sobota, 30 sierpnia 2014

#16

Aleksander, Marcelina, Stefan i reszta sztabu siedziała w sali konferencyjnej. Był sobotni wieczór, dzień przed czwartym, ostatnim meczem z Brazylią. Reprezentacja była po badaniach, po treningu i po ćwiczeniach.
-W życiu nie wyrażę zgody żeby Mariusz leciał z wami na mecze z Iranem-oburzyła się Marcelina słysząc jakie plany wobec atakującego ma drugi trener.
-Mariusz jest nam potrzebny-zaprotestował Blain.
-Ja powiedziałam nie, Mariusz ma kontuzję której nie można zlekceważyć-tłumaczyła zawzięcie blondynka-te dwa mecze niech spauzuje, macie kogo przecież wystwaić.
-Dobrze, co z Kurkiem-zwrócił się do fizjoterapeutów Stefan
-Bartek i tak nie posłucha tego co powiem ja-burknęła Marcela i zaczęła coś notować w karcie Mariusza, Bartek nie odzywał się do niej już od dwóch dni.
-Według mnie powinien zostać w Polsce-wtrącił się Olek który teraz zajmował się Kurkiem .
-On i tak jest wściekły,że nie gra w wyjściowych szóstkach!
-Jeżeli chce być sprawny na Mistrzostwa to musi teraz zluzować. Czyli ustalone, Ci dwaj zostają, reszta składu bez zmian-Stefan złożył swoje notatki-Marcelina-zwrócił się do jedynej kobiety w sztabie.
-Tak ?-dziewczyna przystanęła w drzwiach z dłonią na klamce.
-Nie mogę wyrazić zgody na Twój urlop, przykro mi. Nie mogę sobie pozwolić na brak odpowiednich ludzi w sztabie.

-Możecie się zamknąć ?-ryknęła Marcelina na chłopaków którzy urządzili sobie ponownie karaoke o 22 w jej hotelowym pokoju.
-Okres masz ?-zaśmiał się Winiarski ale zaraz przestał widząc jej morderczy wzrok.
-Zamkniecie się albo wypad stąd-wrzasnęła na Mariusza, Michała oraz Karola i Andrzeja. 
-Marcelina, gdzie masz pierścionek zaręczynowy-Karol spojrzał na dłoń przyjaciółki w której trzymała długopis.
-Schowałam wraz z kosmetykami do walizki-Marcelina starała się jakoś wybrnąć. To była prawda, Bartosz nie chciał przyjąć od niej tego pierścionka, chodził obrażony na nią, nie odzywał się co zauważyła reszta kadry.
-Pokłóciliście się ?-spytał Andrzej który spoważniał i przestał się wygłupiać wraz z wszystkimi.
Marcelina już chciała odpowiedzieć kiedy drzwi jej pokoju otworzyły się z hukiem i stanął w nich wściekły jak osa Bartek mierząc w nią palcem.
-Co nagadałaś trenerowi-wydarł się nie zwracając uwagi na godzinę, na to,że nie są sami.
-Nic.
-Chyba jednak coś skoro w jutrzejszym meczu przestoję sobie w kwadracie!
-To dla Twojego dobra.
-Moje dobro nie powinno Cię już interesować, Marcelino.
Winiarskiego szczęka to normalnie obiła się w tym momencie o ziemię.
-Skoro tak,to proszę bardzo! Wynoś się stąd i rób co Ci się podoba, tylko potem nie jęcz Olkowi i nie proś mnie o pomoc jak nigdy więcej nie staniesz na parkiecie z Mikasą w rękach!
Kurek wyszedł głośno zamykając za sobą drzwi i klnąc pod nosem a Marcelina siedziała na łóżku i czuła zbierające się w oczach łzy. Ona chciała tylko dobrze dla niego.
-Co to było ?-spytał zaszokowany Michał który nadal nie mógł uwierzyć w to co widziała.
-Możecie zostawić mnie samą ? proszę.

Marcelina leżała na łóżko i płakała w poduszkę nie mogąc od dwóch godzin zasnąć. Nie zaprotestowała nawet kiedy niej w pewnym momencie położył się Mariusz i objął silnymi ramionami jej rozdygotane od płaczu ciało.
-Nie płacz, proszę-przytulił policzek do jej policzka-nie płacz, bo inaczej będę musiał zabić Kurka.
-Był zazdrosny o Ciebie-Marcelina odwróciła się w jego stronę-właśnie o Ciebie.
-Przepraszam-szepnął cicho i przysunął swoją twarz bliżej jej.
-Myślałam,że uda mi się stworzyć z nim stabilny związek-Marcelina również zbliżyła swoją twarz tak,że teraz dzieliły ich tylko milimetry.
-Zawsze możecie próbować.
-Nie mogę próbować póki ty ingerujesz w moje życie.
-Przepraszam.
-Nie przepraszaj za to,że Cię kocham-Marcelina nie czekała na jego odpowiedź tylko szybko w ciemności odnalazła jego spragnione pocałunku usta.

PANOWIE ROZJEBALIŚCIE SYSTEM! JESTEM DUMNA. W KOŃCU NA COŚ SIĘ NARODOWY PRZYDAŁ BO CHOĆ JEDNA REPREZENTACJA NA NIM WYGRAŁA :) 







Czy Piotrek nie jest tu idealny ? to powinno być karalne!

niedziela, 24 sierpnia 2014

#15

Marcelina kręciła się po pokoju paląc papierosa za papierosem. Po jej policzkach strużkami płynęły łzy a ręce drżały. Odkąd Bartosz wyszedł z jej pokoju nie usiadła nawet na chwilę a tym bardziej nie przestawała palić. Postawił ultimatum, postawił ultimatum i nie przyjmie jej odmowy. Postawił Marcelinę pod ścianą.
-Marcela bo Olek wysłał mnie po jakieś tabletki-w jej pokoju stanął roześmiany Karol-Marcelina.
Blondynka otarła ręką łzy, wyrzuciła papierosa do popielniczki i odwróciła się w kierunku środkowego.
-Jakie tabletki?-starała się by jej głos nie załamał się by Karol nie połapał się,że coś jest nie tak. 
-Nie wiem-wzruszył ramionami-płakałaś ?-podszedł do niej i przyjrzał się jej oczom.
-Nie-skłamała-po prostu zaczynam się denerwować waszymi meczami.
-Nie bój żaby Marcyś! Skopiemy Kanarkom tyłki-zaśmiał się-a tak na prawdę Olek nie chciał tabletek, przysłali mnie na żebym sprawdził czy masz ochotę iść z nami na Rynek.
-Sorry Karol ale mam trochę pracy.
-Bujać to my, nie nas-dźgnął ją w żebro-czekamy na Ciebie pod drzwiami, a i nie ubieraj się w strój reprezentacyjny, idziemy incognito-zaśmiał się i zostawił ją samą. Chcąc nie chcąc wiedziała,że nie ma co z nimi zaczynać bo i tak wytargają ją z pokoju i siłą zaciągną na Rynek. Założyła wiec leginsy z Myszką Mikki i zwykłą białą bokserkę. Do torebki wrzuciła portfel, telefon i papierosy i po rozczesaniu włosów i poprawieniu makijażu wyszła z pokoju gdzie faktycznie czekali na nią prawie całą reprezentacją. Na czele oczywiście stał Kurek który od razu chwycił jej dłoń i wypruł pierwszy równając się z Piotrkiem. Marcelina szła koło niego trzymając lekko jego dłoń i sztucznie się uśmiechając jakby nic się nie stało. Nie przysłuchiwała się nawet na jaki temat Bartek rozmawia z Piotrem tylko myślami była gdzieś daleko i odetchnąć mogła wtedy kiedy zaraz za hotelem natrafiły na grupę dziewczyn. Kulturalnie spytał czy mogą prosić o autografy i zdjęcia,obyło się bez pisków, płaczu i napadu histerii. Poczekała sobie na nich 15 minut i już potem nie szła koło Kurka tylko koło Winiarskiego który objął ją ramieniem. Bartek tylko obrzucił ją spojrzeniem i również szedł koło Winiarskiego.
-Co tam Marcyś-koło niej z drugiej strony szedł nowy, świetny i jak na razie niezawodny nabytek Rafał.
-A nic Buszek-uśmiechnęła się do niego-a u Ciebie.
-A też nic Hyż.

-Czemu unikasz Bartka ?-Michał usiadł obok niej w kawiarni a reszta zajęta rozmowami nie zwracała na nich uwagi, no może oprócz Mariusz który również zainteresowany oczekiwał odpowiedzi.
-Nie mogę Ci powiedzieć-upiła łyk kawy mrożonej-najpierw muszę z nim na ten temat porozmawiać.
-Rozstajecie się ?-spytał z nadzieją w głosie-wiesz Bartek to mój kumpel, ale nadal uważam,że jesteś pisana tylko i wyłącznie Mariuszowi. No co ?-spytał kiedy zarówno i Marcelina i Mariusz spojrzeli na niego spod byka.
-Gówno-odpowiedział niezbyt mądrze Mariusz wkurzony docinkami kolegi. 
-Ależ Ci się język wyostrzył Mariuszu. Ja tylko mówię jak jest, prawda Maleńka-szturchnął Marcelinę-przy Tobie ona tam tryskał szczęściem.
-Kurwa Winiar-warknęła Marcelina czując na sobie badawcze spojrzenie Bartka który się nią zainteresowała dopiero kiedy na horyzoncie pojawił się Mariusz.
-Ja tylko mówię jak jest i wy też to musicie wiedzieć skoro oboje tak na mnie warczycie-mruknął pod nosem Michał i odwrócił się w stronę Rafała i Mateusza.
-Wszystko kej ?-Mariusz nachylił się w stronę jedynej kobiety w ich męskim gronie.
-Tak-skłamała choć po jego oczach mogła się domyślić,że wie iż jest z nim nie szczera.

W hotelowym pokoju rozbrzmiewał głos Enrigue a Marcelina szykowała do specjalnych pojemniczków tabletki dla chłopaków które mają wziąć po kolacji.Michał się obraził i zakomunikował,że się do niej nie odezwie nawet słowem ale i tak prędzej czy później wyjdzie na jego. Bo przecież Michał zawsze ma rację nawet jak jej nie ma.Podniosła głowę znad rozpiski tabletek kiedy ktoś wszedł do jej pokoju. Intruzem okazał się ignorowany przez cały dzień Bartek a Marcelina ganiła siebie w myślach za to,że nie zamknęła drzwi na klucz.
-Zastanowiłaś się ?-usiadł na fotelu stojącym pod ścianą.
-Nie-odpowiedziała i sięgnęła po koleje tabletki, tak zwana niebieskie z których zawsze śmiał się Krzyś i Winiar.
-A kiedy to zrobisz ?
-Moja odpowiedź to nie. Nie wyjdę za Ciebie w tą sobotę. Nie wyjdę za Ciebie wcale-ściągnęła pierścionek z palca i położyła go na końcu łóżka.
-Żartujesz prawda ?-Bartek przerażony spojrzał na nią o ona nadal rozkładała tabletki.
-Nie. Postawiłeś mi takie ultimatum, nie pamiętasz ?-podniosła na niego oczy i ich spojrzenia się spotkały-ja po prostu zdecydowałam. Nie ufasz mi a bez tego nie widzę sensu związku a już tym bardziej małżeństwa.
-Nie ufam Mariuszowi!-oburzył się Kurek.
-Nie ufasz również mnie skoro podejrzewasz,że mogłabym Cię z nim zdradzić.
-Przecież wiesz,że to nie tak. Chce mieć pewność,że nikt mi Cię nie odbierze tym razem.
-Tym razem Ci się nie udało, Bartuś. Doszłam do wniosku,że nie warto wchodzić dwa razy do tej samej rzeki.
 -Ze mną nie, ale z Mariuszem tak ?-spytał ironicznie Bartek.
-Nie mam pojęcia co sobie ubzdurałeś z tym Mariuszem
-Całowałaś się z nim!
-Przez Twoją cholerną zazdrość to nie ma sensu Bartek. Możemy być tylko przyjaciółmi, a teraz proszę Cię wyjdź stąd.
-Mariusz ma przyjść ?-spytał ironicznie Kurek wstając z fotela i kierując się do drzwi.
-Ja tutaj nie jestem dla rozrywki tylko pracuję-i wyszedł głośno trzaskając drzwiami i zostawiając przy okazji pierścionek na łóżku.

Do końca jeszcze dwa i epilog xx
Życzę wam udanego ostatniego tygodnia wakacji :)  

środa, 20 sierpnia 2014

#14

Magdalena, nazwijcie ją Magdalena. Zdanie to huczało ciągle Marcelinie w głowie, nie mogła się skupić na niczym. Bartek czas którego nie poświęcał na treningi, spędzał przy łóżku Natalii w krakowskiej klinice.Dzień po ich wspólnej wizycie Kurek dowiedział się od lekarza prowadzącego,że jedynym rozwiązaniem jest tutaj przeszczep szpiku kostnego zaraz po porodzie. Obydwa zabiegi zaplanowane są za jakieś 3 tygodnie, kiedy w Gdańsku odbywać się będą ostatnie mecze z Iranem. Kurek zorganizował opiekę nad Natalią w czasie kiedy jego nie będzie w Krakowie, jego mama ma czuwać przy niedoszłej synowej i swojej pierwszej wnuczce. Przyjaciele pary dziwili się,że Marcelina tak swobodnie podchodzi do tematu tacierzyństwa Kurka i akceptuje to,że ten każdą wolną chwilę poświęca matce swojego dziecka.
-Jak tam ?-Marcelina wygodnie rozsiadła się na łóżku a z ekranu uśmiechała się do niej szeroko Dagmara trzymając na kolanach najmłodszego z Winiarskich.
-Świetnie-Marcela upiła łyk zimnej coli ze szklanki-a u was ?
-Michał mówił,że robisz dobrą minę do złej gry-Dagmara spojrzała podejrzliwie na przyjaciółkę-co z Mariuszem ?
-To tylko lekki uraz pleców, nic groźnego. Jednak z Iranem musimy radzi sobie sami i ostatni mecz z Brazylią też.
-Dobrze wiesz,że nie oto mi chodzi!-oburzyła się Dagmara a mały Antoś zaklaskał w malutkie dłonie.
-Wybacz nie mam pojęcia-kolejny łyk zimnego napoju-Daga błagam chociaż Ty mi nie truj!
-Czyli to prawda ? Maryś kopnij Kurasia w dupsko i wracaj do Wlazłego, kochasz go przecież!
-Bo pomyśle,że jesteś pijana Dagmara!
-Przecież Mariusz jest miłością Twojego życia-wzrokiem Hyż nakazuje Winiarskiej zmienić temat rozmowy. Dagmara to strasznie uparta kobieta, zresztą podobnie jak jej małżonek. Zawsze musi postawić na swoim, ale może to dobrze kiedy wykonuje swój zawód a nie dobrze kiedy wywiera presje na Marcelinie.
-To Bartka kocham i to z nim wychowam Madzię.

-Marcelina to anioł nie kobieta-Nowakowski usiadł koło Winiara w hotelowej kawiarni. Znów urządzili sobie popołudniową herbatkę.
-A to niby czemu ?-Winiarski uniósł swoją filiżankę z zieloną herbatką która idealnie oczyszcza organizm z toksycznych substancji.
-A temu,że każda normalna dziewczyna kopnęła by swojego narzeczonego w dupę gdyby był w takiej sytuacji jak Bartek-błysnął Nowakowski.
-Marcelina jest specyficzna-stwierdził Kłos pijąc sok pomarańczowy.
-Specyficzna ? Mnie to by Olka na zbity ryj wyrzuciła a Marcelina sama go wysyła do Natalii.
-Marcelina go kocha-Michał prawie,że wypluł swoją herbatę na siedzącego obok Andrzeja kiedy usłyszał to co powiedział Mariusz. Karol zakrztusił się  pitym sokiem tak,że pomóc mu musiał Rafał.
-Sorry Stary ale nie spodziewałem się,że to powiesz właśnie Ty-Mika kopnął Nowakowskiego w nogę kiedy ten zaczął się po cichu śmiać.
-Już nie róbcie ze mnie takiego potwora-Mariusz upił łyk swojej czarnej kawy-życzę im dużo szczęścia.
-A gdzie jest Kurek ?-Karol zapytał mogąc już samodzielnie oddychać.
-Kurek w szpitalu a Marcelina jest torturowana przez moją żonę.
-Wcale,że nie prawda-Marcelina usiadła na ostatnim wolnym krześle przy ogromnym okrągłym stole-a wy co posiedzenie macie ? Kawka, herbatka jakiś serniczek i ploteczki ?
-My nie możemy jeść słodyczy!-oburzył się Nowakowski któremu ostatnio szalała waga i trener posądził go o podjadanie żelek razem z Kurkiem po nocy.
-Coś pani podać ?-Marcelina odwróciła głowę kiedy do stolika podszedł bardzo młody i bardzo przystojny kelner.
-Zaślinisz sobie bluzkę-Kłos szturchnął ją w ramię-czy tutaj nie pracują żadne kobiety ? Dlaczego tylko pan nas obsługuję.
-Bo tylko ja nie ślinię się na państwa widok-uśmiechnął się do Marceliny puszczając jej oczko co oczywiście zauważyli siatkarze-co pani podać ?
-Hmm-zamyśliła się czym doprowadziła siatkarzy do złości-poproszę sok pomarańczowy i może jakiś deser, co pan mi poleci ?
-Mogę zaproponować....-chciał dokończyć ale w słowo wszedł mu Michał.
-Dla pani tiramisu i panu już podziękujemy-zmroził go wzrokiem tak,że ten pośpiesznie odszedł.
-Zachowałeś się bardzo nie ładnie-upomniała go kiedy zostali przy stoliku sami-był bardzo sympatyczny i miły.
-Sorry ale nie będziesz wyrywała nikogo skoro wokół Ciebie same takie ciasteczka jak my!

-Bartek skazy się na ból pleców-Antiga usiadł koło Marceliny kiedy siatkarze robili 10 basen.
-Wiem,rozmawiałam na ten temat z Olkiem-zamknęła zeszyt-trzeba będzie zrobić badanie krwi żeby wykluczyć stan zapalny, ale według mnie to tylko za duże obciążenie. Bartosz miał mniej czasu niż pozostali na dojście do odpowiedniej formy.
-Wiedziałem,że jesteś odpowiednią osobą na odpowiednim stanowisku-Stefan poklepał ją po ramieniu i wrócił nad basen-Mika nie obijać się, Nowakowski będą karne baseny zaraz dla Ciebie i dla Kłosa. Marcela zachichotała pod nosem i przymknęła powieki. Bartek nie odezwał się do niej przez całe popołudnie i teraz też jej unikał bo od razu z wody uciekł do szatni.
-Jak tam plecy ?-podeszła do Mariusza który również uskarżał się na ból.
-Trochę mnie jeszcze rwie w dole-przetarł mokre włosy dłońmi-ja muszę lecieć z wami na mecz z Iranem.
-Zobaczymy Mariusz,zobaczymy.-poklepała go po ramieniu.
-Chciałbym Cię pocałować-wypalił-ale tego nie zrobię.
-Słusznie, bo nie wiem czy mam tyle siły by potem to przerwać.Przepraszam ale muszę iść zobaczyć co z Bartkiem.
Uśmiechnęła się i ruszyła w kierunku Bartka który właśnie opuścił hotelowy basen. Szedł w stronę wind jednak Marcelinie udało się go złapać w ostatniej chwili za rękaw bluzy.
-Czego ?-warknął-przepraszam, nie wiedziałem,że to Ty.
-Spokojnie-lekko się uśmiechnęła choć zrobił się jej trochę przykro-co jest Bartuś ?
-Nic, co ma być ?-obydwoje wsiedli do windy.
-Wiedz,że możesz mi powiedzieć o wszystkim-Marcela wybrała numer ich piętra.
-Ty mi nie powiedziałaś,że całowałaś się z Mariuszem-Marcelina zamknęła oczy-nie powiedziałaś mi,że nadal go kochasz.
-Bartek...ja nie....
-Nie będziemy nadal tkwić w tym trójkącie Marcelina.
-Co masz na myśli Bartek ?
-Albo pobierzemy się w tą sobotę albo to wszystko nie ma sensu.
Dopóki nie znaleźli się w pokoju blondynki żadne z nich się nie odezwało. Zaszokowana nadal Marcelina usiadła na łóżku i tępo wpatrywała się w ścianę.
-Nie możesz tego ode mnie wymagać-odezwała się w końcu przenosząc wzrok na Bartka który podpierał ścianę.
-Mogę Marcelina i tego właśnie od Ciebie wymagam!
-Obiecałeś Bartek! Mieliśmy się pobrać w święta nie teraz!
-Pora wybrać Marcelinko, ja albo on. 

Czemu oni nie mogą być na Mundialu wszyscy ? Całą 15 ? Szkoda Bartka ;(

 

wtorek, 12 sierpnia 2014

#13

 Jak to możliwe żeby nie spać 3 noce z rzędy i nie czuć w ogóle zmęczenia. Jest poniedziałek, zaraz śniadanie i wyjazd do Krakowa gdzie odbędą się kolejne dwa mecze z Brazylią. Marcela zajęła miejsce obok Bartka który jak zwykle przywitał ją krótkim pocałunkiem oraz promiennym uśmiechem, a dziewczyna od nowa zaczęła udawać,że wszystko jest w porządku. Siedzący obok niej Karol nalał jej kawy do filiżanki i uśmiechnął się pocieszająco a tylko cudem udało się Marcelinie ponownie nie wybuchnąć płaczem. Sytuację pogorszył siadający naprzeciwko niej Mariusz.
-Nie jesz nic ?-zdziwił się Bartek widząc nadal pusty talerz Marceliny. Odzywając się sprowadził ją na ziemię.
-Nie jestem głodna sama kawa wystarczy-położyła dłoń na jego kolanie i oparła głowę o ramię. Bartek tylko pocałował ją we włosy i wrócił do dalszej rozmowy z Łukaszem na temat Włoch.Karol kopnął tylko przyjaciółkę w nogę a ta nawet na niego nie spojrzała tylko przymknęła oczy.
-Marcelina czy moglibyśmy pogadać ?-Winiar odezwał się do przyjaciółki, rozmawiał z Kłosem który powiedział mu wszystko i chciał usłyszeć od niej co się dzieje w jej życiu,że gaśnie ona w oczach.
-O czym ?-dziewczyna nie podnosiła nadal głowy i miała zamknięte oczy by znów nie zapatrzeć się na Mariusza.
-Zobaczysz-odłożył widelec na talerz, upił ostatni łyk kawy i podniósł z krzesełka-chodź.
Marcelina chcąc nie chcąc chwyciła jego dłoń i skierowała się w kierunku windy by udać się do zajmowanego przez siebie jeszcze pokoju. W ostatniej chwili dogonił ich Karol który też chciał być obecny przy tej rozmowie.
-Powiesz nam co się dzieje ?-Michał usidła na idealnie zaścielonym łóżko i do tego samego zmusił Marcelinę. Karol kucnął przed nią i chwycił za dłonie które zaczęły jej z nerwów drżeć.
-Nic-odpowiedział tak by głos jej nie zadrżał.
-Marcelina kogo Ty chcesz oszukać, co ?
-Serio mówię Michaś, nic się nie dzieje-Marcelina szła w zaparte. 
-Kłos mi wszystko powiedział a ja też ślepy nie jestem!
-To skoro wiesz to po chuj pytasz ?!
-Grzeczniej Marcyś, grzeczniej-Karol mocniej ścisnął jej dłonie.
-Co wy chcecie ode mnie usłyszeć ?
-No nie wiem ? Może prawdę ?-zironizował Michał-o co wam się rozchodzi ?
-Nam ? Chyba mnie!-oburzyła się Marcelina-nie potrafię się zdecydować na żadnego z nich!
-Marcelka-Winiar pogłaskał ją po włosach jak małe dziecko.
-Ciągle tylko Marcelka Marcelka! Opieprzyłby mnie któryś a nie!
-Za miłość się nie opierdziela Marcyś. 
-Tsaa....poprosiłam Mariusza by mnie pocałował-Marcelina przymknęła oczy oczekując wybuchu,że jest nieodpowiedzialna i niezdecydowana.
-A on Ci odmówił?-ta nadzieja w głosie Michał-odmówił prawda Marcelina.
-Gdyby nie jego samo zachowawczość...zdradziłabym Bartka.
-Marcelina to wiadome,że Mariusz będzie ważną osobą w Twoim życiu...zawsze.
-Kocham go Karol rozumiesz ? Kocham i jego i Bartka!

Blondynka siedziała na łóżku w jednym z krakowskich hoteli. Kończyła malować paznokcie na czerwono a z telefonu leciały cicho piosenki Happysad, konkretniej jedna piosenka odtwarzana w kółko. Od rozmowy w Łodzi z Winiarem i Kłosem unikała ich jak ognia bo obydwaj czekali na moment kiedy wyduszą z niej co ma zamiar zrobić jak ona sama nie wiedziała co.
-Mogę ?-w drzwiach stanął Kurek w prywatnych ciuchach.
Z uśmiechem kiwnęła głową a Bartek wykonał dwa roki a potem już siedział obok niej i przytulał.
-Natalia wysłała mi sms'em adres-Kurek położył głowę na jej nogach a Marcelina zaczęła bawić się jego przydługimi włosami-ale według google maps jest to szpital.
-Podała Ci dobry adres-Marcelina spojrzała na twarz Kurka na którym malowało się zdziwienie.
-Ale przecież to dopiero siódmy miesiąc.
-Ale to nie jest oddział ginekologi-delikatnie pogłaskała go po zarośniętym policzku-Natalia jest na onkologi, Miśku.
-Co ?-Kurek gwałtownie się podniósł-nic mi nie mówiła!
-Bo nie chciałeś jej słuchać Bartek, dlatego chciała żebyś uznał to dziecko.
-Jestem sukinsynem!
-Jesteś Bartuś-chwyciła jego dłoń i złączyła-chcesz to pojadę tam z Tobą.
-Mogłabyś ?-Marcelina kiwnęła głową na tak-kocham Cię.
-Wiem to-dziewczyna przymknęła oczy a zamiast Bartka widziała smutnego Mariusza.

Chodziła po korytarzu, właśnie pozbyła się z pokoju upierdliwego Wrony który próbował ją namówić do udziału w kolejnej wojnie Kłos&Wrona. Już zgodziła się zainwestować w te ich czapy, i wcisnęli jej wszystkie trzy, no bo jak inaczej? Teraz jak paliła papierosy na balkonie albo chodziła po bełchatowskim parku była cool, bo miała czapę.
-Robimy karaoke!
Wydarł się Nowakowski który właśnie wyszedł z pokoju który dzielił z Kurkiem.
-Ktoś powiedział karaoke ?-nos z pokoju wychylił Michał a Marcelina jęknęła cicho bo wiedziała,że nie da rady się wykręcić choćby nawet chciała. Chcąc nie chcąc ciągnięta przez Nowakowskiego, znalazła się w pokoju który należał do Kłosa i Drzyzgi, gdyż był on największy. Usiadła koło Rafała który najwidoczniej też nie przepadał za tą zabawą.
-Oooo Marcelinka-zaśmiał się Kłos stojąc przed nią z mikrofonem. Swoją drogą, jeszcze chciało im się przewozić te wszystkie SingStar ?
-Nie-powiedziała stanowczym głosem ale to właśnie ją wylosowano jako reprezentanta drużyny niebieskiej w której skład wchodził Kurek, Kłos,Wrona, Buszek,Żygadło i Nowakowski. Jękneła cicho kiedy jej konkurentem został nie kto inny jak Mariusz a piosenka Need you now dobiła ją jeszcze bardziej. Nie było czasu do namysłu bo Winiar wcisnął play i Marcelina musiała zacząć śpiewać. Było to trudne do wykonania bo starała się nie rozkleić i nie zwracać uwagi na Mariusza który śpiewając patrzył na nią. Siedzący siatkarze z szeroko otwartymi ustami przypatrywali się tej dwójce bo żaden z nich nie wiedział,że potrafią tak zaśpiewać. Kurek oczarowany był głosem ukochanej i nic sobie nawet nie zrobił z tego,jaką ona śpiewa piosenkę z Mariuszem.
-To było...-zaczął Wrona który szczękę miał prawie przy podłodze.
-Genialne-dokończył za niego Kłos.
Winiar znawca zrobił tak,że pokazała się tabela wyników z której wynikało,że duet Hyż&Wlazły uzyskał tyle samo punktów. Marcelina zajęła miejsce przy swoim zespole i nawet nie obrzuciła Mariusza ani jednym spojrzeniem a do walki stanęły kolejne duety. Winiar wściekał się bo była już piąta tura a on nie został wylosowany ani razu!
-Marcelina-Kurek szturchnął zamyśloną dziewczynę która nie zwracała szczególnej uwagi zabawie-twoja kolej.
Hyż westchnęła i przejęła mikrofon od Buszka który właśnie skończył swój pojedynek z Mikusiem. Wszyscy się roześmiali kiedy zobaczyli kim jest rywal Marceliny a sam zainteresowany w końcu uradowany przejął mikrofon. Marcelina też się roześmiała kiedy zobaczyła piosenkę jaką wylosował im komputer-jedną z piosenek Ich troje. 
-Ja to muszę nagrać!-pisnął Wrona i włączył kamerę na swoim niezawodnym telefonie. Z głośników poleciały. Marcelina zaczęła się śmiać widząc ruchy jakie wykonywał Michał podczas śpiewania, jak za pierwszym razem czuła się skrępowana tak teraz był kompletnie wyluzowana. Odgrywali między sobą scenki, dotykali się i wygłupiali śpiewając.Co prawda Marcelina miała głownie chórki a Michałowi przypadły solowe partie ale obydwoje mieli zabawę tak samo jak pozostali którzy zwijali się ze śmiechu obserwując tą dwójkę.
-To było ekstra!-zaklaskał w dłonie Kurek obserwując ukochaną.
-Macie remis-zaśmiał się Karol-zremisowaliście!
-Wiadomo, przecież my największe gwiazdy jesteśmy,prawda ?-Michał zarzucił ręce na ramiona Marceliny i przysunął ją do siebie.
-Sorry Winiar, ja tutaj błyszczę najbardziej-wyrwała się mu i ukłonił przed publicznością która nagrodziła ją brawami.

Marcelina z Bartkiem szli po korytarzu kierując się do sali którą zajmowała Natalia. Marcelina niepewnie ściskała dłoń Bartka który szedł obok niej cały spięty.Marcelina tez zastanawiała się dlaczego właściwie przyszła tutaj z Bartkiem. Takie rzeczy powinien załatwiać sam ale ona nie umiała już się z tego wymigać.
-Dziękuję,że ze mną tu jesteś-Bartek odwrócił się w jej stronę kiedy stanęli pod salą 314.
-Nie ma za co-Marcelina położyła dłoń na klamce-wchodzimy ?
Kurek kiwnął głową i wraz z Marceliną otworzył drzwi. Leżąca na łóżku Natalia nie zauważyła,że ktoś wszedł do jej sali.Niedawno wyszła od niej przyjaciółka a mama przyjechać miała dopiero jutro.
-Cześć-Bartek stanął przy łóżku a Marcelina stała trochę dalej. Natalie przekręciła się na plecy i podniosła do pozycji siedzącej sycząc trochę pod nosem.
-Cześć-odpowiedziała. Marcelina usiadła na jednym z krzesełek przy łóżku a drugie zajął Bartek.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś ?-Kurek zacisnął usta w wąską linie i wpatrywał się w Natalię, która wyglądała o wiele gorzej niż zapamiętała ją Marcelina. Jej twarz była przeraźliwie blada, włosy stracił swój błysk a pod oczami miała widoczne sińce i zdecydowanie schudła co nie powinno mieć w ogóle miejsca w czasie ciąży.
-Nie chciałeś ze mną rozmawiać a ja sama dowiedziałam się nie dawno.
Marcelina siedziała i w ciszy przysłuchiwała się ich spokojnej rozmowie.
-Wyjdziesz z tego ?-Bartek kurczowo zacisnął dłoń na spodniach.
-W ciągu najbliższych dni lekarze mają zadecydować o wykonaniu cesarskiego cięcia.
-Ale przecież to początek 8 miesiąca-zwróciła uwagę Marcelina.
-Dziecko będzie w stanie samo oddychać i poleży w inkubatorze, ja już nie jestem wystarczająco silna żeby przetrzymać jeszcze miesiąc.
-Musisz walczyć-oburzył się Bartek zdając sobie sprawę z tego,że może zostać sam z malutkim dzieckiem. Jego dzieckiem.
-Bartek-Natalia położyła dłoń na jego dłoni-to jest ostra białaczka a ja nie mam siły walczyć, jest za późno na cokolwiek co pomoże mi przetrwać.
-Natalia przecież Ty się nigdy nie poddajesz, dziecko będzie Cię potrzebować.
-Zostawię je w dobrych rękach-Natalia spojrzała najpierw na Bartka a potem na Marcelinę-mam do was tylko jedną prośbę.
-Jaką-Marcelina starała się nie rozpłakać.
-Magdalena, nazwijcie ją Magdalena.

Odliczam dni do ostatniego sierpnia. 

Przegapiłam w Drużynę w kinie a to wszystko przez pracę ;x  

czwartek, 7 sierpnia 2014

#12

Wygraliśmy mecz z Włochami. Wygraliśmy mecz z Włochami, co prawda za dwa punkty ale zawsze to coś. Ale za to mina włoskiego szkoleniowca-bezcenna, za to się nie zapłaci MasterCard. Marcelina kręciła się gdzieś po korytarzach Katowickiego Spodka gdzie znajdywały się szatnie obydwóch reprezentacji.
-Gratuluje-odwróciła się słysząc trenera Włoch który mówił do niej po angielsku szpecąc go swoim włoskim akcentem.
-Dziękujemy-dziewczyna odwróciła się uśmiechając fałszywie.
-Dzisiaj nie udało Ci się rozproszyć moich chłopaków-złożył ręce na piersi.
-Nie przeszliśmy na Ty, proszę pana. A poza tym to nie moja wina,że wystarczy pokazać trochę ciałka by ich rozproszyć.
-Bywa, ale cieszcie się z tych dwóch punktów bo więcej już nie zdobędziecie-uśmiechnął się jeszcze szerzej pokazując zęby tak,że gdyby nie silna wola Marceliny wybiłaby mu je wszystkie.
-To się jeszcze okaże.
Marcelina odwróciła się na pięcie i weszła do szatni zajmowanej przez chłopaków głośno trzaskając drzwiami. Nic nie zrobiła sobie z tego,że kręcili się tylko w samych ręcznikach obwiązanych wokół bioder. Nowakowski pisnął kiedy Hyż wpadła na niego a on musiał łapać ręcznik w dłonie by mu się nie zsunął po nogach.
-Marcyś co Ty tu robisz ?-Winiar wsunął na siebie spodnie dresowe i stanął przed przyjaciółka.
-Nic, po prostu Mauro mnie zdenerwował-dziewczyna usiadła na ławce stojącej pod ścianą. Oparła o nią głowę i obserwowała ubierających się siatkarzy, skubani mieli bokserki pod ręcznikiem a do patrzenia na ich gołe klaty była przyzwyczajona. Szeroko otworzyła usta kiedy do szatni z łazienki wszedł Mariusz i Marcelina zapomniała jak się normalnie oddycha dopóki Wlazłego nie zasłonił jej własny narzeczony. Otrząsnęła lekko głowę a Michał zaśmiał się siadając gotowy do powrotu do hotelu obok niej.
-Protokół podpisany ?-szturchnęła go łokciem odwracając wzrok by nie patrzeć na rozmawiających Mariusza i Bartka.
-No bardzo zabawne, Hyż-oddał jej tylko trochę lżej-Kuraś nie zamknął Ci tego wyszczekanego dzióbka odpowiednio ?
-Jeszcze się nie zemściłam Winiar a zemsta bywa słodka-uśmiechnęła się do niego.
-Ty się Marcyś przyznaj,że cały ten czas myślisz o Mariuszu a nie o Bartku, a już na pewno od kilku dni-Mariusz spojrzał na przyjaciółkę ale ta nie zdążyła mu odpowiedzieć bo podszedł do nich Bartek i wyszedł z szatni razem z Hyż.

-Porozmawiam z Natalią-Kurek siedział w pokoju swojej narzeczonej która właśnie skończyła masować Wronę. Bartek nie miał z kim pogadać po meczu bo Nowakowski prawie od razu poszedł spać, bo rano wyjeżdżają do Łodzi a jemu się spać nie chce.
-To jest Twoja sprawa-Hyż wrzucała do walizki wszystkie rzeczy które walały się po pokoju by rano mieć przed śniadaniem spokój.
-Nadal będziesz się na mnie wściekać ?-Bartek chwycił ją za dłoń i zmusił by na niego spojrzała-robię to dla nas.
-Robisz to dla tego maleństwa Bartek, nie dla mnie czy dla siebie! Bo teraz jesteś za kogoś odpowiedzialny,wiesz ?
-Nie wiem czy będę potrafił być ojcem, Marcyś.
-Nikt tego nie wie, Bartek-zabrała delikatnie rękę z jego uścisku-przepraszam ale muszę wyjść.
-Idziesz do Mariusza ?
Nie usłyszał odpowiedzi bo Marcelina wyszła zamykając cicho za sobą drzwi i wcale nie skierowała się w stronę pokoju Mariusza tylko zupełnie kogo innego. Głęboko odetchnęła,mając nadzieję,że Karol zmęczony meczem jeszcze nie spał i będzie w stanie jej wysłuchać.
-Marcela,co Ty tu robisz ? -Kłos nie krył zdziwienia widokiem przyjaciółki przed swoimi drzwiami.
-Pogadasz ze mną Karol ?
-Fabio śpi-wskazał głową na łóżko kolegi-ale chodź na balkon, będzie nam wygodniej.
Usiedli więc na zimnych płytkach i Karol w ciszy czekał aż Marcelina powie co ją gryzie.
-Nie wiem czy dobrze zrobiłam przyjmując oświadczyny Bartka.
-Marcelka co się dzieje ?
-Nie wiem właśnie Karol-nie skłamała-nie mam pojęcia. Powiedziałam Bartkowi,że żałują że wtedy tak się to wszystko potoczyło ale nie mam pojęcia czy nadal go kocham tak jak wtedy.
-Mariusz ?
-Mariusz jest bardziej dojrzalszy niż Bartek-dziewczyna zamknęła oczy czując łzy zbierające się w kącikach.
-Nie płacz, proszę Cię-Kłos natychmiast przytulił bliską rozklejenia Marcelinę-tylko nie znów przez nich.
-Nie będę, nie będę.
-Słuchaj głosu serca, Marcelina. Nikt za Ciebie nie dokona decyzji, to Ty musisz być szczęśliwa.
-Serce chce Mariusza, a rozum krzyczy Bartek. 

-Płakałaś.
Marcelina podniosła głowę słysząc głos Mariusza który kręcił się bez celu po hotelowym korytarzu.
-Nie.
Wlazły podszedł do niej i chwycił za podbródek unosząc jej głowę do góry tak,że bez problemu patrzył w jej załzawione oczy. 
-Mariusz, puść-poprosiła cicho a głos jej się łamał.
-Marcelina masz mi w tej chwili powiedzieć co się stało-nakazał ostrym głosem Mariusz nie pozwalając opuścić Hyż głowy.
-Pocałuj mnie Mariusz.

Dochodzę do wniosku,że zrobiłam z Marceliny dziewczynę niestabilną emocjonalnie a Bartosz jest ofiarą a Mariusz przypadkowo w to zamieszany. Ale cholera, podoba mi się to ;D

wtorek, 5 sierpnia 2014

#11

Spotkanie które zafundowała Marcelina siatkarzom przyjęło się w drużynie z hura optymizmem i podziękowaniami z każdej strony. Dla niej nie było już tak miło i sympatycznie gdyż unikała Kurka jak ognia i nie reagowała na jego przeprosiny, a w ciągu 24 godzin przeprosił ją chyba ze sto razy. Teraz niestety nie miał takiej możliwości gdyż Dagmara postanowiła zrobić Mariuszowi niespodziankę i  przywiozła mu Arka który cały czas spędzał z tatą i właśnie blondynką.
-Kurek chyba chce pogadać-Mariusz lekko ją szturchnął obserwując jak Arek zajada się deserem lodowym.
-Jego problem-Marcelina nabrała na widelczyk swojej szarlotki. Na jej palcu nadal znajdywał się pierścionek od Kurka, ale płazem to mu nie ujdzie.
-Powiesz mi o co poszło ?-Mariusz upił łyk czarnej kawy.
-Powiedział coś czego nie powinien i teraz ma nauczkę-dziewczyna nawet nie obrzuciła siedzącego za nimi Kurka ani jednym spojrzeniem-co to teraz chcesz robić Arek ?
-Nie wiem-odpowiedział malec i dalej zajął się swoim deserem.
-Cokolwiek by nie powiedział, wszystko da się wyjaśnić-Mariusz bronił Kurka choć w duchu cieszył się,że ten powoli zaczyna tracić w oczach Marceliny.
-No wiesz, nie wiem co mam sobie myśleć po tym co usłyszałam-dziewczyna spojrzała na Mariusza-podobno on kocha tylko siatkówkę, więc w jego życiu nie ma miejsca na mnie.

-Marcelina jesteś kochana-nie wiadomo skąd do dziewczyny podleciał Karol i zakręcił nią dookoła własnej osi przy towarzystwie głośnego śmiechu swojej ukochanej i kilku innych siatkarzy.
-Postaw mnie wariacie-pisnęła blondynka co wywołało śmiech u Kłosa-nic takiego nie zrobiłam.
-Zrobiłaś zrobiłaś-Nowakowski złożył na jej policzku całusa i tak samo postąpili pozostali-zabawimy się dziś, oczywiście grzecznie i bez alkoholu.
-A dzieci ?-spojrzała na wtuloną w Michała, Dagmarę i przypominając sobie o małym Wlazłym.
-Spokojnie, dzieci przypilnuje jedna z pracownic hotelu-uśmiechnął się szeroko wzorowy tatuś który zadbał o odpowiednią opiekę nad pociechami.
-Nie wykręcę się już ?-spytała patrząc na każdego po kolei-niech wam będzie, ale bez alkoholu!
Kiedy wszystko było już ustalone, że zajmą sobie jedną z sal w hotelu wróciła do swojego pokoju wpadając prosto w ramiona Bartka który stał pod jej drzwiami.
-Nareszcie-objął ją tak mocno,że nie mogła się uwolnić z jego uścisku choć bardzo chciała. Kopnął w drzwi, które się otworzyły i wszedł do jej pokoju zamykając ich na klucz.Od razu doskoczył do narzeczonej i mocno wpił się w jej usta mimo protestów. Marcelina uderzała pięściami o jego klatkę piersiową a on oderwał się od niej dopiero kiedy obojgu brakło tchu.
-Wyjdź!-nakazała mu dziewczyna.
-Nie wyjdę stąd dopóki ze mną nie porozmawiasz-ostro sprzeciwił się jej Bartosz.
-Spoko, to będziemy tu siedzieć bo ja nie mam ochoty z tobą rozmawiać!
-Marcelina ja naprawdę nie chciałem tego powiedzieć, przecież wiesz,że Cię kocham-Kurek klęknął przed nią.Blondynka siedziała na łóżku i uważnie obserwowała twarz przyjmującego.
-Kochasz siatkówkę.
-Kocham Ciebie, przecież to wiesz.
-Pogadaj z Natalią.
-Oszalałaś ?-Kurek zerwał się na równe nogi-ja Ci wyznaje miłość a ty mi znów z nią wyskakujesz.
-Nie zachowuj się jak dzieciak tylko weź odpowiedzialność za swoje czyny Bartek!
-Mogła się zabezpieczyć,teraz to jej problem.
-Coś Ty powiedział ? Wiesz chyba zacznę się cieszyć z tego,że nie doszło do tego ślubu .
-Teraz to chyba sobie żartujesz-złość Kurka wzrastała z każdym zdaniem Marceliny.
-Nie. Bo wydaje mi się,że potraktowałbyś mnie tak samo jak Natalię gdybym Ci w ten moment powiedziała,że jestem w ciąży.
-Nie jesteś ?-wolał się upewnić.
-Zejdź mi lepiej z oczu-Marcelina wyrwała mu klucz z dłoni i otworzyła drzwi-wyjdź Kurek sam, ale Cię stąd wypierdolę.
Kurek pokręcił tylko przecząco głową i wyszedł żeby nie denerwować jej jeszcze bardziej.

Siedział obok Wrony i pił kolejną już szklankę coli obserwując Marcelinę która chyba na złość jemu non stop tańczyła z Mariuszem. Gdyby to jeszcze był jakieś szybsze utwory to może by to zdzierżył ale ten kto bawił się dziś w dj pragnął chyba na maksa go wkurwić.
-Wyluzuj Kurczak, nic się nie dzieje-Wrona klepnął go w ramię. Czy to aż tak widać,że jest o nią cholernie zazdrosny? Niech on weźmie te łapy z daleka od niej.
-Chodź Kuraś-znikąd koło niego pojawiła się Piotrkowa Oleńka i wystawiła swoje szczupłe dłonie-chodź bo zaraz coś rozniesiesz. Tylko Cichemu powiedział co i jak, i jak widać chłopak wygadał wszystko swojej ukochanej. I Kuraś nie miał mu tego zbytnio za złe. Skoro Marcelina potrafiła się świetnie bawić nie zwracając na niego uwagi to on również będzie.
-Bosa do mnie przyjdź i od progu bezwstydnie powiedź mi czego chcesz-mimo muzyki dokładnie słyszał jak Wlazły śpiewał wraz z wykonawcą Marcelinie piosenkę prosto do ucha a ona tylko uśmiechała się pod nosem wtulając się w niego jeszcze bardziej.
-Odbijany-Olka bezczelnie kiwnęła na Mariusza a on musiał oddać Marcelinę stojącemu obok Bartkowi a sam zatańczyć z dziewczyną Nowakowskiego.
-Kochaj mnie, kochaj mnie nieprzytomnie-Kurek nie chciał być gorszy i niemal od razu chwycił w swoje duże dłonie twarz blondynki i musnął jej usta cicho szepcąc kolejne wersje piosenki. Dziewczyna się nie opierała i od razu niemal wtuliła w Kurka,nadal jednak nie wybaczając mu tego co powiedział.
Mała impreza trwała w najlepsze dopóki nie zbiegła do nich wystraszona opiekunka by przekazać,że jeden z chłopców strasznie płaczę. Jedyną siedzącą wtedy osoba przy stoliku była Marcelina a to była pani która siedziała u niej w pokoju z Arkiem i Oliwierem. Zerwała się na równe nogi i wraz z młodą dziewczyną pobiegła do swojego pokoju gdzie zastała śpiącego Oliego i płaczącego Arka.
-Niech pani już sobie pójdzie-zwróciła się do stojącej nadal w pokoju dziewczyny i przytuliła nadal płaczącego Arka. Dziewczyna wyszła a Marcelina tuliła na swoim łóżku płaczącego Arka który zaczął się powoli uspokajać.
-Aruś-Marcelina głaskała go po blond włoskach.
-Lela mogę z tobą spać-chłopiec wtulił się w nią jeszcze bardziej.
Położyła go koło śpiącego już Oliwiera a sam położyła się koło niego i przytuliła. Nuciła pod nosem jakąś melodię która pozwoliła mu zasnąć.Sama nie zorientowała się jak zasnęła wtulona w drobne ciałko syna Mariusza.

Obudziło ją dziwne łaskotanie w okolicy szyi. Marcelina otworzyła oczy i rozczulił ją widok jaki zastała. Oliwier wtulony był w plecy Arka a ten z kolei spał przytulony do niej.
-Zastanawialiśmy się gdzie wczoraj uciekłaś-odwróciła się słysząc za plecami głos Mariusza który smyrał ją po szyi-dopóki Dagmara nie przyszła sprawdzić co u chłopaków.
-Która jest godzina ?-spytała Marcelina ziewając.
-Spokojnie, jest przed 8. Za 40 minut śniadanie.
-Wściekli bardzo,że wyszłam-odwróciła się na plecy starając się nie obudzić śpiących chłopców.
-Daga powiedziała,że śpisz więc chyba nie-Mariusz podniósł się z podłogi i usiadł na drugim końcu łóżka. Marcelina zasnęła we wczorajszym ubraniu.
-Pójdę wziąć prysznic-podniosła się cicho-tak nieświeżo się czuję.
Mariusz kiwnął tylko głową i obiecał,że przypilnuje chłopców. Marcelina zabrała z walizki czyste getry oraz zielono czarną koszulę w kratę i weszła do łazienki. Wzięła szybki prysznic, spięła włosy w koczka i lekko się umalowała i wyszła z łazienki. Zastała niecodzienny widok. Arek siedział w piżamce w dinozaury na ramionach u swojego taty a Oliwier zwijał się ze śmiechu na łóżku z powodu zwinnych palców Mariusza które łaskotały go po brzuszku.
-Ciocia-zapiszczał młody Winiarski-ciocia ratuj.
-Ciocia nic Ci nie pomoże urwisie-zaśmiał się Mariusz i znów zaczął łaskotać blondynka.
-Wujek Ci musi podokuczać bo co będzie jak pojedziesz z tatą do Rosji-oparła się o ścianę i przypatrywała wszystkiemu z szerokim uśmiechem.
-Ale tatuś będzie znów pszczółką-Winiarski wygrzebał się z kołdry i oddalił od wujka Mariusza który cały czas mu dokuczał.
-Pszczółką?-zdziwiła się Marcelina-Michał wraca do Skry ?-zwróciła się w stronę Mariusza który ściągał Arka z ramion.
-No tak jakby-Mariusz podniósł się z łóżka. Marcelina doskoczyła do Oliwiera i wzięła go na ręce.
-Idziemy zrobić Ojcu niespodziankę-oznajmiła atakującemu-możesz ogarnąć Arka tutaj. Trzymając blondynka nadal na rękach ruszyła w kierunku pokoju zajmowanego przez kapitana oraz jego najlepszego kumpla. Przed drzwiami postawiła Oliwiera na nogi i weszła wraz z nim bez pukania. Dagmara siedziała na łóżku i składała Winiarowe koszulki a on stał przed lustrem w łazience i układał swoje włosy.
-Winiar Ty patałachu!-doskoczyła do niego i zmierzwiła mu włosy.
-Osz Ty wredna małpo-jego włosy nie wyglądały już tak rewelacyjnie a Dagmara wraz z synkiem zaśmiała się widząc potyczki dwójki przyjaciół.
-Postaw mnie wielkoludzie na ziemię-zapiszczała Marcelina kiedy Michał przerzucił ją sobie przez ramiona i wyszedł z pokoju-postaw mnie wieśniaku! I Winiarski postawił ją a raczej to rzucił, konkretniej zrobił to kiedy znalazł się w pokoju zajmowanym przez Kurka i Nowakowskiego. Ten drugi siedział na łóżku wraz z wtuloną w niego Olą a Kurczak bawił się laptopem, dopóki nie został przygnieciony przez swoją narzeczoną.
-Zrób coś z tą swoją narzeczoną Bartuś-zaśmiał się Winiar widząc jak Marcelina stara się wyrwać z uścisku Bartka by doskoczyć do niego z pazurami-zatkaj jej dziś tą słodką buzię.
I wyszedł z pokoju, zostawiając w nim śmiejącą się trójkę oraz rozzłoszczoną przyjaciółkę która krzyknęła jeszcze za nim głośne Jeszcze Cię dorwę, Winiar! 

Jak są błędy to przepraszam ;(