piątek, 27 czerwca 2014

#6

Marcelina rozgrzana siedziała na jednym z krzesełek. Podróż do Sao Paulo strasznie ją wymęczyła a teraz czekali na pojawienie się na lotnisku w Monachium 4 kolejnych reprezentantów. W piątek wieczorem doszła do nich wiadomość,że Kurek nie zaszyci ich swoją obecnością we Włoszech gdyż doskwiera mu lekki ból pleców, i w Spale będzie prowadził dalszą lekką rehabilitację i specjalnie rozpisane treningi. Od razu tego samego wieczoru do niego zadzwoniła i wydarła buzię,że ją okłamał że czuję się dobrze, że nakopie mu do dupy jak go spotka a potem kazała obiecać,że będzie się przemęczał. Nie można ukrywać,że Marcelina miała gorączkę i widać to było gołym okiem jednak nikt się nie domyślił. W głowie szumiało jej niemiłosiernie a tabletki zakupione w jedynej z niemieckich aptek nic już nie pomagały. Siedziała sobie na uboczu nie wadząc nikomu, zresztą nikt wymęczony długą podróżą nie miał ochoty ani siły na psikusy. Każdy prawie,że spał w najdziwniejszych pozycjach. O 15:30 wylecą do Bari i na miejscu będzie mogła się położyć w hotelowym łóżku i chwilę odpocząć.
-Dobrze się czujesz ?-koło Marceliny pojawił się Łukasz Żygadło który w Monachium pojawił się dzień wcześniej niż koledzy. Przyłożył dłoń do jej czoła, pod jego zimny, dotykiem lekko się wzdrygnęła.
-Troszkę boli mnie głowa-nie skłamała, głowa ją bolała.
-Nie kłam! Jesteś cała rozpalona-usiadł koło niej i spojrzał karcąco-może zawołam doktorka ?
-Nie trzeba,wzięłam leki i zaraz mi przejdzie.
-Wiesz,że nie możesz ukrywać przed nami złego samopoczucia ? Ty nam pomagasz, więc my też pomożemy Tobie-zgarnął do siebie jej ciało i przytulił starając się trochę ją rozgrzać.

A Kurek wywinął im wszystkim niezły numer. Przyjechał sobie sam, obiecał,że nie będzie ćwiczyć tylko chce by masaże robiły mu zaufane i delikatne rączki Hyż. Siedział sobie koło niej w samolocie do Bari, ubłagał Wronę żeby się z nim zamienił. On musiał ściskać jej dłonie podczas startowania oraz przy lądowaniu.
-Dlaczego Twój tato nie znosi siatkarzy ?
Marceliny twarz wróciła już do normalnych kolorów. Łukasz poszedł jej jeszcze raz do apteki i tym razem kupił coś skuteczniejszego.
-Ciebie lubił.
-Tolerował, Skarbie.
Marcelina zaśmiała by się ale widziała śpiących chłopaków i nie chciała ich budzić.
-No Kurek to długa historia.
-Mamy czas!
Mieli czas, w końcu siedzieli w samolocie, nikt nie zwracał na nich swojej uwagi.
-Arnika nie jest moją biologiczną matką-Marcela spojrzała w oczy Kurak-ojciec poznał ją jak miałam pięć lat.
-Co to ma wspólnego z siatkarzami ?
-Moja biologiczna mama uciekła do Włoch z siatkarzem i tam założyła rodzinę, chciała zabrać mnie ze sobą jednak ojciec nie chciał się na to zgodzić.
-Masz z nią kontakt ?-Kuraś dziwnie przechylił głowę.
-Cały czas, mam nawet młodszą siostrę-zaśmiała się-w Rzymie.
-Może się z nią spotkamy ?
-My ?
-No wiesz,chciałbym poznać przyszłą teściową-zaśmiał się i zamknął oczy-dobranoc, Marcelinko.

Okazało się,że Kurek nie ma pokoju! Każdy z siatkarzy miał współlokatora, niemożliwe było by Kuraś dołączył do któregoś z trenerów, czy chociażby doktora bo każdy z nich miał pojedyńczy pokój, a jedyny podwójny zajmowała Marcelina. Nie było więc wyjścia.
-Hmmm łóżko małżeńskie-Kuraś postawił swoją walizkę na podłodze.
-Nie ciesz się tak bo wygonię Cię do któregoś z Włochów-zaśmiała się Marcela rzucając na łóżko-a teraz wybacz chce się przed kolacją trochę przespać.
-A mogę Ci poprzeszkadzać ?-Kurek położył się obok niej i przytulił do jej pleców.
-Jedyne co możesz to się zamknąć, Żwirku.
Zrobił  tak jak prosiła, zamknął się i w ciszy obserwował jak spokojnie spała.  Obserwował jak jej klatka piersiowa unosi się w górę i w dół i wcale nie patrzył na jej piersi! Z kieszeni spodni wyjął czerwone pudełko z którego wyjął dokładnie ten sam pierścionek który oddała mu jak wyjeżdżał do Rosji. Obiecali sobie,że to niczego nie popsuje w ich relacji, zostaną przyjaciółmi, i nimi są nadal. Tylko jak on mógł traktować ją jak przyjaciółkę jak kochał ją najbardziej na świecie i nie wyobrażał sobie chwili bez niej ? Dlatego za jej plecami załatwił jej pracę w reprezentacji i we Włoskim klubie. I choć wiedział,że ją tym zdenerwował na początku to wiedział też,że ją uszczęśliwi bo gdzieś w głębi siebie ona też go jeszcze kochała.

-Ivan!
Kurek wpadł na kolegę z drużyny na korytarzu hotelu. Zostawił śpiącą Marcelinę w pokoju i postanowił rozejrzeć się za kolegą który mógł mu pomóc. Potrzebował zaufanego Włocha.
-Bartosz!
Wpadli sobie w ramiona jakby rok się nie widzieli. Stęsknieni.
-Potrzebuję pomocy.
-Zrobię wszystko co będzie w mojej mocy.
Wytłumaczył mu co i jak. Wszystko skrupulatnie sobie to przemyślał. Wszystkie potrzebne papiery tez miał przy sobie. Akty urodzenia oraz potrzebną gotówkę na zrealizowanie tego celu. Ivan słuchał go uważnie i tylko kiwał głową na znak zrozumienia.
-Jutro macie trening ?
-Ja nie mam, lekka kontuzja-wyjaśnił.
-W takim razie spotkamy się pod hotelem o szóstej. Weź ze sobą jakiegoś kolegę z drużyny możesz nawet kilku będzie weselej i oczywiście przyszła panią Kurek-Ivan poklepał go po plecach i odszedł w kierunku swojego pokoju by przyszykować się na trening.

-Cichy!
Kurek dobijał się do pokoju kolegi. Za nim stali zaspani Kłos&Wrona wyklinając go pod nosem.
-Piter otwieraj!
Co z tego,że mógł spać ? Wcale nie było już tak wcześnie. Była godzina ósma rano.
-Otwieraj!
I otworzył, jego współlokator. Łukasz.
-Kurek-Żygadło mordował go w tym momencie wzrokiem.
-Też się cieszę,że Cię widzę-wparował im do pokoju razem z tamtą śpiącą na stojaco jeszcze dwójką.
-Wstawaj!-ryknął Piotrkowi do ucha który zaskoczony spadł na podłogę obijając sobie głowę o szafkę.
-Bartek-Nowakowski podniósł się masując sobie głowę-co jest takiego ważnego,że budzisz nas w nocy.
-Żenię się.
Kurek dumnie wypiął pierś a pozostali z wrażenia usiedli na łóżku.

Stefan z siłowni zwolnił ją godzinę wcześniej. Również z nią pomieszczenie opuścili Andrzej,Karol,Łukasz, Krzyś i Piotrek. Zgodnie ruszyli za nią do pokoju tak jak rano ustalili to z Kurkiem.
-Załóż to-Łukasz podał jej kremową sukienkę i wepchnął do łazienki.
Czekali na nią dwadzieścia minut. Kazali jej się lekko umalować i uczesać, wcisnęli tani kit,że Krzyś chce porobić jakieś tam zdjęcia na konkurs i potrzebna mu jedna modelka i czterech modeli.
-Może być ?
To w 20 minut to wystarczający czas by wyglądać tak jak ona teraz ? Karol doskoczył do niej i zawiązał chutskę na jej oczach.
-Po co to ?-zdziwiła się.
-Nie możesz zobaczyć gdzie Cię wieziemy-wytłumaczył jej Igła.
Wyprowadzili ją z pokoju, prowadząc z obydwóch stron. Pod hotelem czekał już Kurek z wypożyczonymi dwoma samochodami. Dla zmyłki ona pojechała jednym z domniemanymi modelami i fotografem a Kurek drugim z Ivanem i Draganem. Piętnaście minut później byli przed jednym z włoskich urzędów w którym wtyki miał Ivan.
-Możesz ściągnąć-Karol odwiązał jej supeł.
Marcelina z ulgą ściągnęła chustkę a to co zobaczyła mało nie zwaliło jej z nóg.
-Pomyślałem,że załatwimy to szybko tutaj a później na spokojnie w Polsce.
-Ale co Bartek ?
-Marcelino-uklęknął przed nią na jedno kolano, Ignaczak szybko włączył swoją kamerę bo obiecał,że wszystko pozostałym pokaże-czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną ?
-I widzisz Karol tak wyglądają romantyczne oświadczyny-odwróciła głowę na chwilę do środkowego który lekko się uśmiechnął-uczynię.

Zdałam tą maturę!!!! Jezus....jak się cieszę nie ważne jak ważne że zdane ;D 
Pozdrawiam z podłogi :) 
Chłopaki, wygrajcie to dziś! 

piątek, 20 czerwca 2014

#5

Siedziała na jednym z krzesełek obok Olka i obserwowała chłopaków którzy się rozgrzewali przed meczem ze Słowacją. Trzy pierwsze mecze we Wrocławiu poszły gładko teraz pora na zdobycie kolejnego kompletu punktów. Atmosfera panująca w drużynie była wyśmienita, trzeba było tylko pilnować kapitana żeby nie zapomniał podpisać protokołu.
-Marcela-Olek szturchnął mnie w łokieć-dzisiaj zajmiesz się tylko kostką Karola i kolanem Mariusza, okej ?
-Nie ma problemu, a co z resztą ?
-Pójdą na jakiś czas na odnowę biologiczną i powinno im wystarczyć.
-Spoko maroko-zaśmiała się głośno zwracając na siebie niepotrzebną uwagę.
Po pobycie na Słowacji, część z chłopaków dostaje zasłużone wolne, a ona wraz z resztą oraz tymi którzy dotrą do nich ze Szczyrku leci do Brazylii na pierwsze mecze Ligi Światowej. Nie będzie miała przy sobie ani Kurasia ani Winiara ani Cichego ale za to zostaje jej Kłosik i przyjeżdża Wronka. I Igła ze swoją kamerą, się zacznie zabawa. I śpiewanie Jest z nami Andrzej, jest z nami Krzysiek gdzie kurwa jest Zbyszek! A Zbyszek mając wakacje, grzeje swoją dupę na ciepłych plażach innego kontynentu. Mecz się rozpoczął. Od samego początku było bardzo nerwowo. Pierwsze dwa sety były na naszą korzyść jednak później zaczęło się coś pieprzyć. Kolejny set na konto przeciwnika. Kurek wkurzony usiadł obok przyjaciółki i oparł głowę o jej ramie.
-Dacie radę Kurek-zaczęła się rozglądać po twarzach siatkarzy na których malowała się złość,że oddali im tego jednego seta.
-A jak nie ?
-To i tak będziecie wygrani.
Dźwięk dzwonka oznaczał koniec przerwy i powrót na boisko. Zanim weszli na parkiet złożyła na policzku każdego z szóstki zawodników całusa i życzyła im powodzenia. Cały set przesiedziała mocno ściskając kciuki i nerwowo patrząc na to co tam się dzieje. Dało się słyszeć przekleństwa polskich siatkarzy. I czwarty set też poszedł na konto przeciwników. Tie-break też nie poszedł po naszej myśli ale trzeba się było pogodzić z pierwszą porażką w tym sezonie. Wcale nie skreślała ona jeszcze Polskich siatkarzy z pierwszego miejsca. Jak się można było domyśleć, w ciszy wracali do hotelu i w ciszy też się rozstali. Marcelina poinformowała Kłosa żeby przyszedł do niej za jakieś dwadzieścia minut a Mariuszowi dała godzinę. Kłos od razu wskoczył na łózko do masażu i zaczął robić zdjęcia swoim telefonem.
-Albo go schowasz albo go wyrzucę-zagroziła mu Marcelina cały czas ugniatając jego kostkę.
-Oj nie marudź-jęknął.
Mocniej ścisnęła mu nogę a on tylko pisnął jak podekscytowana czymś dwunastoletnia dziewczynka.Przegrany schował telefon znów do kieszeni spodni dresowych i leżał w spokoju podśpiewując tylko jemu znaną melodię. Narzekał, marudził, to za mocno, to za lekko, tu boli, aż w końcu zaczął ją zagadywać na temat pierścionka. Że chce kupić, że pora założyć rodzinę, tylko jak on to ma zrobić.Ta wiadomość zaowocowała hura optymizmem z jej strony ale zaraz potem Karollo dostał prosto w głowę jednym z bandaży który nawinął się pod ręką. Jak on to ma zrobić ? Tak żeby Ola się zgodziła! Marudząc coś pod nosem, jednocześnie dziękując za pomoc przy kostce, która trochę przestała już boleć, Karol opuścił pokój mijając się w drzwiach z Mariuszem.Ostatni raz dłuższą chwilę w jego obecności spędziła w swoim mieszkaniu kiedy ten przyjechał po Arka.
-Tak naprawdę to nic mi nie jest-Wlazły usiadł normalnie na kozetce-albo raczej potrzebuję rozmowy z kimś.
-Aha. Masz Winiara w pokoju-Marcelina usiadła na łóżku obok niego.
-Winiar chce mi wpierdolić, zresztą nie tylko on-mruknął Mariusz pod nosem-zresztą gdybym mógł też bym nieźle się załatwić.
-Więc zapraszam na balkon-Marcelina zgarnęła papierosy i wskazała pacem balkonowe drzwi.
Usiedli na płytkach naprzeciwko siebie, ona oparła się o barierki a on o ścianę budynku. Ona paliła, on się patrzył.
-Na początku chciałem Cię przeprosić.
-Robiłeś to już milion razy, Mariusz.
-Nigdy nie powiedziałaś,że mi wybaczasz.
-Inaczej chyba bym z Tobą nawet nie rozmawiała ?
Wlazły tylko uśmiechnął się lekko i chwycił pewnie jej nieruchomo leżącą dłoń. Nie wyrwała jej.
-Skąd wiedziałeś,że Paulina Cię znów zdradza ?-Marcelina przechyliła głowę lekko w prawo.
-Nie jestem głuchy ani ślepy, widziałem ich i tyle.
-I co teraz ?
-Papiery są już w sądzie, na miesiącach będę rozwodnikiem.
-No wiesz, siatkarz, rozwodnik, laski na to lecą-Marcelina zaśmiała się.
-Wystarczy mi jedna taka laska, tylko bardzo ją zraniłem i nie wiem co zrobić by mi wybaczyła.
-No wiesz szanse,że Ci wybaczy są marne, ale się staraj kto wie ?-Marcela wyrzuciła papierosa i podniosła się z zimnych płytek-a teraz chodź zobaczymy na wszelki wypadek to kolano-wyciągnęła w kierunku Wlazłego dłoń i razem weszli do pokoju dziewczyny.

Tak jak wszyscy podejrzewali, pozostałe dwie drużyny załatwili tak samo koncertowo jak w Polsce i już cześć z nich szykowała się do powrotu do kraju a część w tym blondynka do bardzo długiej podróży do Brazylii. Stała na lotnisku i kolejny raz ostrzegała Kurka,że ona o wszystkim się dowie co wyprawiał w mieszkaniu. 
-Błagam Cię, nie wysadź go w powietrze-ostatni raz przytuliła siatkarza. Oni samolot do Polski mieli wcześniej niż oni.
-Nie denerwuj się tak Muchomorku-pocałował ją kolejny raz w policzek-wszystko będzie dobrze!
-Mam nadzieję, dobra idź bo kolejka do mnie-zaśmiała się widząc Cichego, Mariusza oraz Winiara stojących za Kurkiem.
-Macie odpocząć by skopać Włochom te seksowne tyłki-pocałował na pożegnanie każdego z nich w policzek.
-Nasze są seksowniejsze!-szturchnął ją lekko Cichy który nie był już taki Cichy.
-Tak jest!-zasalutowała. Dłużej tkwiła w uścisku Mariusza który mruknął jej na ucho Będę tęsknił i cały czas o Tobie myślał.
Ostatni raz pomachała im wszystkim i wróciła do Wronki który cały czas coś fotografował
-Zrobimy sobie selfie ?-wyciągnął już rękę z telefonem w górę i przytulił głowę do jej głowy. 
-Zgłupiałeś ?-fuknęła na niego jednak nic sobie z tego nie zrobił tylko pstryknął zdjęcia jak darła na niego buzię.Zapewne kamerujący całe zdarzenie Igła opatrzył to jakimś zabawnym komentarzem o czym świadczył bardzo głośny śmiech Karola. A idźcie wy wszyscy w cholerę.

I to przepraszam bardzo był skład rezerwowy ? Wszyscy którzy śmieli tak mówić powinni teraz to wszystko odszczekać. Może i dzień wcześniej oddali cały mecz choć był on do wygrania a już w szczególności dwa pierwsze sety. Ale wszystko zostało im zapomniane po tym pięknym zwycięstwie nad Kanarkami.W Brazylii pozostanę do niedzieli a poniedziałek wyruszą do Włoch by zmierzyć się jak dotąd z niepokonanymi Włochami. Tak jak się umówili po chwili w hotelu,kiedy mieli się wszyscy odświeżyć wyruszyli wszyscy razem na zwiedzanie. Marcelina szła uwieszona na ramieniu Kłosa z którym cały czas się śmiało. Kłosik cały czas był podekscytowany rozegranym i wygranym meczem. Miał się chłopak z czego cieszyć, na boisku szło mu rewelacyjnie.
-Wiem już jak się oświadczę-pochwalił się dumnie.
-No to mów, zabierzesz Olę do Paryża i tam pod wieżą Eiffla poprosisz ją o rękę ?
-Oszalałaś ?-zaśmiał się-jak zdobędziemy tytuł Mistrza Świata poproszę ją na środek i wtedy ją spytam, full romantic.
-Wydaje mi się,że Ola wolałaby coś bardziej romantycznego.
-A Kuraś niby jak Ci się oświadczył cwaniaro, co ?-spojrzał na przyjaciółkę a dopiero potem ugryzł się w język-przepraszam Marcela.
-Nic się nie stało Kłosik.Bartek zabrał mnie na weekend do domku nad jeziorem,przyszykował kolację i w świetle księżyca poprosił mnie o rękę.
Hyż uśmiechnęła się sama do siebie na wspomnienie sprzed ponad pięciu lat. Trochę to podkoloryzował, bo w między czasie Kurek zdążył ją jeszcze wrzucić do wody, i dopiero kiedy stała przed nimi przemoczona, klęknął na kolano i spytał po prostu czy za niego wyjdzie.
-I co odpowiedziałaś ?
-Zgodziłam się, bo odkąd go poznałam o niczym innym nie marzyłam.

Tak, wiem Olek nie jest w sztabie ale u mnie jest ;D
 Jeeeejunku, kocham uśmiech Nowakowskiego...wgl kocham ich wszystkich. To co dzisiaj się tam działo, baaajka normalnie. Mam nadzieję,że pójdzie im tak samo w Bydgoszczy. 

Na koniec taki tam żarcik:
 Rezende!
Czego?
Trzy do jednego! :D
 Uwielbiam jak Rezende się złości :)

sobota, 14 czerwca 2014

#4

Polska reprezentacja była nie do pokonania. Szli jak burza i jedyny co to tracili set a może nawet dwa ale wygrywali. Reprezentacja jeszcze nigdy nie była taka silna jak teraz. Marcelina siedziała przed Spalskim ośrodkiem i czekała na Bartka. Każdy z nich dostał parę dni wolnego i mogli wrócić do domów. Oczywiście Marcela nie pokaże się w rodzinnym domu gdyż tatuś już zdążył do niej zadzwonić i poinformować,że nigdy już nie pomoże jedynaczce. Za bardzo się tym nie przejęła. Nie pierwszy i nie ostatni raz zawiodła ojca.
-Rozwodzę się-nie musiała podnosić wzroku by wiedzieć kto przed nią stoi. Mariusz.
-Słyszałam to już.
Podczas ostatniego meczu stwierdziła,że nie ma sensu udawać,że on nie istnieje. W końcu jeszcze trochę będą musieli spędzić czasu w swoim towarzystwie.
-Teraz już definitywnie.
-Wtedy też.
-Marcela, przecież byliśmy szczęśliwi.
Byli szczęśliwi. Owszem.

Wróciła z bardzo długich zakupów.W mieszkaniu było cicho i pusto co oznaczało,że Mariusz wyszedł gdzieś z chłopakami. Zostawiła zakupy w sypialni, zmieniła wyjściowe ubranie na luźny dres i jak kłoda rzuciła się na kanapę w salonie. Zakupy strasznie ją wymęczył zwłaszcza,że partnerka Kłosa sama nie wiedziała co chce kupić. Nie pamiętała nawet kiedy zasnęła zwinięta w kłębek na kanapie, ale kiedy się obudziła na dworze było ciemno. Na dodatek nie leżała na kanapie a łóżku przykryta ulubionym kocykiem, a po drugiej stronie siedział Mariusz.
-Obudziłaś się już ?-spojrzał na nią przechylając głowę
-Chyba tak-przeciągnęła się na łóżku jak kocica.
-To proszę iść założyć tą seksowną sukienkę o której mówiła Ola-pocałował ją czule-zrobić się na bóstwo i wychodzimy. 
-A powiesz mi chociaż gdzie ?-wcale nie chciała uwalniać się z jego ramion. 
-A to nie mogę już zrobić swojej dziewczynie niespodzianki ? -mruknął prosto w jej usta-chociaż perspektywa pozostania w łóżku jest bardziej kusząca. 

-Byliśmy.
-Więc czemu ?-spytał przysiadając obok niej na ławce.
-Bo masz żonę i dziecko.
-Rozwodzę się.
-Mariusz proszę Cię.
-Marcelina przecież wiesz,że Cie kocham.
-Mariusz.
-Nie oddam Cię bez walki, nie Kurkowi.
Pocałował ją w policzek i odszedł ciągnąc za sobą walizki do samochodu. Marcela siedziała na ławce i patrzyła jak odjeżdża w kierunku Bełchatowa. Nie czekała długo na Kurka. Szedł ze swoimi walizkami i chwiał się na boki. Zaśmiała się cicho i zaraz ruszyła za nim w stronę samochodu.
-Ojciec jest na mnie wściekły-Marcelina zaśmiała się przerywając ciszę panująca w aucie.
-O co ?
-No praktycznie zwiałam znów sprzed ołtarza-zaśmiała się wyłączając radio.
-Co zrobiłaś ?-pisnął Kurek
-No ten...ten mój obleśny szef to miał być mój mąż.
Kurek niedowierzając w to co usłyszał zjechał na pobocze i zgasił silnik. Odwrócił się w stronę Marceliny.
-Żartujesz ?
-Nie. Ojciec znalazł mi męża, on i Marcin mieli zawrzeć współpracę po ślubie.
-Wiesz coraz bardziej zaczynam się cieszyć że zacząłem znów ingerować tak w Twoje życie.

Kurczak pojechał do rodziny na weekend a ona została sama w domu. Jej nieznośny sąsiad-Kłos balował w stolicy a ona zamulała w domku. Chodziła w swoich ulubionych krótkich szortach i bluzce z kaczorem donaldem i mruczała cicho sama do siebie. No bo rozmawia się przecież z inteligentnym ludźmi. Nic nie robienie przerwało jej pukanie do drzwi. Jak był to Wrona i Włodarczyk których spławiła dziś telefonicznie to zepchnie ich ze schodów. No bo innej możliwości nie było. Winiarscy cieszyli się sobą w rodzinnym gronie, zresztą jak pozostali.Niechętnie bo niechętnie nie patrząc przez wizjer otworzyła drzwi a do jej nóg znów przytulił się małych rozmiarów człowieczek.
-Arek-pisnęła Marcela kucając przed chłopcem. Jego blond włoski zmierzwione były przez wiatr a na jasnej bluzeczce była mała plamka.
-Lelka.
-Arek gdzie masz tatę ?
Bierze Wlazłego na ręce i wchodzi do mieszkania zakluczając drzwi. 
-Gdzieś pojechał a do mamusi przyszedł ten okropny wujek.
Czyli wszystko jasne.
-Mama wie,że tu jesteś ?
-Nie. Lela troszkę mi zimno.
Nic dziwnego.Chłopiec przeszedł pół Bełchatowa w koszulce z krótkim rękawkiem. Posadziła go na kanapie w salonie i zgarniając przy okazji telefon poszła do pokoju znaleźć jakąś bluzę która by na niego pasowała.Wygrzebała jakąś za małą  i wróciła do pokoju. Nałożyła mu bluzę i podałam szklankę soku pomarańczowego. Nastawiła mu bajki i wyszła do kuchni wykręcając numer do Mariusza. Trzy sygnały i odebrał. Był w aucie.
-Arek jest u mnie.
Nie powiedziała nawet cześć.
-Jest z Pauliną.
-Siedzi u mnie w salonie, Twoja żona no cóż, ma lepsze zajęcie.
-Będę u Ciebie za 15 minut...i um dzięki Marcela.
Zdziwił ją widok jaki zastała po powrocie do pokoju.Arek spał wtulony w jedną z wielu poduszek które kiedyś kupiła z Bartkiem podczas wizyty w Ikei.Widok ten był rozczulający i łapał za serce. Żeby maluchowi było wygodniej, przeniosła go ostrożnie do pokoju na łóżko tak by go nie obudzić i czekała sama na jego ojca. Mariusz zastanawiał się czy wejść jak do siebie czy kulturalnie zapukać. Wygrała kultura.Poczekał przed drzwiami aż blondynka mu otworzy. W tych samych dresach i spiętych włosach jak to miał w zwyczaju widywać ją w Spale. Nadal seksownie.
-Arek śpi-wyjaśniła mu kiedy nie zastał synka w salonie.
-Przepraszam Cię za niego.
-To tylko dziecko-Marcelina usiadła na fotelu a Mariusz zajął miejsce na kanapie poprawiając poduszki.
-Wiem o tym-mruknął-chce dla niego jak najlepiej.
-Paulina spotyka się z Arturem-Marcelina zakryła sobie usta dłonią zdając sobie sprawę z tego co przed chwilą powiedziała.
-Wiem o tym-powiedział całkowicie spokojnie.
-Wiesz ?
-Wiem i najbardziej żałuję tego,że tak łatwo zrezygnowałem z Ciebie i dałem się jej szantażować.

Panowie i błagam nie denerwujcie mnie już tak jak wczoraj, proszę. Jestem za młoda by umrzeć na zawał xD Jeszcze nie wszystkie związki i powiązania się tu wyjaśniły ale to celowe, niedługo wszystko zacznie się wyjaśniać, pomału...więc zostało mi prosić was o cierpliwość i komentowanie ;) 

Macie pytania ? Piszcie śmiało postaram się na każde odpowiedzieć. 

poniedziałek, 9 czerwca 2014

#3

Atmosfera panująca między Hyż a Wlazłym była tak napięta,że można byłoby siekierę zawiesić. Nie reagowała kiedy on do niej mówił, zresztą rzadko kiedy miał okazję bo jej zawsze towarzyszył Kurek i Nowakowski. Chodziła roześmiana i uśmiechnięta od ucha do ucha a kiedy tylko napotykała spojrzenie Mariusza zadowolenie zastępował smutek. Na ten weekend zaplanowany jest mecz sparingowy a już za pięć dni będzie mogła na chwilę wrócić do Bełchatowa by odetchnąć. Potem znów pakuje manatki i lecą do Brazylii. Spacerował po alejkach wokół ośrodka ubrana w krótkie szorty oraz bluzkę reprezentacyjną. Słońce świeciło a oni wszyscy mieli chwilę dla siebie. Liczyła na to,że choć trochę się opali.Chodziła tak bez celu dopóki nie poczuła,że coś a raczej ktoś przytula się do jej nóg. Spuściła wzrok w dół i napotkała szczęśliwe oczka Arka, tak strasznie podobnych do tych Mariusza.
-Lelcia-zaśmiał się chłopiec i wyciągnął w jej stronę ręce. Od razu się schyliła i wzięła go w objęcia całując w policzek. Będąc z Mariuszem przez prawie trzy lata strasznie przyzwyczaiła się do Małego i zdążyła go pokochać. Ale skoro był to on była też tu i Paulina. A przecież nikt nic nie wiedział o jakichkolwiek wizytach.
-Arek!
I nie minęła minuta jak stanęła z rozzłoszczoną kobietą która mierzyła ją od stóp do głów. Odstawiła Arka na ziemię ku jego niechęci.
-Co tu robisz ?
Głos Pauliny był ostry jak brzytwa.
-Pracuję.
Marcelina starała się zachować spokojnie ale w środku aż się gotowała. Ona odpowiadała cicho a żona Mariusza prawie, że krzyczała.
-Chyba wyraziłam się jasno,że masz się trzymać z daleka od mojego męża.
Marcela zaśmiała się pod nosem.
-Ja się trzymam, on już nie koniecznie-uśmiechnęła się triumfalnie.
-Mamo mogę iść pobiegać ?-Arek spojrzał na matkę a ta tylko kiwnęła głową. Teraz kiedy nie było malca znów miała większe pole do popisu.
-Powiedziałam raz i powiem kolejny, trzymaj się od niego z daleka.
-Ależ oczywiście,a co tam u Artura ?-Marcelinie jakby przybyło siły. Domyślała się,że Mariusz znów jest rogaczem a mina kobiety tylko ją w tym utwierdziła.
-Słuchaj zdziro-zbliżyła się niebezpiecznie blisko-nie zepsujesz mi tego, rozumiesz ?
Na dworze pojawiło się kilku siatkarzy, w tym Bartek który od razu podszedł do kobiet i objął Marcelę w pasie.
-Wszystko dobrze kochanie ?
-Oczywiście Skarbie-dziewczyna wykręciła głowę i musnęła jego usta. Kurek miał ochotę przedłużyć tą chwilę ale nie chciał sobie nagrabić. Mariusza który stał obok Winiarskiego aż coś skręciło w środku a Michał tylko się uśmiechnął pod nosem. Obydwoje zbliżyli się do żony tego pierwszego.
-Po co przyjechałaś ?
Nie zdążyła mu odpowiedzieć bo podbiegł do niego roześmiany Arek.
-Tato, Lelka jest, mogę z wami zostać ?
-Arek!-upomniała go matka-stęskniłam się za mężem, nie mogę ?
Specjalnie się do niego przysunęła i chciała przytulić ale on się odsunął. Marcelina nadal wtulona była w Bartka. Ostatnio nawet zasnęła wtulona w jego ramię.
-Nie mogę się rozpraszać-beznamiętnie stwierdził Mario.
-A ona może tu być-Paulina kiwnęła głową w stronę Marceliny-ty się nią zabawiłeś to teraz Bartuś będzie ją obracał ? A potem kto ? Winiar ?-spojrzała na niego
-Paulina!-warknął w jej kierunku.
-Taka prawda, ta dziewczyna jest jak grypa, każdy ją miał.
I na nic się zdał uścisk Bartka i nawoływanie Michała. Marcelina wyrwał się Kurkowi i pobiegła prosto przed siebie, prosto w Spalski las. Nie udało jej się uciec daleko bo zaraz w pogoń za nią rzucił się Bartek oraz Michał. Do maratonu szykował się jeszcze Kłos, jednak Kurek doskonale sobie poradził, objął ją mocno w pasie, choć ona cały czas zanosząc się płaczem starała się wyrwać. Tak się szarpali, że Bartek runął jak długi ciągnąć ją za sobą.
-Kurwa-warknął Kurek czując twardą ziemię pod plecami.
-Puść! Bartek puść-wierzgała nogam-Bartek.
-Nie puszczę Cię dopóki się nie uspokoisz.
-Obiecuję.
Puścił ją a ona szybko jak tylko umiała, podniosła się z ziemi i znów szykowała się do ucieczki, nie zdawała sobie jednak sprawy z dalszej obecności Winiara na którego najnormalniej w świecie wpadła.
-Lelka-przyjaciel przysunął ją do siebie i objął-nie płacz.
-Michał-uczepiła się kurczowo jego bluzy.
-Spokojnie, ej nie zamykaj tych oczu.
Dziewczyna zaczęła osuwać mu się w ramionach. Musiał kucnąć żeby nie huknęła na ziemię.
-Marcelina do cholery!

Siedział na jej łóżku i czekał aż się obudzi. Sokal podał jej w kroplówce jakiś lek i kazał zostawić by odpoczęła. Parę razy przez jej pokój przewinął się Mariusz ale widząc zawsze Kurka obok niej wychodził bez słowa. Winiar powiedział mu w międzyczasie wszystko czego nie powiedziała mu Marcelina o związku z atakującym. Jak wrócili z nieprzytomną Marceliną do ośrodka , Pauliny już nie było.Od Kłosa dowiedzieli się,że Mariusz nawrzeszczał na żonę dorzucając na koniec,że pierwsze co zrobi jak wróci ze Spały to uda się do prawnika.
-Marcela-Kurek delikatnie przejechał po policzku dziewczyny. Strasznie się przestraszył kiedy widział Winiara łapiącego bezwładne ciało dziewczyny-Marcelinka.
Dziewczyna pokręciła głową i gwałtownie otworzyła oczy. Przejechała dłonią po twarzy i rozejrzała się po pokoju. Pisnęła kiedy zobaczyła twarz Bartka.
-Nie chciałem Cię wystraszyć.
-Nie wystraszyłeś.
-Za to Ty mnie strasznie.
Marcelina od razu przypomniała sobie całą sytuację z Pauliną i Mariuszem i nimi wszystkimi.
-Przepraszam.
Kurek przytulił dziewczynę dając jej do zrozumienia,że się nie gniewa.
-Wiesz, gdybym nie wyjechał nie miałabyś takich problemów w życiu.
-Pamiętaj,że to ja nie chciałam jechać z Tobą.
-Mariusz się rozwodzi-Kurek usiadł naprzeciwko niej.
-Parę razy to już słyszałam-zaśmiała się.
-Teraz całkiem poważnie-mruknął-ale przecież i tak nie wzięlibyście ślubu...znaczy się wiesz kościelnego, takiego o jakim zawsze marzyłaś.
-Marzenia się zmieniają.
-Ale zawsze chciałaś iść prowadzona przez ojca do ołtarza, w białej sukni-Kurek zaśmiał się przypominając jej każde z wypowiedzianych kiedyś przez nią słów.
-Ale ja nie wyobrażałam sobie wtedy nigdy Mariusza pod ołtarzem. Nie mieliśmy formalizować nigdy naszego związku, miał mieć po prostu ten cholerny rozwód.
-Nie Mariusza ?-zdziwił się Kurek.
-Nie udawaj głupiego, Ty miałaś nim być a ja tak zwykle z Ciebie zrezygnowałam.
-Zadecydowałaś tak żeby było lepiej dla Ciebie.
-Nie po prostu nie umiałam się postawić rodzicom i musiałam zostać w kraju.
-Marcelina...-jęknął Kurek.
-Posłuchaj, nie chciałam z Tobą jechać bo ojciec i tak był wystarczająco wściekły,że poszłam na fizjoterapię,że moje życie toczy się wokół siatkarzy a ja nie umiałam mu się postawić jeszcze bardziej.
-Wtedy jak mi powiedziałaś,że mnie nie kochasz i chcesz żebym był Twoim przyjacielem, kłamałaś ?
-Kłamałam. I do dziś tego żałuję.

Swoją wczorajszą przegraną panowie popsuli mi plany..ahhh  :) Ale i tak jestem dumna z nich a co. 
Rozumiecie coś z tego co piszę czy wcale ? 

Ps. Praca jest męcząca ;<  I przepraszam,że z żony Mariusza zrobiłam tą "złą" 

piątek, 6 czerwca 2014

#2

Nieczęsto widzi się ponad dwumetrowego faceta wygłupiającego się w towarzystwie trochę niższej od siebie koleżanki. Trener kadry stał przy drzwiach prowadzących do sali i obserwował wygłupiającą się dwójkę. Siatkarz którego sam wczoraj mianował kapitanem drużyny, w tym momencie tańczył po środku sali w samych spodniach treningowych z butelką w ręku która miała być mikrofonem. Obok niego w rytm Blurred Lines wiła się również w krótkich spodenkach oraz bluzce na ramiączkach, Marcelina. Wszystko wyglądało tak prawie jak w teledysku, tylko Winiarowi brakowało dziewczyna a Marcelina nie była aż tak roznegliżowana. Kurek który tylko zobaczył wygłupiających się przyjaciół od razu do nich doskoczył, a Ignaczak jak to on wszystko uwieczniał swoją kamerą.
-Wiesz Stefan-Karol położył mu dłoń na ramieniu ledwo powstrzymując śmiech. Wiedział,że jego sąsiadka oraz przyjaciółka to dusza towarzystwa oraz niespełniona tancerka. Ileż to ona razy wraz z Włodarczykiem tańcowała na stole ?-można się było domyśleć,że to się tak skończy,no ale przynajmniej jest zabawnie-wraz z trenerem zaśmiali się widząc jak Kurek kręci się w kółku trzymając Hyż na rękach. Jedyną osobą której nie bawił ten widok, był nie kto inny jak Mariusz Wlazły który mrużąc wściekle oczy wpatrywał się w przyjaciela który bawił się z Marcelą. Miał teraz przed sobą postawiony cel, musi porozmawiać z dziewczyną i wszystko jej wyjaśnić.

Roześmiana po treningu wyszła z sali. Chłopaki poszli pod prysznice a ona mogła z motakami wrócić do pokoju i przygotować siebie do ciężkiej pracy jaka czekała ją po obiedzie. Antiga pochwalił ją oraz Michała za ich przedstawienie które rozbawiło pozostałych siatkarzy prawie,ze do łez. Cieszyła się,że znów mogła spędzać z siatkarzami tyle czasu co kiedyś. Szkoda tylko,że nie miała pojęcia,że Mariusz zdecydował się w końcu wrócić do kadry. Nie mogła winić Kurka który nadal myślał,że są przyjaciółmi, w końcu nie żaliła mu się z tego co dzieję się w jej życiu kiedy jego w nim nie było.
-Możemy porozmawiać ?
Gwałtownie się odwraca słysząc jego głos. Stoi już w normalnym dresie tyle,że włosy ma całkiem mokre, tak jak zawsze miał po porannym prysznicu kiedy schodził do kuchni na śniadanie.
-Wszystko zostało powiedziane, Mariusz.
-Wydaje mi się,że nie przez nas.
-O tak, Twoja żona powiedziała wystarczająco dużo za naszą dwójkę, i to przy wielu świadkach.
Do dziś, choć minęło już prawie osiem miesięcy pamiętała każde słowo Pauliny wykrzyczane w jej kierunku po jednym z meczy Skry. To od tego momentu Marcelina zrezygnowała oficjalnie z fizjoterapii.
-Marcelina-siatkarz chciał złapać ją za rękę ale ta w porę ją zabrała-ja musiałem.
-Wiem,że musiałeś! Wiem to do cholery! Dlatego teraz zajmij się rodziną, żoną i synkiem-w oczach Marceli pojawił się nieproszone łzy-po prostu zrób wszystko by Arek miał szczęśliwą rodzinę.
-Marcelina dobrze wiesz,że ja...
-Że nie kochasz Pauliny, pamiętam.
-Marcelina...
-Ale kochasz Arka, Mariusz a ja już nie kocham Ciebie.

Siedziała na balkonie i nie zwracała na nic uwagi. Wymasował dzisiaj wszystkich tych których powinna. Paliła jednego papierosa za drugim a z jej oczu kapały łzy. Po co on w ogóle zaczynał te temat. Wiedział,że nic już nie zmieni-dostał ultimatum i nie miał wyjścia, musiał trwać przy żonie, czy ją kocha czy też nie.
-Marcelina.
Cholera, tylko Kurka tutaj jeszcze brakowało. Podczas dzisiejszych masaży była mało rozmowna a za to bardzo mściła się na nich.
-Marcelka.
Kurek od razu podleciał na balkon do przyjaciółki kiedy zobaczył jej zapłakaną twarz. To piękne,że mimo przeszłości jaka ich łączy nadal się ze sobą przyjaźnią a ona i Mariusz nie mogą nawet normalnie porozmawiać.
-To przez Mariusza ?
Dziewczyna wyrzuciła kolejny zapalony papieros i już miała odpalić kolejny jednak Bartek jej go wyrwał prawie,że z ust.
-Skąd...skąd wiesz ?
-Bo przed paroma minutami Winiar oberwał od niego w zęby.
-Co ?
-No Winiar coś mu nagadał a on się wściekł i mu przyłożył warcząc,że ma się nie wtrącać.
Boże. No tak,przecież tu każdy wiedział o tym,że ona i Mariusz przez dwa lata byli parą, meżczyzna miał już nawet pozew w rękach aż Paulina się nie rozmyśliła.Wiedział każdy, oprócz Kurka.
-Bartek-dziewczyna wtuliła się w siatkarza który pozwolił moczyć swoją koszulkę słonymi łzami. Pozwoli jej się wypłakać, gdyż wiedział,że cierpienia Marceli są z części jego winą. Gdyby nie wyjechał do Rosji, albo zabrał ją ze sobą może dziś byli by małżeństwem ? A ona nie musiała by szukać pocieszenia u Mariusza który również potrzebował w tamtym czasie pocieszycielki.
-Powiesz mi to co wiedzą wszyscy oprócz mnie ?-spytał kiedy dziewczyna już się odsunęła. Pozwolił jej zapalić choć tego nie znosił. Nie chciał by się truła.
-Co chcesz wiedzieć ?-zaciągnęła się papierosem-miałam romans z Mariuszem i tyle.
-Z tego co mi było wiadomo to miał się rozwodzić.
-A my mieliśmy się pobrać-odgryzała mu się.
-Opowiedz mi wszystko-nalegał. Usiadł za nią i objął ją w pasie a głowę oparł o jej ramię. Marcelina odetchnęła głęboko i wyrzuciła kolejny wypalony papieros.
-Zaraz jak wyjechałeś, nie dałam po sobie poznać,że cierpię. Chodziłam na imprezy, potem normalnie do pracy. Z Mario też był coś nie tak, po którymś meczu na wyjeździe odwiedził mnie w pokoju i powiedział,że Paulina od niego odchodzi, że ma kogoś innego.
-I co dalej ?
-Spędzaliśmy ze sobą sporo czasu. Mariusz wynajął mieszkanie niedaleko mojego, spotykaliśmy się codziennie aż się stało. Paulina wpadła w szał, ale ona miał tego Artura. Byłam szczęśliwa, on był szczęśliwy i Arek był szczęśliwy. Pokochałam tego malca. Spędzał u nas dużo czasu, nie znosił nowego partnera matki, co jeszcze bardziej irytowało Paulinę.
-Skoro Paulina miała kogoś to dlaczego znów jest z Mariuszem ?
-Bo Artur ją zostawił, chciał żeby oddała nam dziecko a oni będą mogli żyć swobodnie bez dzieciaka. Przed ostatnią rozprawą zagroziła Mariuszowi,że nie zobaczy więcej Arka jak do nich nie wróci.
-Wrócił-stwierdził beznamiętnie Bartek mocniej przytulając Marcelę która znów zaczęła dygotać-wszyscy wiedzieli ?
-Wszyscy.
Marcelina odpaliła kolejnego papierosa.
-Działo się coś jeszcze ?
-To nie jest opowieść na ten wieczór, Kurczak.

-Pojebało Cię.
Winiar nadal siedział na łóżku i przykładał woreczek z lodem do twarzy.Mariusz masował w tym czasie obolałą od uderzenia dłoń. Na wszelki wypadek siedział obok niego Wrona gotowy go złapać gdyby znów naszła go ochota na bójki.
-Mogłeś się nie wtrącać!
-Już dawno któryś z nas powinien Ci nawtykać, ciesz się,że byłem w Rosji a Daga nie chciała mi nic powiedzieć!
Winiarski odrzucił woreczek.
-Tak uważasz ?
Wlazły nie mógł nic zrobić bo wiedział,że oberwie od Wrony i Kłosa a w obronie Marceli zleci się jeszcze paru siatkarzy.  Nie bał się rozmawiać o swoim związku z dziewczyną bo każdy z nich był wystarczająco doinformowany.
-Nie ja jeden,skrzywdziłeś ją.
-No co Ty kurwa nie powiesz! 
-Spokojnie Mario-Karol położył mu dłoń na ramieniu. To właśnie on uspakajał Marcelinę kiedy ta płakała po nocach. Wtedy on wyprowadził ją z hali po starciu z żoną Mariusza. On najlepiej wiedział jak wiele ją to wszystko kosztowało. On zaniósł do prezesa za nią wypowiedzenie na drugi dzień i to on nie dopuszczał do niej Mariusza.
-Wy myślicie,że mnie to nie rusza tak ? Otóż rusza i to cholernie! Od ośmiu miesięcy nie marzę o niczym innym jak znów móc ją przytulic czy normalnie pogadać!
-Wiesz,że to nie możliwe ?-Andrzej podrapła się po brodzie.
-A to niby czemu ?-spytał się atakujący.
-Bo wrócił Kurek.

wtorek, 3 czerwca 2014

#1

Siedziała na kanapie we własnym mieszkaniu i w końcu mogła odpocząć. Upragniony wolny dzień od pracy postanowiła spędzić na leniuchowaniu. Upierdliwy współlokator wreszcie dziś wyjeżdża do tego swojego Spalskiego lasu, i nie będzie go przez całe dwa tygodnie. Żyć nie umierać. W sumie Bartek nie był taki zły, sprzątał sam po sobie, zdarzało się,że zrobił śniadanie. I tak większość czasu spędzał za granicą niż w Polsce. Tak, trzeba przyznać,że Bartek choć zazwyczaj denerwujący ma swoje ludzkie przebłyski.
-Siemka muchomorku!
I trzask drzwi wejściowych oznacza jego ponowne pojawienie. Znosił swoje walizki do samochodu i wybrał się jeszcze po parę brakujących rzeczy i wrócił głośno dając o tym znak.
-Siemson żwirku.
Marcelina skończyła chuchać i dmuchać na swoje pazury który zmieniły kolor ze wściekle czerwonego na jaskrawą żółć. Kurek usiadł obok przyjaciółki zgarniając z kuchni butelkę wody.
-Zbieraj dupsko-szturchnął ją w bok.
-Nie będę Cię żegnać, bo i tak niedługo znów tu wrócisz-oddała mu dwa razy mocniej ale on i tak się tym zbytnio nie przejął. I w takich właśnie chwilach go nie znosiła.
-Albo idziesz się przebrać albo zaciągnę Cię do auta w tym szerokim i całkiem nie wyjściowym dresie i w takim stanie wywiozę do Spały, a uwierz mi na słowo, że nie wyglądasz za dobrze.
Kurek zaśmiał się widząc minę Leli szkoda,że nie miał przy sobie aparatu.
-Nie mam ochoty a poza tym jutro idę do roboty, Kurczak.
-Masz urlop, dwa tygodnie.
Pokręciła głową. No tak, przecież to całkiem w jego stylu. Masz, od tak. Ona miesiącami musi błagać o choćby jeden dzień a on pstryknie palcem i ma już dwa tygodnie.
-Wiedziałaś,że córka Twojego prezesa to moja fanka ?-oparł się o szafę kiedy  pakowała kolejne szorty do walizki.
-Serio ?
Ameryki to on nie odkrył. Odkąd ta gówniara dowiedziała się o jakichkolwiek powiązaniach z siatkarzami a już szczególnie z Kurkiem, właziła jej prawe do tyłka bylebyś go z nią zapoznała. Głupia, rozkapryszona i rozpieszczona smarkula.
-No, musiałem jej obiecać autografy od całej reprezentacji w zamian twojego urlopu-zaśmiał się-no i karnet na mecze Skry na najbliższy sezon.
-Kurek ona śpi na kasie, te karnetu to dla niej pikuś-prychnęła pod nosem, starając się domknąć walizkę-możesz mi powiedzieć po cholerę ja w tej Spale ?
-No bo Szampon się stęsknił, i Winiar też. A nawet Kłos i Wrona.
-Nie pieprz mi tu głupot, z tymi dwoma ostatnimi widuję się prawie codziennie biorąc pod uwagę fakt,że jeden z nich mieszka piętro wyżej a oni żyć bez siebie nie mogą.
-No dobra, to wina Ignaczaka i Nowakowskiego-prychnął zabierając walizkę a jej pozostawiając tylko mały kuferek z kosmetykami i aparat.
-Nie zwalaj na nich, też ich widzę częściej niż Ciebie, przyznaj się,że to Ty pragniesz mojej obecności-zaśmiała się.Bartek prychnął tylko pod nosem i otworzył jej drzwi od strony pasażera mrucząc ciche no chyba Ty i we dwójkę, słuchając radia i głośno śpiewając ruszyli w podróż. Droga Spało, Marcelina Hyż nadchodzi!

Bartek jeździ jak idiota. Trzy razy, tyle razy im się upiekło przed złapaniem na piękną kamerkę policjantów. Raz udawali,że jadą do szpitala, bo jak poinformował policjantów żonę bardzo boli, a to dopiero trzeci miesiąc. I puścili go bez żadnego mandatu czy innego upomnienia. A teraz kiedy byli już pod ośrodkiem mogła w spokoju odetchnąć,że dojechała tam cała i zdrowa.
-Żono pozwól-Kurek wyciągnął w jej stronę rękę i wybuchnął głośnym śmiechem.
-Współczuję twojej przyszłej żonie,Kurek.
Wysiadała z samochodu. Zabrała swoją walizkę, bo Kuraś miał swoich aż dwie i musiała radzić sobie sama.Oczywiście nie zbyt długo musiała się męczyć bo zaraz z ośrodka wyszedł stęskniony za swoim najlepszym przyjacielem Pit oraz  reszta tych wielkoludów.
-No nie wierzę-Kłos i Wrona od razu rzucili się na nią jakby nie widzieli jej z dziesięć lat.
-Jak Ci się ja udało do tego Kuraś namówić ?-Igła od razu włączył swoją kamerę i najechał na przyjmującego.
-No wiesz, ma się ten urok osobisty-Kurek postawił walizki na ziemi i puścił jej oczko. Marcelina wywróciła tylko oczami i wyrwała się z uścisku Andrzeja.
-W takim razie witamy naszą nową panią fizjoterapeutkę na pokładzie-Igła głośno się zaśmiał a Kurek tylko cicho jęknął,specjalnie nie zerkając na Marcelinę która w myślach wymyślała już setki nieprzyjemnych tortur.
-Oho...to może my was zostawimy samych-Winiar pierwszy ogarnął kolegów widząc mierzącą wzrokiem Lele każdego z nich po kolei. Wszyscy słusznie ruszyli za Michałem nawet Kurek, ten jednak został zatrzymamy przez blondynkę która szarpnęła go za bluzkę.
-Coś ty kurwa wymyślił ?-założyła ręce na piersi i staneła przed nim wyprostowana jak struna.
-Ujebię mu ten jęzor, przysięgam-Bartek zaklinał starszego kolegę który wystawił go na pożarcie.
-Kurek co Ty znów wymyśliłeś co ?
-Ja tylko chcę żebyś pracowała w swoim zawodzie! Przecież ty też tego chcesz.
Bartek znał ją za dobrze i za długo by zaprzeczała faktom. Była fizjoterapeutką,miała skończona studia posiadała odpowiednie kwalifikacje a mimo to siedziała za biurkiem po osiem godzin dziennie.
-Przecież wiesz,że nie mogę-jęknęła siadając na jednej z walizek-tą robotę załatwił mi ojciec, nie mogę jej tak zostawić.
-Lele, może czas żebyś się mu przeciwstawiła ?
-Dobrze to tylko sezon reprezentacyjny, a co niby później ? O tym już nie pomyślałeś!
-I tu się kochana mylisz, wszystko mam zaplanowane, potem lecisz ze mną do Włoch, tam też tylko musisz złożyć jeden podpis i gotowe. 
-Jesteś niepoprawnym optymistom Kurek.
-Powinnaś mi dziękować, Twój szef był obleśny! Nie to co my tutaj-zaśmiał się przytulając Mareclinę.
-Zemszczę się jak tylko wylądujesz na łóżeczku.

Siedziała na podłodze pod drabinkami i obserwowała trening chłopków. Stefan coś cały czas z nimi konsultował a Olo terrorysta rozmawiał z doktorkiem na temat nowinek medycznych. Siedziała i bawiła się telefonem grając w swojego Pieszczuszka. Tak miała dwadzieścia parę lat i zainstalowanego poo na swoim iphonie. Miała też insta i twittera i oczywiście fejsa. Nie masz fejsa-nie istniejesz. Nawet nie zauważyła kiedy chłopaki skończyli grać a ją swoją obecnością zaszczycił Winiar, Szampon oraz Kuraś z Cichym. Dało się ich wyczuć po zapachu.
-Śmierdzicie.
No tak, to powiedzieć mogła tylko Marcelina. Piąty dzień siedziała już w Spale.
-No co Ty ?-Kurek klapnął naprzeciwko niej. Uśmiechnęła się do niego,a to tylko dlatego,że za nim Wrona i Kłos robili do niej głupie miny.
-Idioci-wymruczała ledwo łapiąc powietrze-który dzisiaj pierwszy ?-spytała widząc prawie wszystkich którzy przypisani byli do niej.
-W każdym bądź razie ja ostatni-wyrwał się pierwszy Kurek.
-W takim razie zapraszam was tak jak ostatnio, tylko wcześniej się wykąpcie.
Zaśmiała się i poszła wszystko przygotować do pokoju na przybycie chłopaków.
Każdemu poświeciła po 25 minut aż przyszła pora na ostatniego. Kurek oczywiście punktualny jak w zegarku zjawił się w jej pokoju a zarazem gabinecie fizjoterapeuty. Usiadł na fotelu i pozwolił jej chwilę odsapnąć.
-Co jest między tobą a Mariuszem ?-Kurek ściągnął koszulkę ukazując swój idealnie wyrzeźbiony tors.
-Nic, Kurek-skłamała ewidentnie skłamała. Widok Wlazłego wcale jej nie ucieszył. Choć mieszkała w Bełchatowie to nie spotykała go często, unikała meczy Skry i między innym dlatego wcześniej nie zajęła się fizjoterapią. Widok Mariusza sprawiał jej niewyobrażalny ból.
-Gdybym wtedy nie wyjechał do Rosji-Kurek stanął przed nią i złapał za ramiona-mogę Cię tylko przeprosić Maleńka.
-Nie musisz Bartek-przytuliła się do jego ciepłego ciała-kiedyś Ci wszystko opowiem, obiecuję. A teraz się kładź i pozwól mi działać.

Nie mam pojęcia nad nazwą więc na razie będzie ona wyglądała tak jak u góry :)

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Bohaterzy


Marcelina Hyż


Bartek Kurek 


Mariusz Wlazły

oraz cała reprezentacja w piłce siatkowej panów
rodziny siatkarzy 

Mam nadzieję,że polubicie tych Panów. To opowiadanie będzie zupełnie inne ale mam nadzieję,że się wam spodoba. 
Pierwszy już jutro!