszystko popsuć ?
-Zrobiłeś co ?-gwałtownie podnoszę się z kanapy zrzucając przy okazji z nóg trzymaną w dłoniach poduszkę. Jak on śmiał powiedzieć,że to on mnie wychował! Przez całe życie miałam tylko mamę! Jego mogłabym zliczyć na palcach jednej ręki.
-Amber, kwiatuszku-oho czyli wie co się szykuje ? Rozpoczął wojnę której nie miał prawa wygrać.
-Przestań-syknęłam-wychowała mnie mama i ciocia a nie Ty! Jedyne na co Cię było stać to wysyłanie co miesiąc nie potrzebnej kasy i odwiedziny raz w roku!
-Amber...
-Nie teraz ja mówię!-ostro weszłam mu w słowo-gdzie byłeś kiedy Cię potrzebowałam ? No gdzie! Miałeś dla mnie czas kiedy konkursy odbywały się w Niemczech, przez jeden dzień, miałam Cię tylko jeden dzień w roku, jeden cholerny dzień!
-Chciałem Ci tylko powiedzieć,że jesteś za młoda na dziecko!
-Za młoda? Czy Ty siebie słyszysz ?-spojrzałam na niego jak na debila! Ile ja mam lat ? 16 ?
-Ja po prostu chciałbym żebyś skończyła jakieś studia, wyszła za mąż!
-Pamiętasz ile lat miała mama jak zaszła w ciążę ? Była młodsza ode mnie! A Ty ją zostawiłeś samą-spojrzałam na niego z wyrzutem. Mama nigdy nie powiedziała mi,że żałuję że mnie urodziła. Zawsze powtarzała,że mimo tego,że pojawiłam się na świecie nie musiała z niczego nie rezygnowała. Została ze mną kompletnie sama.
-Ja przynajmniej nie zostanę z tym wszystkim sama! Mam Thomasa i szczerze nie interesuje mnie co masz mi jeszcze do powiedzenia-podeszłam do drzwi i otworzyłam jej. Ojciec stał kompletnie zaszokowany moim zachowaniem. Mam  gdzieś co sobie myśli, może mi nawet kazać wracać do Austrii z powrotem, z całą przyjemnością to uczynię byleby nie musieć na niego patrzeć! Wychodzę z pokoju nie reagując na jego wołanie, nie wybaczę mu tego tak łatwo.

Thomas

Siedziałem na kanapie umiejscowionej w końcu korytarza bawiąc się swoimi palcami.  Nigdy w życiu nie bałem się tak jak teraz. A jak Alex każe jej wrócić do Niemiec ? Zabroni spotykać ze mną ? Przecież to będzie dla mnie cios w samo serce. Nie Alex nie jest taki, powścieka się i szybko mu przejdzie. Bo nie może się przecież długo wściekać, chociaż parę w płucach to on miał. Darł się głośniej niż wtedy kiedy przyłapał nas na nocnych libacjach z Polakami w czasie sezonu. No ale wtedy nadrabiali po połowie z Kruczkiem.
-Wiesz zaklepałeś ją sobie, spoko ale nie musiałeś jej od razu zapładniać-ktoś ze śmiechem się do mnie dosiadł. Odwróciłem głowę i napotkałem roześmianą twarz Gregora.  Jego to wszystko bawi ? Bawi go to,że przez jego głupotę Amber przechodzi niepotrzebne katusze ? Co nie uświadomili go że trzeba się zabezpieczać ? Widocznie idiota był na tyle pijany,że zapomniał. Bo to,że nie myśli wiedziałem już dawno temu. Gdybym tylko mógł to bym go wziął i rozwalił mu tą twarz już wtedy kiedy dowiedziałem się jak potraktował Amber.
-Zjeżdżaj stąd-warknąłem. Nic sobie nie zrobił z mojego rozkazu. Nadal siedział i szczerzył te swoje białe zęby. Co on nowego sponsora ma ?
-Już wyluzuj, chciałem Ci tylko pogratulować-podniósł się z kanapy-pamiętaj, pierwszy piszę się na chrzestnego!
-Idź w cholerę!-krzyknąłem za nim i wróciłem do zabawy palcami. Jakieś tiki nerwowe mam ? Nie wiem ile czasu minęło ale widok zapłakanej Amber postawił mnie do pionu. Podszedłem do ukochanej i przytuliłem do siebie. Gładziłem dłonią jej plecy, a jej ciałem co chwilę wzdrygał dreszcz. Gdyby to nie był Alex, nie jej ojciec już dawno obiłbym mu ryj za to,że doprowadził ją do płaczu. Jednak wtedy musiałbym liczyć się z konsekwencjami, czyli pożegnaniem z kadrą na wieki. Czekałem w milczeniu aż Amber sama się uspokoi i zechce powiedzieć mi co wydarzyło się w pokoju jej ojca,co też takiego od niego usłyszała.
-On...on uważa,że nie dam sobie rady-załkała-ma mnie za gówniarę.
-Amber kochanie, daj mu czas, to dla niego nowość.
-Nie Thomas,nic go nie usprawiedliwia.

Dlaczego ja czuję się winny ? Ja powinienem czuć się jak do tej pory dumny, dumny z powodu,że zostanę ojcem! Siedzę więc przed swoimi przyszłym teściem i zarazem trenerem czekając na jakieś głupie kazanie z jego strony. Na pewno nie pójdzie mu tak łatwo ze mną jak poszło z Amber. Blondynka trochę uspokojana zasnęła jak niemowlak.
-Thomas..
-Nie obchodzi mnie twoje zdanie,kocham Twoją córkę i będę z nią czy Ci się to podba czy nie.
Postawiłem mu się. Pierwszy raz. Kiedyś w końcu musiał być ten pierwszy raz.
-Dasz chociaż Ty mi coś powiedzieć ?-spytał a ja kiwnąłem głową, w sumie mogę na to przystać-nie jestem zły,że zrobiliście mnie dziadkiem-no możesz tak powiedzieć,że to MY-tylko boję się jak wy sobie poradzicie.
-Czy ty musisz być tak cholernie pesymistyczny ?-pokręciłem głową patrząc na niego.
-Masz już małe dziecko, Amber też jeszcze jest dzieckiem-zaśmiałem się na jego słowa. Oj trenerze, twoja córką to już na pewno nie jest dziecko, gdybyś nie był jej ojcem i był parę lat młodszy to może byśmy pogadali.
-Czy Ty możesz przestać panikować ?
-Ufam Ci Thomasa jak nikomu, a potraktuj ją tak jak kiedyś Kristin to nie będziesz chciał mieć ze mną dzo czynienia.
I chyba właśnie zacząłem się bać.

Gregor

Siedziałem sobie z  chłopakami i graliśmy w karty. Sandra na prośbę Thomasa siedziała z Amber gdyby ta się obudziła a sam zainteresowany był na rozmowie u przyszłego teścia. Nie ma co, byłem już na straconej pozycji.
-No to szykuje nam się kolejny ślub w kadrze-zaśmiał się Michael. Aż dziwne,że nie porozumiewają się wraz z Kraftem z nami po francusku. Poligloci. No tak, przecież już w kwietniu ja zmienię swój stan cywilny. Ale nie wydaje mi się żeby pobrali się już tak od razu. Przecież dziecko to nie powód do ślubu. Z Kristin jakoś mu się nie śpieszyło, i ich historia skończyła się tak a nie inaczej. No ale cóż, moja szansa której nigdy nie miałem minęła. A przecież trzeba się trzymać naszej nigdzie nie zapisanej, skocznej zasad: Cudzych dziewczyn,narzeczonych czy żon się nie tyka. Eh, musisz zapomnieć Gregor o małolacie która zawróciła Ci w głowie.

Kolejny. 
Tego jeszcze nie skończyłam a już mam gotowe trzy części Maciusia ;D 

ps.Pewnie błędów od cholery.

środa, 19 marca 2014

She will be loved 12

Amber

Święta święta i po świętach. Nim się obejrzałam wraz ze skoczkami musiałam udać się na kolejne konkursy. Tym razem był to puchar czterech skoczni. Oprócz moich obowiązków fotografa doszło mi jeszcze zajmowanie się oficjalnymi stronami skoczków na fejsie. Na szczęście musiałam tylko w wolnym czasie dodać zdjęcie resztę robili już sami ? Bo czy ja muszę we wszystkim ich wyręczać ? Panowie macie po dwadzieścia parę lat na karku! Oczywiście tatuś chodził teraz za mną wszędzie i marudził mi za uchem, jak to on się nie cieszy że jestem z Thomasem. Normalnie głowa już od tego puchła, mało tego puchły mi też stopy! Jakby tych wszystkich mdłości i zwiększony apetyt to przybrałam na wadze już 2 kilogramy! W wolnej chwili (jeżeli będę takową mieć muszę iść po jakieś nowe większe spodnie). Oprócz Thomasa o moim błogosławionym stanie nie wie nikt, no chyba,że Lilly. Ale przecież maleńka nikomu nic nie powie, Morgi kompletnie oszalał na punkcie mojej ciąży. Przesiadywał z Lilly i cały czas mówił jej o nowym braciszku. Każdy mój komentarz typu Przecież to dziecko Gregora komentował swoim Daj spokój, to dziecko moje i Twoje. Kochane, nieprawdaż ? Poznałam rodziców Thomasa oraz dwie starsze siostry. Poczułam,że mimo młodego wieku traktowali mnie przez ten świąteczny okres jak córkę. W drugie urodziny Lilly odwiedzili nas rodzice Thomasa, Alex wraz z Angelą i dziećmi, oraz Gregor z Sandrą. Dzień przed wyjazdem do Niemiec, odwieźliśmy we dwójkę Lilly do rodziców Krsitiny gdzie mała miała zostać do 7 stycznia by potem znów dwa dni spędzić z tatą. W drodze powrotnej zajechaliśmy na umówioną wcześniej wizytę u lekarza. Płód rozwijał się prawidłowo, nu było jak na razie żadnych przeciwwskazań przed podróżami samolotem musiałam tylko zdrowo się odżywiać i brać specjalne witaminy. Siedzę sobie teraz spokojnie sama na lotnisku, słucham muzyki i czekam na moich chłopaków. Dowiedziałam się,że Sandra zamierza towarzyszyć podczas całego turnieju Greogrowi. Udaje się do Niemiec z nami jeszcze kolejny Thomas. Mężczyźni udzielają jakiś tam wywiadów a mną to się nikt nie zainteresuje. Może to nawet lepiej ? Mam chwilę dla siebie.Nawet nie zauważyłam kiedy Sandra się do mnie przysiadła, przez cały ten czas rozmawiała z kimś przez telefon.
-Wybacz, musiałam uzgodnić menu-zaśmiała się patrząc na mnie serdecznie. No tak, ona i Gregor już w kwietniu będą przysięgać sobie miłość i...wierność. Do tej pory ciężko mi patrzeć jej normalnie w oczy, wiedząc,że jeszcze 3 miesiące temu spałam z jej narzeczonym a teraz na dodatek urodzę mu dziecko o którym on notabene nie mam pojęcia i nigdy nie będzie miał.
-Nic się nie stało-odpowiedziałam ściszając odrobinę muzykę w odtwarzaczu. Szczerze nie miałam ochoty za bardzo na rozmowy, ale widocznie Sandra chciała inaczej,
-Kochasz Thomasa ?-o co jej chodziło ?
-Tak-odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Może i jestem młodsza, ale wiem,że kocham Morgensterna i on kocha mnie.
-Wiesz, Kristina była moją przyjaciółką, Thomasa też traktuję jak przyjaciela i nie chciałabym żeby później on i Lilly cierpieli.
Już miałam jej wygarnąć parę rzeczy kiedy podeszli do nas Thomas oraz Gregor. Obydwoje usiedli na wolnych dwóch krzesłach i głośno dyskutowali na temat zbliżającego się turnieju. Aż dziwne,że im się to jeszcze nie znudziło. Jak się dowiedziałam wszyscy podziwiają Thomasa za to,że tak szybko podniósł się po przeżyciu dwóch upadków w ubiegłym sezonie. No ale przecież to jest Thomas!
-Naprawdę musicie rozmawiać o skokach ?-oparłam głowę o ramię Thomasa-jak nie skaczecie to jeździcie, jesteście uzależnieni!-tak Amber, jesteś bardzo mądrą dziewczynką. Cała trójka zaśmiała się ze mnie jakbym powiedziała coś naprawdę śmiesznego.Boki zrywać. Jeszcze słowo, panie Morgenstern a mnie popamiętasz. Chyba naprawdę się zakochałam, tak prawdziwie, nie tak jak wtedy w Berlinie.
-Chciałem dzielić z Tobą pokój, ale Twój tato stanowczo powiedział Nie pod moim nosem-tymi słowami spowodował jeszcze większy napad śmiechu m Schliriego. No naprawdę bardzo zabawne, pośmiejemy się razem. Albo nie, to ja się będę śmiać z was jak nic nie zwołujecie na turnieju bo połamię wam nogi!
-Oj nie złość się skarbie-Morgi całuje mój policzek
Nie mogę się na niego długo złościć, nie wtedy kiedy patrzy na mnie tymi błękitnymi oczami. Właśnie to poczułam kiedy pierwszy raz w gabinecie ojca spojrzałam mu w oczy, już wtedy chyba wtedy moja pod świadomość wiedziała,że zrobię wszystko o co mnie tylko poprosi. Uśmiecham się tylko łapiąc jego ciepłą dłoń. Nasze palce szybko się łączą jakby były stworzone dla siebie.
-Czyli śpię sama ?-spytałam układając usta w podkówkę.
-Nie do końca, dzielisz pokój z Sandrą więc wszystko się da jakoś załatwić-Gregor spojrzał na swoją narzeczoną. Dacie wiarę,że utrzymuję z nim normalne,przyjacielskie stosunki ? Ja też bym nie powiedziała,że tak można a jednak jesteśmy na to żywym przykładem. Czyli już wiem jak będzie wyglądało to wzajemne dzielenie pokoi. Ja zajmę miejsce Gregora a on moje. Gregor szepce coś Sandrze na ucho a ona śmieje się cicho. Taki oto ciepły i pełen miłości obrazek. Tato macha na nas ręką czyli czas na odprawę by spędzić aż półtorej godziny w samolocie by dostać się do państwa w którym się wychowałam i jakby nie było spędziłam najlepsze lata swojego życia. Odruchowo przyłożyłam dłoń do płaskiego jeszcze brzucha i uśmiechnęłam się. Mam nadzieję tylko,że nikt tego nie widział. W samolocie przypadło mi miejsce koło Michaela z jednej strony a z drugiej siedział jego kompan od nauki języków obcych Stefan. Słyszałam,że teraz zabrali się za francuski. Ciekawe co wymyślą później ? Aż strach się bać. I wiecie,że najlepsze pomysły przychodzą nie spodziewanie ? Otoczona dwoma wariatami wpadłam na genialny pomysł.
-Chłopaki-zaczęłam całkiem słodziutko,parę razy zatrzepotałam rzęsami co spowodowało ich śmiech. Siedzący przed nami Morgi odwrócił się i z zazdrością wymalowaną na twarz wszystkiemu się przypatrywał. 
-Słuchamy maleńka-Michael złapał mnie za dłoń i nic sobie nie robił ze wzorku Thomasa.
-Bo widziałabym waszą dwójkę jako moich modeli, mam genialny plan!
-Dla Ciebie zrobię wszystko-zaśmiał się Kraft i przyjacielsko objął mnie ramieniem.
-Zabieraj od niej te łapy, Kraft. Inaczej możesz pomarzyć o jakichkolwiek skokach-zażartował Thomas, powodując u całej naszej trójki wybuch śmiechu.

Hotel bardzo ładny. Z okna swojego pokoju widzę w oddali skocznię na której chłopaki jutro będą się pocić na kwalifikacjach. Po kwalifikacjach mogę sobie wypożyczyć skoczków do tak zwanego pokoju dziecięcego. Tytuł sesji Wieczne dziecko musi wyjść idealnie i potrzebne mi będą do tego odpowiednie akcesoria. Jak pozostali o tym usłyszeli też się chcieli załapać ale Stefan powiedział stanowcze NIE! A jak Stefan powie nie to tak ma być.
-Mogę ?-w drzwiach pokoju pojawia się charakterystyczna czapka mojego tatusia. Kiwam głową na tak i odkładam laptopa na idealnie zaścielone łóżko.
-Jak tam z Thomasem ?-siada sobie na krzesełku koło szafki.
-Tato pytałeś o to dzisiaj na lotnisku-odpowiadam znudzona. No bo ile można mu mówić,że wszystko jest idealnie i że może szykować kasę na wesele ?
-Tak naprawdę to przyszedłem w innej sprawie-śmieje się sam z siebie. No co tu śmiesznego ? Nie mam pojęcia.
-Tak a po co ? Wiem,że mam zejść na kolację za godzinę.
-Potrzebne mi będą Twoje wyniki lekarskie, no wiesz badanie krwi i takie tam-dosłownie cała krew odpłynęła mi z twarzy. Jak ? Po co ? Dlaczego ?-Zatrudnimy Cię na normalnych warunkach jak fotografa wcześniej, tylko muszę mieć wyniki.I choćby nie wiem co jestem już skończona i mogę przygotować się na wojnę wywołaną przez ojca.

Thomas

Amber jest szczęśliwa, to ja jestem szczęśliwy. Już nie mogę się doczekać kiedy powiemy wszystkim,że zostaniemy rodzicami. W portfelu oprócz zdjęcia córeczki oraz swojej ukochanej nosze jeszcze zdjęcie USG nowego członka rodziny. Wiem,że to dziecko Gregora ale wychowam je jak swoje ? Przecież to nie powód żebym zostawiał dziewczynę swojego życia . Chyba bym musiał oszaleć kompletnie ? Gregor nawet nie rozpakował swojej walizki bo ma się wynieść do Sandry a Amber do mnie. Zagramy trochę trenerowi na nosie, a co. Wyszedłem na korytarz zorinotwac się które reprezntacje zajmują to same piętro.
-A gdzie panienka się tak spieszy ?-łapię w biegu Amber. Nawet mnie nie zauważyła tak pędziła przed siebie.
-Szykuj się na apokalipse Thomas-odpowiedziała i zatkała sobie uszy obiema rękami. Nie miałem pojęcia o czym mów dopóki nie usłyszałem wrzasku zbliżającego się Pointnera.
-Amberrrrr, jak to jesteś w ciąży!
Chyba pora umówić sobie wizytę u chirurga.

To wyżej zostawię bez komentarza. Kolejny jak się uda jutro wieczorem.

poniedziałek, 17 marca 2014

She will be loved 11

Amber

Kręciłam się na krzesełkach na lotnisku. Test spoczywający w torebce, kupiony przed paroma minutami niemiłosiernie mi ciążył.  Na samą myśl,że spodziewam się dziecka robiło mi się niedobrze. Przecież to niekoniecznie musi o tym świadczyć ? Jestem nastolatką do diabła! Buzują mi hormony.
-Co tak sama siedzisz ?-dosiadł się do mnie Jestem-Ambitny-I-Niedługo-Zostanę-Ojcem. Ręką zatkałam sobie buzie i pędem pobiegłam do łazienki. Nie wiem czy to było spowodowane samym widokiem Gregora czy może jego intensywnymi perfumami. Zwróciłam co miałam zwrócić i kiedy już opłukałam twarz oraz buzię mogłam wrócić do hali. Nie zdziwiłam się kiedy czekał na mnie nie mały komitet powitalny koło łazienki. Thomas, tato i Gregor. Próbowałam nie pociągać nosem żeby znów nie skończyć tam skąd przed chwilą wyszłam.
-Wszystko dobrze ?-Thomas podszedł do mnie i objął mnie ramieniem. Przytaknęłam mu głową i uśmiechnęłam się lekko do ojca nie patrząc na Gregora. Razem z Thomasem podeszłam do krzesełek. Usiadł na jednym z nich i wziął mnie na kolana. Przytuliłam się do niego i zamknęłam na chwilę oczy a on głaskał mnie po nodze. Nie wiem kiedy jego doń spoczęła na moim płaskim jeszcze brzuchu.
-Thomas...będziemy musieli pogadać-przełknęłam ślinę a on tylko pocałował mnie w czoło i nadal gładził dłonią.

Obudziłam się w samolocie oparta o ramię Thomasa. Stewardessa informowała o tym,że zaraz lądujemy.
-Thomas pobudka-delikatnie szturchnęłam swojego partnera-Morgi wstawaj.
Mruknął cicho pod nosem i przeciągnął się jak kot. 
-Usnąłem ?-spytał nadal trochę mrucząc.
-Ymhym-odpowiedziałam patrząc na niego. Żałowałam,że nie miałam aparatu w tym momencie przy sobie. Wyglądał tak słodko kiedy dopiero co się obudził. Gregor siedział zaraz po drugiej stronie i cały czas się na mnie dziwnie patrzył. Samolot spokojnie wylądował, wysiedliśmy, odebraliśmy swoje bagaże i autokarem udaliśmy się w podróż pod budynek Związku.
-Wracasz ze mną ?-spytał Thomas łapiąc mnie za dłoń. Gdybym miała wracać z nim musiałabym udać się do jego domu, a ja w spokoju chciałam zamknąć się u siebie i zrobić ten cholerny test żeby wiedzieć na czym stoję.
-Pojadę z tatą do siebie,ale później może przyjadę do Ciebie albo Ty do mnie ?-usmiechnęłam się.
-I zostaniesz na noc ?-zaśmiał się. Wiedziałam,że Gregor cały czas na nas spogląda ukradkiem.
-Kto wie-odpowiedziałam tajemniczo i musnęłam jego wargi.

Walizkę zostawiłam na korytarzu, torebkę rzuciłam na szafkę wyciągając z niej zakupiony test. Nie jeden tylko trzy sztuki dla pewności. W łazience zrobiłam wszystko tak jak było napisane w instrukcji i zostało mi tylko czekać na ten cholerny wyniki przez 15 minut! Kiedy nastawiony budzik w telefonie zadzwonił podeszłam do szafki na ktorej leżaly wszystkie trzy testy. Wszystkie trzy pozytywne.

Thomas

-Ty tak na poważnie z Amber ?-Gregor wyciągał swoje walizki pod apartamentowcem Sandry.
-Całkiem poważnie-odpowiedziałem pewny siebie-tak wiesz do końca życia.
Schliri trochę się zmieszał ale z uśmiechem pokiwał głową.
-I nie kombinuj nic Gregor-chyba go zaskoczyłem-nie uda Ci się zniszczyć mie tego związku-zatrzasnąłem bagażnik.
-Ale...
-Wiem,że coś kombinujesz ale lepiej przestan-ostrzegłem przyjaciela-szykuj się lepiej na wesele-zaśmiałem się i wsiadłem do samochodu. Wesołych Świąt.
Odjechałem z usmiechem zostawiając go samego na parkingu.

-Już idę-krzyknąłem wycierając ręcznikiem mokre włosy. Woda skapywała na panele robiąc nie wielkie kałuże. Nie zdążyłem nawet zawiązać sznureczków przy spodniach co spowodował,że swobodnie zwisały mi na biodrach. Przekręciłem zamek w drzwiach i stanąłem pół nagi, przed kobietą swojego życia. Jej ślicznej twarzyczki nie zdobił uśmiech, wpuściłem ją do środka. Ściągnęła zimową kurtkę i odwiesiła na wieszak. Buty ściągneła i w skarpetkach ruszyła w kierunku salonu.
-Musimy porozmawiać-usiadła na kanapie chowając twarz w dłoniach.
-Daj mi chwilę-szybko wbiegłem z powrotem na górę. Rzuciłem ręcznik do kosza na brudy i w biegu nałożyłem na siebie koszulkę i zbiegłem do ukochanej. 
-Thomas...jesteśmy razem od wczoraj...i ja rozumiem jeżeli mnie teraz zostawisz-co ona też do cholery wygadywała ? Czemu mam ją niby zostawić ?
-Amber co się dzieje ?
-Te wymioty, to osłabnięcia, te mdłości....ja jestem w ciąży.

Amber 

Dosłownie słyszałam jak jego szczęka odbija się od ziemi. Spuściłam wzrok nie mogąc patrzeć na jego minę.
-Mała...nie płacz, hej-podniósł moja głowę do góry za podbródek.Patrzył na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami i przeszywał mnie na wskroś spojrzeniem. Objął tak po prostu i tulił gładząc moje plecy.
-Na razie....nikomu nic nie powiem, poczekamy trochę, pół miesiąca. Nikt nie wie,że spałaś z Gregorem i to jego dziecko, a Gregor nie wie,że nie spałaś jeszcze ze mną.
Co on wygadywał ?
-Czyli co ?
-Czyli,że wychowam to maleństwo jak swoje własne. Dam mu nazwisko i wszystko inne-pocałował mnie w usta-a co Ty głuptasie sobie myślałaś ? Że oddam was Gregorowi ? Nigdy w życiu.
No tak co ja sobie myślałam ? Przecież Thomas nie jest taki, prawda ? On jest czuły i kochany, a przede wszystkim jest mój.

Eh...
Kolejny mój ulubiony heheh <3 zmieszczę się chyba w 16 hahhaha;D 

niedziela, 16 marca 2014

She will be loved 10

Miesiąc później

Amber

Moje życie toczyło się teraz od konkursu do konkursu. Od dwóch miesięcy byłam praktycznie na walizkach, cały czas skupiona na wykonywaniu swojej pracy.  Z Gregorem dogadywałam się wyjątkowo dobrze, żadne z nas nie wspominało tej nocy, Thomas ogólnie chodził od pewnego czasu struty, sama nie wiem czemu a ja również nie czułam się najlepiej. Często kręciło mi się w głowie i było niedobrze. Wszystko pewnie przez te częste podróże i nawał pracy. Nasi odnosili jakieś tam sukcesy ale ja nadal nie rozumiałam tego całego systemu oceniania ani nic. Skupiałam się głównie na robieniu im zdjęć podczas błahych czynności. Na przykład jak Stefan mył rano zęby, albo Michael jak jadł kanapkę. Ta dwójka była zachwycona kiedy mogli mi pozować, więc bardzo często zwrcałam się do nich. Sandra niestety musiała wrócić do Austrii, ironią jest to,że dogadywałam się z narzeczoną Gregora i nawet z wzajemnością ją polubiłam.Jeszcze jednen konkurs w Szwajcarii wracamy do domu na święta. Z jednej strony się cieszę bo będę mogła w końcu odpocząć z drugiej znów będę musiała stanąć twarzą w twarz z Angelą i jej dziećmi. Tyle,że teraz moje grono znajomych osób powiększyło się i nie będę zdana tylko na towarzystwo znienawidzonej macochy. Kręciłam się bez celu po hotelowym korytarzu, w sumie powinnam być wraz z drużyna na treningu siłowym ale byłam zbyt zmęczona. Całe zjedzone śniadanie zwróciłam zaraz po powrocie do pokoju i nie miałam siły się tam z nimi udać a do konkursu muszę być na siłach. Ssie mnie w żołądku ale jak patrzę na jedzenie od razu mam odruch wymiotny. Żyłam o samej wodzie żeby się nie odwodnić. Nie wiem po co ale skierowałam się w stronę siłowni, tak naprawdę to miałam nadzieję,że spotkam Thomasa. Chciałam z nim  porozmawiać a nawet pomilczeć, byleby w jego obecności. Za bardzo się do niego przyzwyczaiłam, chciałam żeby mnie przytulał, całował w policzek przed snem i życzył głupich słodkich snów. Nawet zastanawiałam się czasami nad słowami Michaela z lotniska, i przeglądając zdjęcia naprawdę wyglądaliśmy jak para, bardzo szczęśliwa. Tyle,że takie coś nie ma w ogóle prawa zaistnieć, bo jak ktoś taki jak Thomas może chcieć taką gówniarę jak ja ? Nikt. Stałam oparta o ścianę naprzeciwko drzwi do siłowni, oczywiście mogłam wejść i weszłabym gdyby nie zakręciło mi się w głowie. Przymknęłam na chwilę oczy i zaczerpnęłam głębokiego oddechu.
-Dobrze się czujesz ?-otworzyłam oczy kiedy usłyszałam jego zatroskany głos, stał obok mnie trzymając swoje dłonie na moich ramionach.
-Trochę mi słabo-odpowiedziałam słabo i poczułam,że odlatuję.

Thomas

Nadal nie miałem pomysłu jak wybrnąć z tej całej sytuacji. Oczywiście moi prawnicy działali ale szanse były małe.  Innymi słowy muszę szukać dziewczyny która zachce się związać z Thomasem mającym małą córkę a nie Thomasem z licznym kontem. Miałem jeden obiekt, ale jak ktoś taki jak Amber mnie zechce ? Ona jest młoda, może mieć każdego, w życiu nie wybierze mnie. Skończyłem już trenować więc Alex pozwolił wrócić mi do pokoju. Jeszcze tylko dwa-trzy dni i będę mógł zobaczyć swoją małą księżniczkę i spędzić z nią trochę czasu. Zaskoczeniem było dla mnie widok Amber opartej o ścianę. Miała zamknięte oczy i była przeraźliwie blada. Podszedłem do niej i złapałem delikatnie za chude ramiona.
-Dobrze się czujesz ?-zapytałem a ona otworzyła powoli oczy.
-Trochę mi słabo-odpowiedziała cicho i straciła przytomność. W ostatniej chwili ją złapałem dzięki czemu nie upadła na posadzkę. W tym samym momencie salę zaczęli opuszczać pozostali. Gregor i Michael od razu podbiegli do mnie wystraszeni. Podniosłem się z nią na rękach, była taka leciutka.
-Idę z nią do jej pokoju, nie mówcie na razie nic Alexowi-szepnąłem do Gregora-weźcie moją torbę. Szybkim krokiem ruszyłem w stronę jej pokoju, w międzyczasie Amber ocknęła się. W pokoju ułożyłem ją delikatnie na łóżku i podałem szklankę wody. Duszkiem powoli wypiła do końa i opadła na poduszki.
-Chcesz mi coś powiedzieć ?-usiadłem obok niej. Położyła głowę na moich nogach.
-Po prostu jestem trochę zmęczona nic wielkiego, ale może Ty mi chcesz coś powiedzieć, tak dziwnie się zachowujesz.
-Zauważyłaś ?
-Nie dało się nie zauważyć Thomas, może będę w stanie Ci pomóc-spojrzała na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami. Czyli nasze dzieci też by miały niebieski. O czym ty myślisz idioto!
-Mam pewien problem ale nie będziesz w stanie mi pomóc.
-Dlaczego tak uważasz ?-podniosła się do pozycji siedzącej i przytuliła do mojej klatki piersiowej. Swoja drogą to powinienem wziąć prysznic.
-Bo...bo nie będziesz w stanie pokochać mnie i mojej córki.
Zaszokowałem ją swoją odpowiedzią, na chwilę otworzyła szeroko buzię by za chwilę ją zamknąć. Nie spodziewałem się takiego czegoś z jej strony. Usiadła na moich nogach i złapała moją twarz w swoje dłonie.
-A jeżeli powiem Ci,że jest to możliwe do wykonania ?-spytała i nie czekając na moją odpowiedź tak po prostu mnie pocałowała.

Amber

-A Amber jest z Thomasem  a Michael jak zawsze miał rację-ten blond wariat latał po terenie wioski i darł buzię oznajmiając światu,że ja i Thomas to para. Oczywiście tatuś jak się o tym w hotelu dowiedział, na początku nie był do tego przekonany ale potem stwierdził,że czekał na ten moment od chwili kiedy tylko spotkałam Thomasa w jego gabinecie. Thomas dzisiaj odpuścił sobie skok więc mógł przez cały kres trwania konkursu mi towarzyszyć. Ojciec go już nawet na święta zaprosił ale ten stwierdził,że to on porywa mnie i będzie się musiał z tym pogodzić. Gregor tylko jakiś taki dziwny chodził....ale powiedział,że cieszy się moim szczęściem, chociaż tyle.Thomas oczywiście powiedział mi wszystko, czego dowiedział się od prawnika. Nie wiem jakim trzeba być człowiekiem żeby chcieć zrobić komuś takie świństwo. Przecież Thomas kocha Lilly i chce dla niej jak najlepiej, a śmierć jej mamy to nie jego wina. Nadal mnie mdli ale na szczęście przeszły mi zawroty głowy. Podczas obiadu wcisnęłam w siebie trochę tarty marchewkowej i jak na razie było dobrze. Zdjęcia jak wychodziły mi fantastyczne, w obiektywie pojawiali mi się nie tylko Austriacy ale także inni. Jednak ten ostatni konkurs Pucharu Świata przed Turniejem Czterech Skoczni nie był najlepszy dla moich. Gregor znalazł się zaraz za podium na 4 miejscu, a dwa miejsca należały znów do Polaków których tym razem rozdzielił młody Niemiec.
-Oj nie martw się Gregor-pocieszałam przyjaciela który struty siedział w autokarze-jeszcze nie jeden konkurs przed Tobą.
Schliri uśmiechnął się lekko i założył słuchawki. Wiedząc,że na razie nie wskóram nic u Ambitnego wróciłam na swoje stałe miejsce. Thomas siedział i czekał na mnie. Usiadłam obok i oparłam głowę o jego ramię. Strasznie chciało mi się spać. Więc pierwsze co zrobiłam kiedy znalazłam się już w swoim pokoju była to wizyta w łazience by wziąć szybki prysznic i znaleźć się w łóżku. Jutro czeka mnie wczesna pobudka i podróż wreszcie do domu.  Kiedy rozczesywałam przed lustrem włosy mój wzrok automatycznie odnalazł kolorowe pudełeczko w otwartym kuferku z kosmetykami. Tampony. Zaraz...przecież powinnam dostać okres jakieś trzy tygodnie temu. Odruchowo przymknęłam oczy i podparłam się umywalki w myślach znów wszystko sobie obliczając. Okres powinnam dostać 1/2 grudnia a jest 22 grudnia. Czyli te wszystkie objawy, mdłości i zawroty głowy wcale nie były spowodowane grupą czy zwykłym przemęczeniem. Wszystko wskazuje na to,że jestem w ciąży. W ciąży z...z Gregorem!

Gregor

Jest z Thomasem. Amber jest z Thomasem. Ja jestem z Sandrą. Kocham Sandrę ale jestem cholernie zazdrosny o córkę trenera. Jestem choć nie powinienem. Ona jest szczęśliwa z moim przyjacielem, ja jestem szczęśliwy ze swoją narzeczoną. Czy to tak trudno zrozumieć Gregor ? To jest tak banalne to zrozumienia  a Ty jeszcze nad tym główkujesz.  Może przez ten wolny czas kiedy nie będę jej widywał codziennie,choć na trochę o niej zapomnę ? Muszę się z tym pogodzić, byłem, jestem i będę tylko przyjacielem. Przyjacielem który zawsze będzie przy niej, kiedy będzie taka potrzeba. Zawsze. A może by tak zawalczyć ? Przecież jestem Gregor Schlierenzauer i nigdy się nie poddaje ? Nawet jeżeli miałaby na tym ucierpieć przyjaźń moja i Thomasa a serce Sandry miało zostać złamane ? To czy mała Pointner nie jest tego warta ?

Zdecydowanie mój ulubiony. Miało być 10 części a tu końca nie widać. Ehhh. ;) 

piątek, 14 marca 2014

She will be loved 9

Amber

-Chodź, nie bój się-Thomas ciągnie mnie za rękę na śniadanie. Boję się zejść do restauracji by nie spotkać czasami Gregora i Sandry. Według Thomasa mam się zachowywać jakby nigdy nic się nie wydarzyło. Ale jak mam udawać skoro ręce mi się trzęsą a ciało zalewają zimne poty ?
-Po śniadaniu pakujemy się i jedziemy na lotnisko, kierunek Norwegia-weszliśmy do restauracji.Przy naszym stoliku siedzieli już prawie wszyscy, nie było tylko Stefana. Uśmiechnęłam się do wszystkich przyjaźnie i zajęłam miejsce koło Thomasa. Sandra szeptała coś Gregorowi na ucho a on patrzył na mnie. Żeby nie zwracać na niego uwagi,zaczęłam nakładać sobie na talerz sałatki. Thomas również skusił się na zieleninę,bardzo dobrze, może będzie dalej latał.
-Amber może pokazałabyś mi w wolnej chwili zdjęcia-mało co nie wyplułam zawrtości ust na stół kiedy Sandra się do mnie zwróciła.
-Oczywiście-otrząsnęłam się z lekkiego szoku kiedy poczułam kopnięcie w kostkę. Swoją drogą mógł to zrobić trochę lżej. Potem każdy zajął się już rozmową z każdym a ja mogłam skupić się na jedzeniu. Tatuś chyba cieszy się,że moje grono znajomych z dnia na dzień się powiększa. Też mnie w sumie to cieszy, to chyba dobrze ?Zjadłam szybko co miałam zjeść i wróciłam się do pokoju spakować resztę rzeczy by by gotową na kolejną podróż. Czyli Sandra będzie nam teraz towarzyszyć ?
-Możemy porozmawiać ?-w moim pokoju znikąd pojawił się Gregor. Ciekawe jak tu wszedł i jak długo stał o mnie obserwował. Że też nie wyczułam czyjejś obecności w pokoju.
-Chciałem rano..ale Thomas był u Ciebie.
-Aha.
-Amber możemy udawać,że nic się nie stało ale proszę Cię nie ignoruj mnie-złapał mnie za nadgarstek ale widząc moje spojrzenie od razu mnie puścił.
-To nic nie znaczyło, rozumiesz ? Byłam pijana nie wiedziałam co robię, nikt ma się nie dowiedzieć.
-Okej-odpowiedział-między nami wszystko okej ?
-Wyjdź Gregor.
Nie musiałam prosić dwa razy,wyszedł od razu. Cholernie mi wszystko ułatwiając.

-Możecie sobie stanąć normalnie-zaśmiałam się patrząc na robiących głupie pozy chłopaków. Robili to specjalnie. Wydurniali się, stroili miny, zachowywali jak dzieciaki.
-Ale tak jest fajnie-zaśmiał się Kraft wieszając się jeszcze bardziej na Michaelu. Ręce mi po prostu opadały. Postanowiłam skupić się na bardziej dojrzalszej części ekipy. Thomas i Gregor wraz z moim tatą stali i o czymś dyskutowali. Wykorzystałam chwilę ich nie uwagi i zrobiłam parę zdjęć dla celów prywatnych.
-Halo halo a co tutaj się wyrabia ?-pierwszy zorientował się Schliri i zabrał mi z rak aparat-a może teraz zamienimy się rolami ?
Do odprawy samolotowej mieliśmy jeszcze prawie półtorej godziny.  Morgi od razu podłapał jego pomysł i postanowił porobić za mojego partnera. Obejmował mnie z każdej strony, nachylał się, całował w policzek, przytulał a tamten wariat wszystko dokumentował.
-Gdybym was nie znał, wziąłbym was za parę-ten Michi to jednak ma szalone pomysły.
Oblałam się zapewne rumieńcem a Thomas tylko mocniej mnie do siebie przytulił i pocałował w czubek głowy. Poczułam się...tak dziwnie. Tak jak się jeszcze nie czułam. Poczułam się dziwnie bezpieczna.
-Zjeżdżaj Morgi teraz ja chcę mieć z nią zdjęcie-Stefan odepchnął ode mnie Thomasa-wskakuj na plecy młoda-zaśmiał się.
Wolny więc czas spędziliśmy na sesji zdjęciowej na lotnisku. Będzie przynajmniej co publikować.

Thomas

-Morgi,Alex Cię woła chyba-szturchnął mnie lekko w ramię Michael. Zostawiłem więc przyjaciół i skierowałem się w kierunku trenera który rozmawiał z kimś przez telefon.
-Thomas twój prawnik, nie może się z Tobą skontaktować-wyciągnął w moim kierunku swój telefon i odszedł do swojej córki. 
-Witam Panie Morgenstern-czego on mógł ode mnie chcieć ?
-Dzień Dobry.
-Pan wybaczy,że Pana niepokoję ale to sprawa niecierpiąca zwłoki.
-Stało się coś ?
-Matka, pana zmarłej narzeczonej wytoczyła panu sprawę o pozbawienie praw rodzicielskich-kolana się pode mną ugięły. Przecież poszedłem jej na rękę i na czas trwania tego sezonu zgodziłem się by Lilly była u niej.
-Ale przecież miałem z nią umowę!-oburzyłem się.
-Kobieta twierdzi,że jako samotny ojciec nie poradzi sobie Pan z wychowaniem dziecka, na dodatek jest Pan sportowcem.
-Cholera jasna-zaklnąłem-co ja mam w takim razie robić ?
-Jest jeden sposób,panie Morgenstern.
-Jaki ?
-Musi Pan sobie szybko znaleźć narzeczoną.

Taki prezent sobie zrobię ;) 
 Jest krótki ale kolejny będzie trochę dłuższy tylko nie wiem kiedy (koło niedzieli?)
Jak są błędy, możecie mnie zabić. 
Zbliżamy się już do końca, ale czeka już w gotowości Maciuś i ekipa ;) 




środa, 12 marca 2014

She will be loved 8

Amber

Stał przede mną całkowicie opanowany. Nie wrzasnął mi prosto w twarz,że jestem skończoną dziwką. Nie wyszedł głośno trzaskając drzwiami by iść i powiedzieć o wszystkim mojemu ojcu. Po prostu stał i patrzył na mnie ze spokojem, łapiąc oddech za oddech.
-Powiedz coś-jęknęłam błagalnie. Miałam dość tej ciszy wypełniającej pokój. W całym hotelu panowała zresztą cisza. O godzinie czwartej wszyscy jeszcze śpią.
-Nie mam pojęcia co....
-Cokolwiek, powiedz jak mną teraz gardzisz, za kogo mnie uważasz.....-nie chciałam go do siebie zrazić. Lubiłam spędzać czas w towarzystwie Thomasa i był on dla mnie ważny. On i Lilly.
-Co...? Wcale tak nie uważam,każdy popełnia błędy-oprzytomniał. Potrząsnął parę razy głową.
-Thomas....dlaczego taki jesteś ?
-Jaki ? Też byłem kiedyś w Twoim wieku i też popełniałem błędy.
-Błędy ? Gregor ma narzeczoną! To jest zdrada, chyba nie chcesz mi powiedzieć,że kiedyś dopuściłeś się zdrady ?-zrezygnowana usiadłam na łóżku.
Nie wiem jak ja spojrzę w twarz Sandrze. Jaką ja jestem głupią idiotką! Jak ktoś taki jak Gregor mógł być wolny.
-Kristina....byłem z nią dziesięć lat, długo ? Pewnie powiesz,że tak. Planowaliśmy razem przyszłość, nie mogę powiedzieć,że jej nie kochałem. Kochałem.
Usiadł obok mnie. W milczeniu słuchałam tego co ma mi do powiedzenia.
-Ja młody chłopak, który podróżował sam po świecie, na mojej drodze pojawiały się dziewczyny, nie wszystkim umiałem się oprzeć. Ale Kris mi wybaczała a na świecie pojawiła się Lilly. Byłem naprawdę szczęśliwy, tyle że już nie kochałem matki mojego dziecka.
-I ?
-Ale nic nie było tak jak wcześniej, oszukiwaliśmy się nawzajem, aż podjęliśmy decyzję o rozstaniu.
-A dlaczego..dlaczego ona umarła ?-głupie pytanie! Mogłam się ugryźć w język. Thomas od razu pobladł jeszcze bardziej.
-Kristina była pod opieką psychiatry, brała leki, silne leki. Tego dnia Lilly była u mnie, a ona je przedawkowała.
-Popełniła samobójstwo ?
-Zniszczyłem ją psychicznie Amber, przyczyniłem się do jej śmierci.

Gregor

-Wierzysz mi ?
Siedziałem i nadal analizowałem to co mi powiedziała. I nie wiem w którą wersję wierzyć. Sam nie wiem czy Sandra była by w stanie aż do tego stopnia mnie okłamać. Sam już nie wiem nic oprócz tego,że skrzywdziłem Amber. Jeżeli tylko Alex się o tym dowie, jak postąpiłem z jego córką mogę się pakować.
-Nie wiem, muszę się z tym przespać-gwałtownie podnoszę się z jej łóżka. Wychodzę nie odpowiadając na jej krótkie kocham Cię nie jestem w stanie. Nie wiem czy tak naprawdę kocham ją, czy Amber. A może to tylko zauroczenie młodą dziewczyną jeszcze prawie,że dzieckiem która zwróciła na mnie uwagę ? Nie wiem. Po drodze do pokoju Amber napotykam roześmianych chłopaków z drużyny. Siedzą na fotelach i uczą się japońskiego. Kto do cholery o godzinie piątej nad ranem uczy się tego języka ?
-Thomas u niej jest, nie radziłbym-zaśmiał się Kraft-wiesz wygrałem przez Ciebie zakład.
O czym on pieprzy do cholery ?
-Nie patrz się tak, obstawiałem,że to Ty ją wyrwiesz ale Thomas chyba Cię wyprzedził-zaśmiał się Michi.
Thomas ? Ignorując ich śmiechy skierowałem się do pokoju dziewczyny puszczając ich uwagi. Dwa razy zapukałem dwa razy i nie musiałem czekać długo aż drzwi się otworzą. Jednak nie stała w nich Amber tylko Morgi. Czyli mieli rację.
-Powinieneś dostać ode mnie w pysk-żadnego dzień dobry czy cześć.
-Za co ?-próbuje udawać głupka ale on chyba wie wszystko.Wychodzi na korytarz popychając mnie na ścianę i gwałtownie łapiąc dłonią za gardło.
-Uwiodłeś ją, zaciągnąłeś do łóżka by zapomnieć o Sandrze ?! Może zaczniesz się w końcu liczyć z drugim człowiekiem!
-Wytłumaczę-wychrypiałem. Jego uścisk trochę zelżał.Nie wytrzymał długo i puścił mnie nadal mordując mnie wzrokiem. Chyba zdał sobie sprawę,że nie jesteśmy na korytarzu sami i w każdym momencie może nas ktoś przyłapać.
-Myślałem,że się nią zauroczyłem!-wyznałem szczerze-bo zauroczyłem ale to nie miłość.
-Gregor nie myśl nigdy więcej! Nie pozwolę Ci jej skrzywdzić! Dotknij ją chociaż jeszcze raz, to obiecuję Ci,że nigdy nie założysz więcej nart-warknął i wrócił do pokoju, nie żartował. Czyżby on ? Nie to niemożliwe.

Thomas

Nadal buzując w środku wszedłem z powrotem do pokoju Amber. Razem mamy zejść na śniadanie jak będzie odpowiednia pora. Brała w tym momencie prysznic,i bardzo dobrze. Przynajmniej nie wie o wizycie Gregora. Zależy mi na niej, nie jest mi obojętna. Nie będę się śpieszył, będę powoli czekał aż dalsze relacje między nami się rozwiną. Bo przecież wiek nie jest przeszkodą w miłości ? A ja jestem pewny,że to właśnie blondynce chcę zapewnić maksimum bezpieczeństwa i oddać całą moją miłość. Bez względu na wszystko.

Krótki, przepraszam. Kolejny jutro wieczorem ewentualnie w piątek po południu :* 
Przepraszam za błędy. 

niedziela, 9 marca 2014

She will be loved 7

Amber

Kręciłam się pod skocznią z aparatem robiąc co chwilę jakieś zdjęcia. Jak nie miałam przed obiektywem żadnego ze swoich, zdjęcia pstrykałam wtedy innym którzy mi się nawinęli i z uśmiechem pozowali. 
-Ej my chcemy zdjęcie z Tobą-doskoczyli do mnie Michael ze Stefanem.
Swoją drogą mam im ochotę raz urwać głowy za to,że mi i Thomasowi przeszkodzili, w drugiej jestem im niezmiernie za to wdzięczna. Przecież Thomas to mój przyjaciel, a ja jeszcze parę godzin wcześniej całowałam się w najlepsze z jeszcze innym.
-Ale takie wiesz z rąsi-Kraft zabrał mi aparat i ustawili się obydwaj po obu moich stronach. Złączyliśmy swoje głowy i zrobiliśmy dzióbki i już po chwili flesz zaświecił nam po oczach. Każdy od rana chodził jak w skowronkach, żartowali, wygłupiali się nawzajem i uśmiechali na każdym kroku. Taka atmosfera a drużynie powinna być zawsze. Nadszedł wreszcie konkurs indywidualny w Finlandii. Do konkurs zakwalifikowali się wszyscy a wygrał je Morgi. Z uśmiechem przytulił mnie i szepnął,że to tylko i wyłącznie dzięki mnie. Miałam nadzieję,że uda mu się taki sam wynik osiągnąć podczas konkursu. Robiłam zdjęcia przez cały czas trwania konkurs oraz podczas ceremonii kwiatowej. Cieszyłam się widząc na podium swoich dwóch ulubieńców. Schliri był bezkonkurencyjny a Morgi niestety musiał się pocieszyć trzecim miejscem, mimo tego jego twarz zdobił szeroki uśmiech. Pierwszy podszedł do mnie właśnie blondyn i podarował mi z uśmiechem bukiet kwiatów. Przyjęłam go z uśmiechem i pocałowałam w policzek.
-Moje gratulacje-szepnęłam. Nie zdążył odpowiedzieć bo musiał odejść w stronę czekających na niego dziennikarzy. Drugi podszedł Gregor. Przytuliłam go i zmierzwiłam przydługie włosy. Chłopak zaśmiał się perliście i obrócił się ze mną w okół własnej osi. Kręcilibyśmy się tak bardzo długo gdyby nie czyjeś chrząkniecie za moim plecami. Gregor momentalnie postawił mnie na ziemi i zbladł jakby zobaczył ducha. Odwróciłam się zobaczyć powód jego stanu i stanęłam twarzą w twarz z uroczą blondynką.
-Jestem Sandra Stiegler- wyciągnęła w moim kierunku dłoń-narzeczona Gregora.
Wspomniany zachłysnął się powietrzem a ja odsunęłam się od niego. Gregor ma narzeczoną.Wykorzystał mnie.
-Amber Pointner-starałam się by mój głos nie zadrżał-córka Alexa.Zostawię was samych.
Gregor chyba chciał coś powiedzieć ale prysnęłam stamtąd jakby się paliło. Przy okazji staranowałam chyba Michaela który rozmawiał z jakimś Niemcem ale było mi wszystko jedno. Chciałam usiąść i płakać nad swoją głupotą. Już wiem, co to były za nie uporządkowane pewne sprawy.

Gregor

-Po co przyjechałaś ?-nadal spoglądałem w miejsce gdzie przed chwilą zniknęła Amber. Jestem już kompletnie skreślony w jej oczach. 
-Chyba mam prawo stęsknić się za swoim narzeczonym ?
Nie no ona sobie ze mnie kpi ? Nie mogę zrobić nic kiedy jej ciało przylgnęło do mojego a wargi delikatnie musnęły mój policzek. Uśmiechnąłem się sztucznie kiedy zauważyłem kręcącego się koło nas gościa z aparatem. Wyswobodziłem się z jej uścisku i chciałem skierować do domku skoczków. Jednak złapała mnie za rękę i poszła tam razem ze mną.
-Od kiedy Alex ma dorosłą córkę ?-spytała a ja prychnąłem pod nosem
-Od osiemnastu lat ?
Nie miałem ochoty na jakiekolwiek rozmowy z nią. Chciałbym jedynie porozmawiać z Amber i wszystko jej wyjaśnić. Nie było jej jednak w domku, zresztą nikogo tam nie było. Jak się okazało wszyscy czekali tylko i wyłącznie nie mnie, by pojechać do hotelu. Wraz Morgim mamy jeszcze udać się na konferencję i będziemy wolni. W autokarze nie miałem jak porozmawiać z dziewczyną, gdyż ta siedziała z ojcem oparta głową o jego ramię. Byłem zmuszony usiąść z Sandrą która jak się okazało na trochę zostaje i co gorsza będzie mieszkać w tym samym hotelu co my. Odbębniliśmy szybko co mieliśmy i byliśmy wolni. Chciałem iść jak najszybciej do Amber jednak najpierw muszę wyjaśnić sobie wszystko raz na zawsze z Sandrą.Siedziała na łóżku w swoim hotelowym pokoju i bawiła swoim telefonem.
-Odwołałaś ślub ?
-Żartujesz ? Przecież wiesz,że Cię kocham!
-Kochasz mnie czy moje pieniądze ? Sandra słyszałem jak mówisz koleżanką,że jesteś ze mną tylko dla kasy!
-Boże, Gregor nic nie rozumiesz!
-To mi wytłumacz, mamy czas.

Thomas

 Zastanawiałem się gdzie mogła podziać się Amber. Odkąd wróciliśmy do hotelu nie widział jej nikt. Wypruła z autokaru tak,że się za nią kurzyło. Kręciłem się więc od pokoju do pokoju ale u nikogo jej nie było. Szerokim łukiem ominąłem pokój zajmowany przez Sandrę, rozmawiała z Gregorem. Mam tylko nadzieję, że za nagłym zniknięciem Amber nie stał Gregor. Bo jeżeli coś jej zrobił, to obiecuję,że go zabiję. Zjechałem windą do hotelowego baru mając nadzieję,że tam ją spotkam. Swoją drogą, nadal czułem smak wanilii na swoich ustach choć od tamtego wieczoru minęły prawie dwa dni. Jak zwykle moja intuicja mnie nie zawiodła. Siedziała przy barze i piła chyba piwo. Koło niej stało parę pustych kieliszków. Podszedłem do niej ale chyba mnie nie zauważyła bo piła dalej a na dodatek płakała. Zabrałem jej kufel z ręki. Chciała protestować ale chyba nie miała na to siły.
-Żeś.
-Coś Ty ze sobą zrobiła.
Pokręciła ze śmiechem głową, o mały włos nie spadając z krzesełka. Złapałem ją w ostatnim momencie. Wziąłem ją na ręce a ona objęła rękami moją szyję.
-Udawaj,że śpisz.
Wyszedłem z baru kierując się do windy modląc się w duchy by na nikogo nie wpaść. Udało mi się aż do samych drzwi jej pokoju.Tutaj napotkałem już pewnego rodzaju problemy, nie miałem karty żeby otworzyć te cholerne drzwi. Nie mając innego wyjścia, musiałem postawić ją na ziemi, przytrzymując dłonią. Drugą wolną ręką wyjąłem z  kieszeni spodni kartę do pokoju. Objęłam mnie w pasie i mruknęła cicho pod nosem. Gdyby tak teraz Alex zechciał sprawdzić czy jego córka już śpi, byłbym trupem. Wciągnąłem ją szybko do pokoju i położyłem na łóżku. Nadal jako jedyna miała podwójne łóżko. Ściągnąłem jej buty i głupi było ją tak zostawić w ubraniu, ale przecież nie będę jej rozbierał ? Przykryłem ją tylko kocem a sam usiadłem na fotelu koło łózka, przecież nie zostawię jej w takim stanie samej. Jeszcze zrobi coś głupiego.

Obudziło mnie lekkie szturchanie w ramię. Otworzyłem jedno oka, nade mną stał Anioł. Mówił coś do mnie.
-Thomas....co Ty tu robisz ?-schyliła się nade mną. Byłem w niebie.
-Amber ?
Momentalnie oprzytomniałem przypominając sobie wczorajszą noc. Blondynka stała przede mną odświeżona, w krótkich spodenkach i bokserce.
-Wczoraj chyba za bardzo poszalałaś-uśmiechnąłem się lekko na wspomnienie wczorajszej nocy. Zanim usnąłem miałem okazję posłuchać trochę Amber mówiącej przez sen. Parę razy nawet wyłapałem swoje imię. Jej twarz momentalnie pobladła a warga zadrżała. Wiedząc co się szykuje objąłem ją. Popłakała trochę a ja nie pytałem o nic dopóki się nie uspokoiła.
-Czy...ta sprawą Gregora...była jego narzeczona?-spytała ocierając oczy.
-Wiesz już ?-kiwnęła głową na tak.
-Wczoraj ją poznałam i...i nawet nie wiem, czemu się tak zachowałam.
-Zakochałeś się w Gregorze ?-spytałem licząc,że powie nie.
-Nie....chyba nie, tylko....ja nie wiedziałam,że on ma narzeczoną. Jaka ja byłam głupia. Ojciec mnie zabije.
-Amber, ej spójrz na mnie-podniosłem jej głowę do góry-co się stało ?
-Obiecaj,że to co teraz Ci powiem zostanie między nami, nikt nie może się dowiedzieć-po jej policzku znów spłynęła łza.
-Masz moje słowo.
-Bo...bo ja przespałam się z Gregorem.


#ups.  
Przepraszam za jakikolwiek błąd. 

piątek, 7 marca 2014

She will be loved 6

Gregor

O dziwo nie obudziło mnie głośne chrapanie mojego współlokatora ani Jego dzwoniący budzik. Pewnie nie zdążył go ustawić na odpowiednią godzinę.  Obudziłem się pod wpływem ciepłego powietrza które łaskotało moje policzki. Jeżeli to Michi znów lunatykuje to przysięgam,że zepchnę go dzisiaj na wieczornym treningu z belki. Z przerażeniem otwieram oczy ale zamiast twarzy kolegi z drużyny mam przed sobą śpiąca córkę trenera. Z każdą upływającą chwilą mam przed oczami wspomnienia ubiegłej nocy. Moje usta na jej ciele, ona wołająca moje imię. Jej drobne ciało. Nasze ciała złączone w jedność. Na ziemię sprowadza mnie jej cichy pomruk, nie mogę oderwać od niej wzroku. Wygląda jak anioł. Blond włosy rozrzucone są po poduszce, jedną dłoń zaciska na kołdrze a drugą trzyma pod policzkiem. Mam tylko nadzieję,że tak samo jak ja nie będzie żałować ubiegłej nocy. Czuję...czuję że jak pójdzie tak dalej jestem w stanie wygrać wszystkie konkursy. Amber dodaje mi sił. Żałuję,że nie mam przy sobie swojego aparatu, ale szybko przypominam sobie o telefonie spoczywającym w spodniach. Szybko robię jej kilka zdjęć, ignorując wiadomości o nieodebranych kilkunastu połączeniach. Teraz nie na to pora.
-Nie ładnie robić śpiącemu zdjęcia-uśmiecha się Amber nadal mając zamknięte oczy. Nie wstała z krzykiem. Jest dobrze.
-Musiałem-odpowiedziałem obejmując ją w pasie-a teraz muszę iść. Michael zapewne się niepokoi.
Nie odpowiedziała nic. Pocałowała mnie tylko w policzek jak to miała w zwyczaju. Podniosłem się z łózka i zbierając swoje wczorajsze ubranie nakładałem je na siebie.
-Gregor-stała przed mną owinięta kołdrą-niech to zostanie między nami.
Pięć wyrazów. Jedno zdanie. Kiwnąłem jedynie,że rozumiem i już w zupełnie innym humorze udałem się do swojego pokoju. Michael spał, więc nie muszę się na razie nikomu tłumaczyć. Wszystko było by może dobrze, może wyrzuciłbym jej prośbę ze swoich myśli, gdyby nie dzwoniący telefon. Sandra

Ambe

Zeszłam w wyśmienitym humorze na śniadanie. Poprosiłam Greogra o dyskrecję bo nie chce żeby ojciec się dowiedział o nocy która spędziłam z Jego skoczkiem.Naprawdę to była jedna z najcudowniejszych nocy ale wiem,że nie ma możliwość,że się powtórzy. Nie może. Tak więc siedzę przy tym samym stoliku co ostatnio i ze smakiem zajadam tosty z kremem czekoladowym. Do hotelowej restauracji schodzą się już skoczkowie innych reprezentacji, z uśmiechem witając się z moją osobą. Długo nie siedziałam sama bo dołączyli do mnie austriaccy skoczkowie, zwarci i gotowi. Po śniadaniu mieli luźny trening na siłowni w oczekiwaniu na powrót Morgiego.Zszedł również Gregor, trochę bardziej zmarkotniały. Mam tylko nadzieję,że niczym go nie uraziłam.
-Kiedy skaczecie ? -spytałam smarując sobie kolejnego tosta.
-Jutro-odpowiedział mi najbardziej zadowolony z życia Stefan.
Dalszy posiłek spożywany był w kompletnej ciszy. Tylko cały czas czułam na sobie wzrok Gregora co wcale mi nie przeszkadzało. Było to trochę krępujące bo pewne sprawy potoczyły się zbyt szybko ale przecież dzieci z tego nie będzie,chyba.

Czy ja nie słyszałam,że ojciec zabiera mnie na konkursy by przy okazji spędzić ze mną trochę czasu ? Szkoda,że słyszę tylko,że on nie ma tego czasu. Tak więc siedzę i obserwuję wygłupiających się skoczków. Najpierw mieli grać w piłkę nożną, potem ktoś rzucił hasło kosz ale mądry Stefan wpadł na pomysł żeby zagrać w siatkę, z Polakami. Szkoda tylko,że nie pomyśleli od razu,że brakuje im do cholery jednego zawodnika!
-Amber, kochanie-zaświergotał mi nad uchem tato-dojdź do chłopaków.
-Nie mam stroju.
-Masz leginsy a koszulkę jakąś się załatwi-czy on zawsze musi mieć gotową radę ?
-Ja mam jedną czystą w torbie-zgłosił się pierwszy ochotnik którym był Gregor.
-Świetnie idźcie do szatni i gramy-tato klasnął w dłonie.
W ciszy wyszliśmy z sali kierując się do przylegających do niej szatni. Ze swojej czarnej torby wyjął białą, dużą koszulkę.
-Dziękuję Ci za wczorajszą noc-szepnął podając mi materiał. Stał już przy drzwiach, kiedy nagle wrócił się i pocałował mnie popychając na ścianę.  Pocałunek nie przypominał czułości z wczoraj, był przepełniony agresją. Nie wiem przez jak długo czasu miażdżył moje wargi. Ale odsunał się ode mnie głośno nabierając powietrza.
-Gregor-dotknęłam jego rozgrzanego policzka-stało się coś ?
-Amber-złapał moją twarz w dłonie tak,że patrzyłam prosto w jego oczy- pamiętaj,że jesteś dla mnie ważna-ostatni raz musnął moje usta i wyszedł.


Rozgrywka była bardzo męcząca. Odniosłam wrażenie,że Jasiek z Maćkiem specjalnie najmocniejsze piłki uderzają w moim kierunku ale nie dałam im tej satysfakcji. Dzielnie starałam się odebrać każdą co było oczywiście powodem czerwonych śladów na moich rękach. Ostatecznie po emocjonującej grze wygraliśmy 3:2. Cały czas zastanawiałam się co miał na myśli Gregor.
-Bardzo dobra gra-pochwalił mnie Michael.
-Masz-Gregor podał mi jakąś paczuszkę. Jak się okazało był to lód którym mogłam ochłodzić piekące ręce.
Już miałam do niego zagadać kiedy do sali wparował rozpromieniony od ucha do ucha Thomas. Usiadł koło mnie i objął ramieniem i cmoknął w policzek.
-Gdzie masz Lily ?-zdziwił mnie brak małej przy nim.
-Hymm..Lily jest właśnie w drodze do babci.
U babci ? Czyli ja również wracam już do domu ? Ale ja nie chcę. Ja się do nich wszystkich przywiązałam.
-Wytłumaczę Ci później-szepnął konspiracyjnie wymieniając spojrzenie z moim ojcem. Chwyciłam swoją bluzę i w koszulce Gregora skierowałam się do pokoju. Ja nie lubię tak bardzo pożegnań.

Thomas

Ruszyłem spokojnie za Amber by wytłumaczyć jej ze spokojem co i jak. Telefonicznie ustaliłem wszystko z Alexem i jego córka zostaje z nami do końca sezonu już nie jako niania. 
-Mogę ?-uchyliłem drzwi do jej pokoju. Siedziała na łóżko, brak odzewu wziąłem za zgodę, więc jak to miałem w zwyczaju wszedłem i usiadłem obok niej. Objąłem ją ramieniem a ona oprała głowę o moją klatkę piersiową. Nadal było w koszulce Gregora.
-Nie chce was zostawiać-jęknęła-za bardzo was lubię.
-Mała, nigdzie nie jedziesz, zostajesz z nami. Niani już nie potrzebujemy ale fotografa za to bardzo.
Wytłumaczyłem jej dlaczego musiałem oddać Lily niedoszłej teściowej pod opiekę. Kocham bardzo moją córeczkę i zobaczę ją dopiero za jakiś miesiąc ale jeżeli chce ja mieć u siebie nie miałem innego wyjścia.
-Czyli,że nie wracam do Austrii ?
-Nie, dopiero teraz zacznie się zabawa-chciałem pocałować ją w policzek ale nie fortunnie przekręciła głowę tak,że moje usta natrafiły na jej. Były takie miękkie a na dodatek czułem na języku smak jej waniliowego błyszczyka. Nie wiem kto pierwszy przerwał nasz pocałunek ale było to za sprawą pukania do drzwi. Amber podniosła się z łóżka cały czas mnie obserwując i poszła otworzyć intruzowi. Do jej pokoju wparowała reszta skoczków śmiejąc się zapewne z żartów Stefana. W tym momencie miałem ochotę ich wszystkich udusić.
-Alex dał nam wolne, więc wpadliśmy na wieczór filmowy-Michael wyciągnął zza siebie kilka filmów a Stefan popcorn oraz kilka butelek z Red Bullem.
Chcąc czy nie chcąc zmuszony byłem do oglądania telewizji, ciągle wspominając wydarzenie sprzed paru chwil.

All! Jestem okropna, dopiero dzisiaj zobaczyłam komentarz :( Miałaś wczoraj urodziny a ja podła nic nie dodałam. No nic, czego Ci tu życzyć ? Życzę Ci dużo szczęścia, spełnienia wszystkich marzeń, miłość, zdrówka i tego co jest Ci potrzebne! :) Mam nadzieję,że rozdział Ci się podoba a jego długość jest satysfakcjonująca. Więc jeszcze raz Najlepszego :* 

PRZEPRASZAM ZA JAKIEKOLWIEK BŁĘDY. 

Ps. Już mam zarys kolejnej historii.

poniedziałek, 3 marca 2014

She will be loved 5

 Muzyczka

Amber

Na śniadanie wstałam wcześniej niż pozostała część Teamu żeby uniknąć niepotrzebnego spotkania Gregora. Nie mam pojęcia jak zachowam się podczas spotkania z nim. Bo nie mogę obiecać,że się na niego nie rzucę. Teraz po lekkim śniadaniu, siedziałam na łóżku i robiłam zdjęcia bawiącej się lalkami Lily. Ubrałam ją w ciepłe getry i biały sweterek. Sama byłam ubrana podobnie tyle,że ja włosy miałam spięte w wysokiego koka a ona zaplecione dwa warkoczyki.
-A moje Księżniczki nie idą na śniadanie ?-do pokoju bez pukania wszedł Morgi. Podszedł i usiadł obok swojej córki odrywając ją od zabawy, tym samym pozbawiając mnie modelki.
-My już po śniadaniu-odpowiedziałam robiąc mu zdjęcie z zaskoczenia. Zaczął robić głupie miny, co spowodowało śmiech małej. Ten Blondyn mnie rozbrajał.
-Wyspałaś się ?-przyjrzał mi się podejrzliwie.
Nie, nie wyspałam się bo przez całą noc myślałam o ustach Twojego przyjaciela!
-Trochę-skłamałam-Thomas co miałeś namyśli, mówiąc,że Gregor ma parę niepozałatwianych spraw ? 
-Wpadł Ci w oko, Gregor ?-zaśmiał się.
-Lubię go tylko tyle.
-Jeżeli Gregor będzie chciał to sam Ci powie o co chodzi. Wiedz tylko,że nie pozwolę Cię nikomu skrzywdzić, okej ?-objął mnie ramieniem.
-Wiesz,że jakby teraz ktoś wszedł wziąłby nas za rodzinkę ?-zaśmiałam się.
-Za bardzo szczęśliwą rodzinkę-złożył na moim policzku mokry pocałunek a potem pocałował w czoło Lily.


-Cześć,możemy ?-w drzwiach pokoju dostrzegłam sylwetki wszystkich skoczków. Wszystkich oprócz Gregora i Thomasa. Ten pierwszy nie mam pojęcia co porabiał, natomiast ten drugi zabrał Lily do jakiejś tam swojej rodziny i wrócę jutro po południu.
-Skoro musicie-wyprostowałam się i odłożyłam laptopa na bok-co was do mnie sprowadza ?
-No...bo my chcielibyśmy się Ciebie zapytać...-jąkał się Stefan
-Boże Kraft ale z Ciebie debil-udrzył go Michael-pójdziesz z nami na imprezę ? tutaj w hotelowej dyskotece ?
-Nie wiem czy ojciec się zgodzi-liczyłam na to,żeby nie wyraził na to zgody.
-Szczerze, to on już się zgodził więc raczej nie masz wyjścia-zaśmiał się Kofler zostawiając mnie bez żadnej drogi do ucieczki.
-Zresztą ? Mała impreza jeszcze nikogo chyba nie zabiła ?-zaśmiałam się. Aż serduszko się rozczulało kiedy patrzyło się na naprawdę zadowolone mordki tych przystojniaków. 

Gregor

Ostatni raz poprawiłem włosy. Czarne spodnie, biała koszula o rozpiętymi dwoma ostatnimi guzikami, i Gregor gotowy na podbój klubu.
-Schliri możesz się pośpieszyć ?-ponaglał mnie Michael z którym dzieliłem pokój-jeszcze musimy iść po Amber.
Na samo imię blondynki, miałem przed oczami obraz z wczorajszej nocy. Przysięgam,że gdyby nie moja wyćwiczona wstrzemięźliwość i śpiąca Lily na łóżku wszystko skończyło by się inaczej. Na pewno nie tak.
-To na co czekasz ?-szturchnąłem go w ramię-wiesz Ty idź po resztę a ja z nią dojdę.
Niechętnie wykonał moją prośbę. Ostatni raz poprawiłem swoją idealną fryzurę i wszedłem bez pukania do pokoju Pointner. To będzie noc. Omal nie zgubiłem szczęki kiedy zobaczyłem jej długie, odsłonięte nogi. Święcący czarny kawałek materiału zakrywał jej tyłek a plecy również pozostawały odkryte. Ewidentnie stała i męczyła się z zapięciem złotego łańcuszka. Kiedy tylko otrząsnąłem się z szoku. Jak na prawdziwego faceta przystało, podszedłem i zapiąłem na jej szyi biżuterię.
-Wyglądasz olśniewająco-obejmuję ją w pasie, pragnąc by była jeszcze bliżej mnie.
-Gregor-szepce cicho. Składam delikatny pocałunek na jej odkrytej szyi i odnajduję dłoń.
-Chodź, będą nas szukać-ciągnę ją w kierunku drzwi. Teraz mam okazję przyjrzeć się jej wyglądowi z bliska. W sukienkach wygląda znacznie lepiej niż w spodniach. Jest śliczna. Jest śliczna i musi być moja.

Amber

Ci Niemcy puszczają naprawdę świetną muzykę. Siedzę sobie jako jedyna kobieta w loży wypełnionej samymi mężczyznami. Jak się okazało, imprezujemy dzisiaj w towarzystwie Polaków i Niemców. Gregor oczywiście siedzi obok mnie, trzymając mnie mocno za dłoń. Kiedy tylko spoglądam w te jego błyszczące brązowe oczy, mam wrażenie że serce wyskoczy mi zaraz z piersi. Kończyłam pić już trzeciego drinka i szczerze powiedziawszy zaczynało mi już powoli szumieć w głowie.
-Chodź potańczyć-szepnęłam Gregorowi do ucha. Spełnił moją prośbę i już po chwili byliśmy na parkiecie. Wyginałam się przy nim, śmiałam. Czułam się po prostu swobodnie. Kiedy tylko muzyka zmieniła się na wolniejszą, co oczywiście strasznie mnie cieszyło mogłam cieszyć się bliższą obecnością Gregora.
-Większość pożera Cię wzrokiem-szepnął mi do ucha. Zaśmiałam się wtulając jeszcze bardziej w niego.
-Ty też ?-spytałam zadziornie kreśląc wzorki palcem na jego koszuli.
-Ze mną na czele.
Nie mam pojęcia co mną dzisiaj kierowało. Czy to samo co nim wczoraj ? Na pewno nie było to wina alkoholu krążącego w moich żyłach. Dzięki butą na obcasie, nie musiałam się wcale wysoko wspinać by dosięgnąć ust Gregora. Całował mnie zachłannie ale nadal starał się zachować wczorajszą delikatność.
-Chodź stąd-szepnęłam między pocałunkami a potem dotrzymywałam już mu kroku aż do drzwi mojego hotelowego pokoju.

All łap, pisany w przerwach potarzania matematyki przed próbna maturą :) Mam nadzieję,że się podoba i przepraszam za błędy :)