środa, 31 grudnia 2014

Życzenia.

Chciałabym was przeprosić, bo obiecany jednopart się jednak nie ukaże...gdyż nie zdołałam rady napisać nic sensownego co nadawałoby się do opublikowania.Za to zapraszam na 4 rozdział historii Gabrieli i Gregora. (takie zadośćuczynienie) O tuutaj jest już 4 rozdział, tylko kliknij :)

A życzyć bym wam chciała w nowym roku wszystkiego co najlepsze, by spełniały się wasze marzenia, by cele do których dążycie kończyły się sukcesami a rok 2015 był lepszy niż ten który odchodzi. Bawcie się dobrze tego wieczoru (tylko bezpiecznie!) sprawcie by ten wieczór był niezapomniany dla was. 


Szczęśliwego Nowego Roku Robaczki!

Ps. Będę się pojawiać tutaj o wiele częściej. 

Ps 2. Koło 4 stycznia może pojawić się kolejna część Madzi. 

Ps3. Bawcie się dobrze dzisiaj!




sobota, 27 grudnia 2014

#4 (przejściówka)

Magdaleno, Magdaleno Twoje usta wciąż się śmieją. Magdaleno, Magdaleno każdej nocy tylko ze mną.

Magda zwijała się ze śmiechu siedząc na kanapie w pokoju rekreacyjnym w Spalskim ośrodku. W ostatni wieczór jej pobytu, chłopaki postanowili zorganizować sobie wieczór karaoke, a swój popis wokalny dawał właśnie Andrzej.Zresztą nie tylko ona się śmiała, Karol tak się chichrał,że ręka z telefonem tak mu drżała,że nie by w stanie nagrać popisu swojego kumpla. Po zakończeniu discopolowego numeru o Magdalenie, Andrzej ukłonił się i usiadł obok blondynki która w nagrodę cmoknęła go w policzek.Wrona objął dziewczynę ramieniem i wcale nie przestraszył się wzorku Mariusza i Michała którzy bacznie mu się przyglądali.
-Czy Ty mi tutaj obściskujesz moją Madzię ?-Winiar pierwszy się oburzył kiedy Wrona nie robił sobie nic z jego ostrzeżeń.
-Ciekawe co na to Twoja żona-zaśmiał się Igła który wszystko nagrywał.
-Winiar, Madziuchna jest moja!-Kurek oderwał się od rozmowy z Rafałem Buszkiem-nie zapominaj kto miał iść z nią na studniówkę.
Magda zaśmiała się słysząc przechwałki chłopaków i wtuliła w ramię Andrzeja który cały dygotał z nerwów.
-Ej, przecież żaden z was na nią nie poszedł-Magda zaśmiała się przygryzając wargę-ja też nie poszłam.
Mariusz odruchowo spojrzał na siostrę która mocniej wbiła zęby w wagę z której spłynęła strużka krwi. Magda zamknęła oczy, czując smak krwi na języku. Wydarzenia sprzed kilkunastu lat były tak wyraziste jakby wszystko wydarzyło się kilka godzin wcześniej.
-Wszystko w porządku ?-spytał Andrzej uwalniając jej wargi spomiędzy zaciśniętych zębów-Madziu.
-Wszystko w porządku-dziewczyna potrząsnęła głową i zlizał krew z wargi-wszystko okej.
-Myślałaś o nim ?-Mariusz nachylił się nad siostrą wykorzystując chwilę nieuwagi Wrony.
-Po prostu chyba muszę pojechać na cmentarz.

-Czemu tak umilkłaś i zaszyłaś się na balkonie ?
Magdalena podskoczyła słysząc za plecami głos Piotra a potem widząc jego ręce na barierce niebezpiecznie blisko jej dłoni.
-Musiałam się przewietrzyć, a Ty ?
-Ja też muszę wywietrzyć parę nieprzyjemnych myśli z głowy. Jak Ci było w Austrii, we Włoszech ?
-Było mi...było mi dobrze, nawet bardzo.
Magda lekko się uśmiechnęła patrząc na Nowakowskiego a on odwzajemnił gest.
-Cieszę się, nie miałem z Tobą kontaktu od urodzin Bartka-Nowakowski cały czas patrzył na dziewczynę-właściwie całe chyba spędziliśmy razem.
-Tak, dopóki obydwoje się nie upiliśmy do nieprzytomności-Magda zaśmiała się choć wcale nie było jej do śmiechu.
-Tak, przyjechałaś specjalnie dla niego z Austrii.
-Mam nadzieję,że to docenił. A co u Ciebie i u Olki ?-Magda niechętnie wspomniała ukochaną Nowakowskiego o on głośno westchnął.
-Ola chce żebym się przebadał.
Nowakowski niechętnie o tym mówił. Nie przyznał się kolegą dlaczego cały czas chodzi struty i nie jest mu do śmiechu,ale Magdzie mógł powiedzieć o wszystkim.
-Przecież co chwilę masz badania, jesteś zdrowy.
-Bezskutecznie staramy się o dziecko od paru miesiące, ona uważa,że to moja wina,że nie może zajść w ciąże.
-Musicie spokojnie na ten temat porozmawiać-Magda ciężko westchnęła-ale teraz skup się na grze, chyba chcesz zagrać na Mistrzostwach ?
-Teraz to mój priorytet-zaśmiał się szczerze od kilku dni-ale Ty jesteś przyzwyczajona do obcowania z mistrzami.
-Jeżeli chodzi Ci o Austriaków, to oni jeszcze nimi wtedy nie byli-Magda lekko go szturchnęła-a teraz wybacz, wracam do środka.
-Poczekaj-Piotrek chwycił ją za ramię i odwrócił twarzą do siebie-na prawdę cieszę się,że w końcu wróciłaś-i po prostu ją objął.Magda wtuliła się w jego ciało, zaciągając się jego zapachem i przymykając lekko oczy. Z pokoju słychać było nadal bawiących się w karaoke siatkarzy, a ta dwójka stała przytulona do siebie jak dwójka najlepszych przyjaciół którymi kiedyś byli.
-Żeby zawsze było tak dobrze jak teraz z Tobą-Nowakowski szepnął w blond włosy siostry Mariusza. Magda zaśmiała się cicho a do śmiechu nie było za to Andrzejowy który oparty o balkonowe drzwi wszystko obserwował. 
-Wyglądasz jakbyś miał zaraz zabić Piotrka-Karol cicho westchnął stojąc koło przyjaciela.
-Bo tak jest-Andrzej odwrócił się w stronę Kłosa i wyminął go wchodząc do pokoju.Karol tylko pokręcił głową i zaśmiał się zwracając na siebie uwagę Magdy i Piotra.
-Przeszkodziłem ?-Karol podszedł do nich bliżej i oparł się o balustradę.
-Nie-Magda szybko zaprzeczyła odsuwając się od Piotra-ja już idę do siebie, dobranoc.

-Czy ja dobrze słyszałem,że Magda wspominała coś o swojej studniówce ?-Winiarski przysiadł się do Mariusza który uważnie obserwował rozmawiającą siostrę z Nowakowskim
-Ymhym-Wlazły nie chciał rozmawiać na temat przeszłości siostry o której Winiar wiedział tyle samo co on. Nie chciał by Magda znów cierpiała, a wdział bardzo wyraźnie smutek w oczach siostry.
-Chyba nie dawno była rocznica śmierci tego chłopaka ?-Michał dalej drążył temat mimo niechęci przyjaciela.
-Jakoś na początku roku-Mariusz odstawił pustą szklankę i wyprostował nogi wpatrując się w siostrę która swobodnie rozmawiała z Piotrem-lepiej do tego przy niej nie wracać.
Michał poklepała Mariusza po plecach i tanecznym krokiem odszedł do rozmawiającego Kubiaka i Kurka. Mariusz wpatrywał się w siostrę którą właśnie przytulił Piotr a ona rozmarzona zamknęła oczy. Zauważył też stojącego niedaleko Andrzeja który zacisnął dłonie w pięść.Kolega z drużyny widać nadal kochał się w jego siostrze. Mariusz dłużej przyjrzał się Piotrkowi na którego twarzy znów zagościł długo nieobecny uśmiech a jego oczy znów błyszczały kiedy spoglądał na Magdę.
-Andrzej-zawołał do siebie młodszego kolegę który kręcąc głową podszedł i usiadł koło niego.
-Co jest ?-spytał spoglądając na Magdę która właśnie opuszczała pomieszczenie.
-Jeżeli jeszcze ją kochasz to o nią walcz, jesteś jej wart.



Szczerze ? Nie mam pojęcia co to jest ale męczyłam się z tym długo...kolejne będą bardziej dopracowane tylko muszę się znów wciągnąć bo studia mnie pochłaniają bo tak je uwielbiam,także jak ktoś tu jeszcze jest....musicie być cierpliwi a obiecać mogę,że warto.

Nie złożyłam wam życzeń na Święta....a na Nowy Rok postaram się dodać jednoparta, który będzie prezentem :) 


 Ps. Czy tylko mi brakuje skakającego Morgiego ? :( 

sobota, 8 listopada 2014

Niespodzianka #3

Samochód gładko sunął po polskich drogach prosto do miejsca gdzie odbyć się miało zgrupowanie Polskich siatkarzy. Magda siedziała na fotelu pasażera w aucie swojego brata, trzymając nogi na desce rozdzielczej.
-Rodzice się o Ciebie pytali Magda-Mariusz nie musiał spoglądać na siostrę by wiedzieć,że jej twarz wykrzywił grymas-oni się o Ciebie martwią.
-Zapewne-Magda mruknęła jakby sama do siebie i ściszyła radio-nie jestem gotowa na spotkanie z nimi.
-Madzia, oni wszystko przemyśleli.
-Tyle,że teraz ich córka panna ma nieślubne dziecko. Mariusz, proszę nie psuj tego weekendu.
-Obiecaj,że z nimi porozmawiasz.
-Kiedyś.
Reszta podróży minęła rodzeństwu w milczeniu, ewentualnie Mariusz wypytywał siostrę o jej pracę ze skoczkami.  Magda z uśmiechem wspominała 3 miesięczny staż w Austrii jaki również pracę z siatkarzami w Lube. Szczególnie,że to właśnie we Włoszech na świat przyszedł jej promyczek i największe jak do tej pory szczęście.
-Bardzo się cieszę,że wróciłeś do kadry.

Mariusz zaparkował przed ośrodkiem a Magda opuściła samochód i w końcu mogła rozprostować nogi. Wzięła od Mariusza swoją małą walizkę i z uśmiechem weszła do środka w którym kiedyś spędzała bardzo dużo czasu. Jeszcze jako studentka fizjoterapii odbywała tutaj praktyki ze sportowcami.
-Cześć-niemal podskoczyła słysząc czyjś głos przy uchu. Odwróciła głowę i napotkała roześmianego Ignaczaka który celował w nią swoją kamerą. Ponad jego ramieniem szedł Kłos wraz z Wroną który wpatrywała się właśnie w nią.
-Cześć Krzysiu-Magda uśmiechnął się do libero i zgarnęła z lady klucz do swojego lokum.
-Czyli Winiarski nie kłamała mówiąc,że Mariusz coś nam przywiezie.
Magda chciała coś powiedzieć. Coś miłego ale nie mogła.Poczuła czyjeś ręce na swoich biodrach a potem wirowała dookoła. Napastnika mogła poznać jedynie po zapachu który pasował  tylko do jednej  osoby. Sama kupiła mu te perfumy na gwiazdkę w ostatniej chwili po konsultacji z jego wybranką.
-Kurek Ty debilu, postaw mnie w tej chwili!
Wszystko się w niej gotowało ale cała złość z niej uleciała kiedy w drzwiach dostrzegła jego sylwetkę oraz oczy, które teraz mogła podziwiać za każdym razem u swojej córki.

Siedzieli w koło palącego się ogniska i głośno się śmiali z opowiadanych historii. Magda siedziała z głową opartą na ramieniu Winiarskiego,który dodatkowo okrył ją jeszcze bluzą. Sztab już dawno wrócił do ośrodka, zostawiając siatkarzy samych sobie, wraz z jedną dziewczyną.
-Masz bardzo ładną córkę-Magda prawie,że zakrztusiła się pitym sokiem i podniosła wzrok na Mariusza.
-Dziękuję-odpowiedziała lekko speszona.
-Zdjęcie nie oddaje jej całego uroku. Tośka jest cudowna.
Bartek zachywcał się córeczką swojej przyjaciółki. To właśnie Bartek wiózł Magdę do szpitala kiedy ta się źle poczuła. To on pierwszy zobaczył dziewczynkę, i to on praktycznie wymyślił jej imię.
-Mój syn ma szczęście-zaśmiał się Winiarski-będę miał śliczną synową.
-Skąd wiesz,że jej wybrankiem nie będzie mój Sebastian ?-mruknął Ignaczak.
-Bo jest dla niej za stary!-Winiar nie ustępował-a po za tym Antek ma moje oczy, żadna kobieta im się nie oprze.
-Zapomnij, Tośka będzie tylko i wyłącznie z moim pierworodnym-Kurek zaprotestował pewnym głosem.
-Najpierw sobie spłódź syna a potem wchodź w dyskusję!
Piotrek za to nie mogąc słuchać przechwałek kolegów na temat dzieci, podniósł się z pnia i odszedł kawałek stronę lasu. Magda wyswobodziła się z uścisku Michała i ruszyła za środkowym. Piotrek nie odszedł daleko a Magda stanęła z nim ramię w ramię.
-Stało się coś ?-Magda obserwowała gwiazdy na niebie a Piotr wpatrywał się w księżyc.
-Nie, dlaczego ?-Piotr niepewnie spojrzał na blondynkę która zmieniała się odkąd ostatni raz ją widział na urodzinach Bartka. Wtedy jeszcze miała rude włosy.
-Tak pytam-wzruszyła ramionami udając obojętność.
-Masz bardzo ładną córeczkę-w jego głosie rozpoznać można było nutę zazdrości.
-Dziękuję. Też kiedyś się swojej doczekasz-Magda ledwo co wypowiedziała te słowa i musiała przygryźć wargę by się nie rozkleić.
-Nie wydaje mi się-mruknął Nowakowski i już miał zostawić siostrę Wlazłego i skierować się do ośrodka-bardzo dobrze Cię, znów widzieć Madziu.

Magda otulona przez brata weszła wraz z nim oraz Winiarskim do ośrodka i czekała a windę. Gdzieś tam za nimi szedł Andrzej który nie spuszczał wzroku z dziewczyny. Poczekał niedaleko drzwi do jej pokoju aż dwóch jej ochroniarzy ulotni się do siebie i wyszedł z ukrycia.Wiedział,że blondynka nigdy nie zamyka drzwi na klucz a już na pewno nie zaraz po wejściu do pokoju. Cicho wślizgnął się do pomieszczenia takiego samego które on dzieli z Konarskim. Magdy w pokoju nie było , ale z łazienki dochodził dźwięk lecącej wody. Usiadł na zaścielonym łóżku i wpatrywał się w drzwi czekając na dziewczynę. Zerwał się na równe nogi kiedy weszła do pokoju ubrana tylko w przydługą koszulkę która służyła jej za piżamę oraz z roztrzepanymi mokrymi włosami.
-Nie powinno Cię tu teraz być-mruknęła opierając się plecami o drzwi.
Andrzej podszedł do niej w dwóch krokach i ręce oparł po obydwóch jej stronach zmniejszając między nimi odległość. 
-Ale jestem-lekko musnął jej czoło schodząc wargami w kierunku jej ust. Magda wplątała palce w jego włosy i stanęła na palcach.
-Nie możemy-Magda szepnęła cicho jednak żadne z nich nie zastosowało się do tego. Andrzej po chwili czułości odsunął się trochę od młodszej siostry Mariusza a swoje dłonie położył na jej biodrach.
-Mam coś dla Ciebie-wsunął lewą rękę do kieszeni spodni i wyjął z niej pęczek kluczy.
-Andrzej nie mogę tego wziąć.
-Weź to proszę-musnął znów jej usta a potem policzek-chce wiedzieć,że mam do kogo wracać.
Magda wzięła od niego klucze i ścisnęła w dłoni.
-Mam nadzieje,że to co przygotowałem spodoba się i Tobie i Tosi.

Studia mnie wciągnęły więc wybaczcie że rzadko się coś pojawia, ale nie zamierzam rezygnować tylko w wolnym czasie caały czas pisać. 

Całuski xx 

wtorek, 7 października 2014

Przypadek (#2)

Magdalena spacerowała po łódzkiej galerii i oglądała kolejne wystawy. Jej celami były głownie sklepy z akcesoriami dziecięcymi oraz ubrankami. Antosia uśmiechała się do niej z wózka, bawiąc się i wpychając sobie do buzi nowego gryzaka. Mariusz z Pauliną oraz Arkiem pojechali w odwiedziny do rodziców Wlazłego a Magdalena wolała wybrać się na zakupy niż spotkać się jeszcze z rodzicami.Potem planowała odwiedzić Winiarskich a wieczorem wrócić do domu i położyć się spać by odpocząć przed jutrzejszą podróżą z bratem do Spały. Zgodziła się z nim udać tam na dwa dni, a córeczkę zostawić pod opieką szwagierki oraz jej mamy.
-Co za miłe spotkanie-Magda zatrzymuje wózek i odwraca się by spojrzeć na mężczyznę stojącą naprzeciwko niej.
-Cześć Andrzej.
-Zakupy ?-Wrona posmyrał Antosię po policzku a to wypuściła z rączek swoją zabawkę.
-Jak widać-Magda lekko się uśmiechnęła-a Ty nie szykujesz się na jutro ?
-Spakowany jestem, a jak widać pisane mi jest spędzić popołudnie w miłym towarzystwie dwóch uroczych dam.
-Andrzej dlaczego to robisz ?
Wrona delikatnie przesunął Magdę w bok a sam chwycił się wózka gotowy ruszyć w dalszą podróż po galerii z paniami Wlazły.
-Robię co ?-udawał kiedy szli po galerii do kolejnego ze sklepu.
-Andrzej dobrze wiesz co.
-To co kolejny sklep i idziemy coś zjeść ?-zatrzymał się przed Smykiem-Magda, nie patrz tak na mnie-zgarnął kosmyk jej włosów za ucho-powiedziałem Ci coś, nigdy się nie poddaje. 

-Rozumiem,że całkiem przypadkiem znalazłeś się w galerii ?-Magdalena zajęła miejsce pasażera a Andrzej jeszcze raz sprawdził czy Tosia jest dobrze zapięta.
-Nie mam pojęcia o co Ci chodzi-środkowy uśmiechnął się i odpalił auto.
-Dobrze wiesz o co mi chodzi-Magda również się uśmiechnęła i spojrzała w lusterku na śpiącą spokojnie Tosię.
-Przynajmniej wiem,że bezpieczne dotrzesz do domu i nie będziesz się musiała z dzieckiem tłuc autobusem czy tracić niepotrzebnie pieniądze na taksówki.
-Andrzej.
-Wiesz,że lubię jak wymawiasz moje imię ?-uśmiechnął się nadal patrząc na jezdnię ale wiedział,że policzki siostry przyjaciela właśnie oblały się purpurą.
-Znów zaczynasz.
-Ja jeszcze nic nie skończyłem, Madziu.

-Napijesz się kawy, herbaty ?-Magda odwróciła się do Andrzeja który nosił na rękach Antosię która niedawno się obudziła.
-Czegokolwiek, może być woda. Jest cudowna.
Magdalena uśmiechnęła się i nalała siatkarzowi szklankę zimnej wody i zaniosła ją do salonu. Andrzej wraz z Małą na rękach poszedł za dziewczynką. Widok dwumetrowego faceta z maleńką dziewczynką był rozczulający.
-Ma to po mamie.
Andrzej zaśmiał się a Anotsia uderzyła go rączką w policzek, co spowodowało również śmiech u niej.
-Dokładnie.
Andrzej usiadł i usadził ją sobie na kolanach a drugą wolną ręką objął Magdę która wcale się nie opierała.Wtuliła się w siatkarza i oparła głowę o jego klatkę piersiową obserwując zadowoloną córkę.
-Wiesz,że tak mogłoby być już zawsze-Andrzej pocałował ją we włosy.
-Ja mam córkę.
-Która jak widać mnie uwielbia-zaśmiał się i pocałował również dziewczynkę.
-Andrzej...
-Magda to źle,że Cię kocham ? Źle,że chce kochać również Twoja córkę bo jest cząstka Ciebie ? Chce żebyś przychodziła wraz z nią na mecze ubrana w koszulkę z moim nazwiskiem. Chce stworzyć z Tobą prawdziwy i szczęśliwy dom, i wiem,że też tego w głębi siebie chcesz.
-Ale jej ojciec, Andrzej ja nie wiem.
-Nie interesuje mnie jej ojciec. Nie ma go przy niej, unikasz jego tematu to znaczy,że się nie liczy.
-On nie wie nawet,że ma córkę.
-I nie musi wiedzieć.

Andrzej siedział na kanapie w salonie Wlazłych a Magdalena kładła właśnie do łóżeczka Antosię. Wykąpana i nakarmiona dziewczynka ssała swojego różowego smoczka i patrzyła na mamę tak samo niebieskimi oczami jakie miał jej tata. Patrząc na swoją córeczkę, dziewczyna zawsze będzie mieć przed oczami twarz jej fatalnego zauroczenia. Antonina jest pamiątką po bardzo mocno zakrapianej imprezie urodzinowej i chwili zapomnienia.Magda pocałowała córkę w czółko i przykryła kołderką i wyszła z pokoju zabierając elektryczną nianię. Andrzej siedział w salonie tak jak go zostawiła.
-Gdzie będziesz pracować ?-usiadła na fotelu naprzeciwko niego.
-Jak na razie będę pracować w klinice rehabilitacyjnej-Magda upiła łyk kakaa.
-Nie myślałaś o pracy w Skrze ?-zdziwił się środkowy-na reprezentację jest już za późno, ale klub czemu nie.
-Nie mam doświadczenia.
-Słucham ? Pracowałaś w Lube, miałaś staż u skoczków austriackich przecież.
-I nie wiem czy do nich jeszcze kiedyś nie wrócę. 
-Ale na razie jesteś tutaj.
-Andrzej nie truj, zobaczę co będzie dalej. Ma razie szukam mieszkania by nie siedzieć na głowie Mariuszowi.
-Zawsze możesz się wprowadzić do mnie-Wrona upił łyk-mój dom jest dla was otwarty zawsze.
-Andrzej, proszę Cię.
-To ja Cię proszę Magda, nie mów tego, czego ja nie chce usłyszeć.
-Mam nic nie mówić ?-Magda podciągnęła kolana i objęła nogi rękami. Wpatrywała się w sylwetkę Andrzeja który prawie nic się nie zmienił podczas jej nieobecności. Jest bardziej przystojny,
-Lubię jak mówisz.
-Dlaczego jesteś sam, Andrzej ?
-Bo żadna z kobiet nie interesuje mnie tak jak Ty.
Magda głośno zaczerpnęła powietrza i już chciała odpowiedzieć Wronie kiedy do pokoju wbiegł roześmiany Arek i rzucił się cioci na szyję. W drzwiach stali jego rodzice i uważnie obserwowali blondynkę oraz mężczyznę siedzącego na kanapie.
-Wróciliśmy za wcześnie ?-Paulina oparła się o framugę i uważnie przyjrzała się szwagierce która się zaczerwieniła pod wpływem wzroku bratowej.
-Oczywiście,że nie-Magda podniosła się wraz z Arkiem-Andrzej po prostu odwiózł mnie do domu z galerii.
-I Magda zaprosiła mnie na sok-Andrzej mrugnął do blondynki-ale teraz już się zbieram, widzimy się jutro w Spale.
-Jasne-Mariusz uścisnął dłoń kumpla-i Madzia też tam będzie. 


Działaj Andrzej, działaj! 

Studiowanie jest baaardzo męczące, a mój plan zajęć jest fhoy zły ;( dlatego będę się starała dodawać w miarę regularnie!

Pozdrawiam. 

niedziela, 28 września 2014

Pojawienie (#1)

Wysoki szatyn stał na łódzkim lotnisku i wzrokiem przyczesywał pomieszczenie. O godzinie 6 nad ranem niby mało było ludzi ale on nigdzie nie mógł znaleźć rudych włosów swojej siostry. Co prawda farbowanych włosów, jego młodsza siostra lubiła kombinować. Bardzo kombinować.
-Mariusz!
Odwrócił się słysząc głos za sobą i stanął twarzą w twarz z uśmiechniętą dziewczyną.
-Magda!
Od razu chwycił dziewczynę w ramiona a kaptur spadł z jej głowy, ukazując pasma blond włosów. Jej naturalnych blond włosów. Oderwał się od siostry i postawił ją na ziemi.
-Tak się ciesze,że w końcu wróciłaś.
Nie zdążyła odpowiedzieć bratu, bo on przeniósł swój wzrok na nosidełko stojące obok nogi jego młodszej siostry w którym spał niemowlak. Magda uśmiechnęła się lekko i podniosła nosidełko do góry. Mariusz chwycił rączki walizek i w ciszy opuścili lotnisko by udać się na parking. Magda starannie zapięła nosidełko i sama zajęła miejsce koło kierowcy. W ciszy jechali do domu Mariusza w którym czekała już na nich jego żona, a zarazem przyjaciółka Magdaleny.
-Ile ma ?-Mariusz zerknął na śpiące dziecko, które chyba było dziewczynką.
-8 miesięcy-odpowiedziała Magda odwracając się by spojrzeć na swoją śpiącą kruszynkę-Antosia.
-Wiedziałaś,że jesteś w ciąży jak wyjeżdżałaś ?
-Dowiedziałam się dopiero w szóstym miesiącu, i to całkowicie przez przypadek-zaśmiała się Magda-coś jak w tych programach "Ciąża z zaskoczenia".
-Jest śliczna. A jej ojciec ?
-Kiedyś Ci o tym opowiem ale to jeszcze nie teraz.

Magdalena siedziała w kuchni Wlazłych i obserwowała swoją szwagierkę która szykowała dla wszystkich domowników śniadanie.
-Niedługo się od was wyprowadzę. Już praktycznie mam na oku mieszkanie-Magda upiła łyk ciepłej herbaty.
-Ani mi się waż czegoś szukać-Paulina postawiła na stole talerz z warzywami-zostajesz tutaj ze mną, dom jest za duży na mnie i Arka a Mariusz większość czasu w rozjazdach.
-Nie będę wam siedzieć na głowie.
-Nie ma dyskusji siostrzyczko-Mariusz usiadł przy stole sadzając sobie na kolanach uśmiechniętą Antosie.
Siostrzenica od razu wkupiła się w jego serce zaraz po tym jak w domu już otworzyła swoje zaspane oczka i wyciągnęła w jego kierunku rączki.Magda zaśmiała się patrząc na swoją rozradowaną córeczkę, która łaknęła obecności innych i nie bała się nowo poznanych ludzi.Rozkochiwała w sobie w kilka minut. Tak samo było z wujkiem Bartkiem który oszalał na jej punkcie pierwszy.
-Będziemy mieć dzisiaj gości-Mariusz podał Tosi łyżeczkę która odbiła się od białych płytek kiedy do kuchni wszedł zaspany Arek ubrany w piżamkę w dinozaury.

Tosia ubrana w czarne geterki oraz szary sweterek będąc na rękach u wujka witała wraz z nim gości. Dziewczynka była w swoim żywiole i wcale nie chciała iść do mamy.
-Nie chwaliłeś się Mario,że masz w domu taką Księżniczkę.
Magda wyszła z łazienki słysząc głosy przybyłych gości którymi była większość znanych jej siatkarzy z drużyny brata. Stanęła na schodach i spojrzała w kierunku drzwi gdzie stał jej najlepszy przyjaciel-Misiek.
-Magda!
Winiarski wyrwał się na przód widząc młodszą siostrę Włazłego i po chwili stał i obejmował ją jak za dawnych lat.Tulił do siebie Magdę niczym młodszą siostrę a większość zgromadzonych w przedpokoju gości śmiała się z tego widoku wraz z żoną Michała.
-Winiarski, Twoja żona się z nas śmieje-zaśmiała się Magda i złożyła na jego policzku całusa-a poza tym kłujesz już.
-Będzie miał pretekst żeby się wreszcie ogolić-zaśmiała się Dagmara i również ją przytuliła-świetnie wyglądasz.
-Ty również wyglądasz promiennie, widać,że macierzyństwo Ci służy-Magda uśmiechnęła się ciepło do Dagmary-mam nadzieję że niedługo będę mogła poznać nowego Winiarskiego.
-Zapraszamy wraz z tą młodą damą-Michał spojrzał na zaciekawioną wszystkimi Antosię-Antoś będzie zachwycony. Magda przejęła córeczkę od brata który wraz z gośćmi udał się do ogrodu gdzie odbędzie się to małe party.
-Bardzo ładną masz córeczkę, Magdaleno.

Magda siedziała na jednym z ogrodowych krzesełek i obserwowała swoją córkę która zabawiana była przez Karola Kłosa, nagrywana przez Wojtka Włodarczyka a siedziała na kolanach Andrzeja. Magdalena z uśmiechem przyglądała się wszystkiemu, a Andrzej kątem oka również obserwował Magdę na widok której jego serce znów mocniej zabiło.
-Bardzo ładną masz tą córkę-zaśmiała się partnerka Karola która również przyglądała się tej trójce.
-Dziękuję.
Magda upiła łyk soku pomarańczowego, choć Winiar nalegał by wypiła chociaż jedno piwo.
-I Andrzeja bardzo polubiła-sam zainteresowany spojrzał na rozmawiające dziewczyny i puścił im oczko.
Magdalena tylko uśmiechnęła się lekko i odeszła w stronę wołających ją Michała i Mariusza i jeszcze jednego mężczyzny.
-Stefan poznaj proszę moją młodszą siostrę-Mariusz objął ją ramieniem a wspomniany Stefan ucałował jej dłoń.
-Magdalena-blondynka lekko się speszyła.
-Mam nadzieję Magdo, że odwiedzisz nas w Spalskim lesie.
-Jejku najmocniej przepraszam-Magda miała minę jakby miała ochotę przybić sobie facepalma-nie poznałam Pana w pierwszej chwili-zaśmiała się ze swojej głupoty-jeżeli tylko będę mieć taką okazję, wpadnę.

Magda odłożyła śpiącą już córkę do kołyski która kiedyś należała do Arka. Zabawa w ogrodzie trwała w najlepsze. Arek też już smacznie spał w swoim łóżeczku po tym jak ciocia przeczytała mu bajeczkę.
-Jest strasznie podobna do Ciebie-nie odwróciła się bo wiedziała,że to Andrzej stał za nią i rozwiewał jej włosy swoim oddechem-tylko oczy ma inne.
-Oczy ma po ojcu-Magda pogłaskała dziewczynkę po policzku a potem pocałowała w czółko-czemu nie jesteś ze wszystkimi ?
-Bo jestem z osobą dla której przyszedłem, na którą czekałem tyle miesięcy i która w końcu wróciła.
-Andrzej prosiłam Cię o coś przed wyjazdem-Magda odwróciła się w jego stronę-miałeś zapomnieć.
-A ja nie spełniłem Twojej prośby, bo nie mogę przestać Cię kochać-zgarnął kosmyk jej włosów za ucho-nie mogę.
-Andrzej ja nie jestem teraz sama-mruknęła starając się nie patrzeć na jego usta-mam teraz córkę.
-To pozwól mi również pokochać Antosie-mruknął jej prosto w usta.

Magda mówi cześć, Antosia mówi cześć, Mariusz mówi cześć, i Andrzej też mówi cześć! :) 

Mam nadzieję,że mi się to uda, bo w głowie wszystko wygląda idealnie ;)  

Ps. Jestem załamana decyzją Morgiego ;( Bo kiedy ja w końcu chcę jechać na skoki w zimę, to nie spotkam już swojego idola ;( A poza tym umarłam kiedy zobaczyłam nowe zdjęcie Kamila i Ewy >>>>>>>>>>>>>>
Caaaałuski xx

poniedziałek, 22 września 2014

Bohaterowie


Magdalena Wlazły

Ukochana siostra, wyrodna córka, młoda matka. 




 Antonina Wlazły 

Niespodziewane szczęście 


 
Mariusz i Paulina

Ukochany brat , najlepsza przyjaciółka


Michał Winiarski

Najlepszy przyjaciel, samozwańczy starszy brat



Piotr Nowakowski 

Młodzieńcze zauroczenie

 
Karol Kłos

Lojalny przyjaciel

 
Andrzej Wrona

Zakochany po uszy 


Bartek Kurek

Najlepszy przyjaciel

 
Reprezentacja Mężczyzn w Piłce Siatkowej

My też dołożymy tutaj swoje trzy grosze.

Oraz inni którzy dołożą swoją cegiełkę.  

Nie wiem kiedy pojawi się nowy, bo nie wiem którą wersję wstawić :) Na pewno w tym tygodniu :)) I znów siatkarze, i znów Złotka ale muusiałam po prostu, bo zarys tej historii od lipca chodzi mi po głowie :)

Pozdrawiam xx   

zdjęcia pochodzą z tumblr.  

niedziela, 14 września 2014

#Epilog

Młoda dziewczyna stała przed lustrem i dłonią gładziła śnieżnobiałą suknię którą przed paroma minutami pomogła założyć jej najlepsza przyjaciółka która pełniła dziś funkcją jej świadkowej. Blond włosy odziedziczone po matce miała spięte w śliczną fryzurę która godna była prawdziwej księżniczki. Welon nie był długi, sięgał tylko ramion a całość fryzury upiększona była ozdobnym diademem. Na szyi wisiał naszyjnik z wisiorkiem podarowanym przez narzeczonego a już niedługo męża. Kiedy tak stała i patrzyła na swoje odbicie do pokoju weszła również elegancko ubrana kobieta po czterdziestce i położyła dłonie na odkrytych ramionach dziewczyny. W jej oczach dostrzec można było łzy.
-Moja mała Lenka.
-Mamo nie płacz, rozmażesz się-blondynka uśmiechnęła się lekko patrząc na odbicie swoje i matki.
-To ty masz wyglądać jak księżniczka, skarbie-Marcelina uśmiechnęła się również patrząc dumnie na córkę.
-Żałujesz,że wyszłaś za tatę ? Teraz mogłabyś być moją teściową a nie mamą.
-Nie żauję kochanie.
Magdalena Kurek znała prawdę na temat swojej mamy. Znała szczegóły burzliwego związku swoich rodziców jaki jej matki z ojcem jej narzeczonego. Tak,Magdalena Kurek dzisiaj zostanie żoną starszego od niej o pięć lat Arkadiusza Wlazłego. Jego ojciec, kiedy dostał zaproszenie na ślub Marceliny i Bartosza ponad dwadzieścia lat temu, nie robił problemów. Szczerze pogratulował Bartkowi i życzył im szczęścia do dnia dzisiejszego pozostając ich wspólnym przyjacielem.
-Mariusz ma Karolinę-Marcelina poprawiła łańcuszek na szyi Magdaleny który się przekręcił.
Mariusz ponownie się ożenił, pięć lat po ślubie Bartka i Marceliny. Paulinę kłamstwa nie doprowadziły do niczego dobrego, zaraz po rozwodzie wyjechała z Polski wraz z Arturem co przepłaciła życiem. Oboje zginęli w wypadku samochodowym na niemieckiej autostradzie.
-Siostrzyczko-do pokoju wszedł młodszy i zarazem jedyny brat Magdaleny-Twój ukochany przyjechał.
-Już ?
-Pamiętaj,zawsze możesz się wycofać póki nie jest za pono!-zaśmiał się i wyszedł z pokoju by dołączyć do swojej dziewczyny którą zostawił wraz ze szwagrem oraz Oliwierem Winiarskim w salonie.
-Twoja księżniczka zaraz zejdzie-zaśmiał się i przytulił swoją wybrankę.

Marcelina popłakała się słuchając jak młodzi składali sobie przysięgę a teraz wtulona w męża siedziała i obserwowała bawiących się młodych. Wzrokiem za to nigdzie nie mogła znaleźć swojego syna.
-Mamo zatańczysz ze mną ?-przed nią stanął uśmiechnięty Arek a Magdalena właśnie szła na parkiet trzyamjąc a dłoń Mariusza. Z uśmiechem podążyła za nim, młody Wlazły bardzo przypominał ojca, z wyglądu, z charakteru. Tak samo jak on został siatkarzem i wraz z Oliwierem godnie na boisku zastepowali swoich ojców.
-Zawsze chciałem tak do Ciebie mówić-uśmiechnął się do niej-i teraz mam do tego prawo, mamo.

-Kurkowie-przed nimi stanął Karol Kłos wraz ze swoją małżonką, Aleksandra-widzieliście może Kubę i Gosię ?
Obydwoje pokręcili głową ale nie musieli ich długo szukać gdyż zakochana para osiemnastolatków stanęła przed swoimi rodzicami. Wybranką Kuby była właśnie najmłodsza córka Kłosa.
-Siemka Teściu-Kuba bardzo uwielbiał drażnić się tak z Karolem któremu od razu zaczęła drgać warga.
-Jakub!-upomniała go matka.
-Mamo-Małgosia zwróciła się do swojej rodzicielki chcąc przekazać im ważna informację ale przerwała im Młoda Para która właśnie przejęła mikrofon od Dj'a proszą rodziców na środek. Bartek i Marcelina podążyli tam i stanęli obok Mariusza i Karoliny. W tym momencie nastąpiło podziękowanie dla rodziców za pomoc w organizacji tego dnia i za trud włożony w wychowanie. Dzień wcześniej młodzi odwiedzili na cmentarzach biologiczne matki które na zawsze pozostaną w ich sercu.
-Wraz z Marceliną chcieliśmy przekazać wam oraz pozostałym naszym gościom jeszcze jedną wiadomość-Arek czule przytulił swoją małżonkę-za siedem miesięcy zostaniemy rodzicami.

Marcelina siedziała z Olą Kłos i obydwie obserwowały rozmawiających ze sobą Bartka i Karola. Marcelina nie mogła się już doczekać aż weźmie na ręce swojego pierwszego wnuka. Ma czterdzieści sześć lat i zostanie już babcią. Jedno dziecko wydała za mąż, drugie niedługo pójdzie w ślady starszej siostry.
-O czym myślisz kochanie-Bartek usiadł koło żony.
-O tym jak bardzo jestem szczęśliwa.
-Kocham Cię-Bartek złożył krótki pocałunek na ustach żony. Nie trwało to długo bo przerwał im to ich syn wraz ze swoją partnerką. Obok dzieciaków stali rodzice Małgosi.
-Chcemy wam coś powiedzieć-zaczęła Gosia a głos jej drżał.
-Nie będziemy się bawić w żadne rozmowy wstępne, powiem krótko-Jakub wyręczył dziewczynę która kurczowo się go trzymała-zostaniecie dziadkami.
Karol wraz z Bartkiem pobledli, za to Aleksandra i Marcelina uściskały mocno swoje pociechy zapewniając,że we wszystkim im pomogą.
Lepszego życia, Marcelina nie mogła sobie zamarzyć. Miała kochającego męża, zdrowe i piękne dzieciaki a niedługo spełniać się będzie jako babcia.

Ktoś się spodziewał takiego zakończenia ? 

Panowie, gratuluje....teraz tylko tak samo pogromić Brazylię i Rosję, będzie ciężko ale stać was na to! :)

Marcelina, Bartosz i Mariusz mówią wam cześć! A przywita was niedługo Magdalena i....i przyjaciele :)  

środa, 3 września 2014

#17

Marcelina siedziała w salonie Winiarskich i bawiła się z Oliwierem jego nową zabawką. Dagmara usypiała Antosia a Michał rozpalał w ogrodzie grilla. Reprezentacja dostała tydzień wolnego, gdyż nie udało im się zakwalifikować do finału sześciu we Florencji. Teraz 16 lipca zaczną tygodniowe zgrupowanie w Bełchatowie a potem polecą do Francji.
-Ciocia ciocia-Oliwier szarpnął ją za rękę-zepsujesz.
Marcelina otrząsnęła głowę i oddała małemu zdalnie sterowany samochód.Oliwier zabrał samochodzik i pobiegł do ogrodu do ojca. Marcelina nie miała pojęcia czemu Michałowi zachciało się dla ich czwórki szykować tyle jedzenia i tego wszystkiego. Zresztą wcale nie chciała tu być. Chciała wrócić do swojego mieszkania, zamknąć się w swoim pokoju i słuchać przez ścianę lecącego Pezeta którym non stop katował się Kurek który traktował ją dosłownie jak powietrze.
-Marcelka co jest ?-Dagmara usiadła koło niej ale długo nie zagrzała miejsca bo musiała iść otworzyć drzwi. Nie minęła chwila a na nią dosłownie rzucił się mały Wlazły a jego tata nonszalancko się uśmiechał stojąc za Dagmarą która trzymała bukiet kwiatów a drugi podobny tyle,że większy nadal spoczywał w dłoni Mariusza.
-Melka-Arek wtulił się w nią
-Cześć brzdącu-Marcelina specjalnie patrzyła na Małego bo nadal czuła się tak samo jak wtedy kiedy w hotelu obudziła się wtulona w Mariusza.
-Ktoś jeszcze ma przyjść ?-Marcelina spojrzała na Dagmarę odstawiając Arka na ziemię który od razu pobiegł do Oliwiera a Daga wyszła do małżonka. 
-To dla Ciebie-Mariusz z uśmiechem wręczył jej kwiaty i pocałował w policzek kiedy zostali sami w salonie.
-Dziękuję.
Marcelina uśmiechnęła się lekko przejmując kwiaty. Znalazły się w nim jej ulubione słoneczniki, Bartek nigdy nie kupił jej słoneczników. Swoją  drogą trzeba pogratulować Michałowi za jego przebiegłość by znów spiknąć ze sobą tą dwójkę.

Marcela siedziała w ogródku Winiarskich trzymając w dłoni szklankę soku pomarańczowego. i obserwując bawiących się chłopców. Michał i Mariusz postanowili z synami zagrać w piłkę a Daga poszła sprawdzić co u najmłodszego.
-A może tak ciocia się ruszy, co ?-krzyknął Michał. Twarzyczki najmłodszych rozbłysły i obydwoje przybiegli by uczepić się rąk cioci Meli.
-Nie ma nawet mowy-zaśmiała się Marcelina kiedy dwie pary ślicznych ślepek wpatrywały się z nią z błaganiem-Michał zabierz ich!
Winiarski tylko się zaśmiał a potem ciągnął  za sobą przyjaciółkę która wyklinała w myślach te cholerne Winiarowe oczy. Bawiła się z nimi głośno się śmiejąc i próbując strzelić bramkę Mariuszowi. Nie bawiła się tak od czasu kiedy rozstała się z Wlazłym ale mimo tego nadal chciała znaleźć się w swoim mieszkaniu, z Bartkiem za ścianą.Nadal miała nadzieję,że Kurkowi przejdą fochy i w końcu się do niej odezwie.
-Marcela co jest ?-Michał złapał ją w pasie i odciągnął na bok.
-Nic Michaś.
-Marcela przecież widzę-Michał nadal wpatrywał się w nią tymi swoim niebieskimi oczami za którymi szalała nie jedna kobieta a nawet nastolatka.
-Wszystko jest okej.
-Chodzi o Bartka ?-Winiarski spojrzał na jej prawą dłoń.
-Skąd ?
-Na twoim palcu nie ma pierścionka, nie przyjechał tutaj z Tobą i przez kilka ostatnich dni traktował Cię jak powietrze, mam wymieniać dalej ?
-Michał....
-Chodzisz cały czas smutna i zamyślona,to cud,że tutaj przyjechałaś i w ogóle się odezwałaś do kogoś.Kochasz go.
-Co ?
-Kochasz go wariatko, jedź do niego-Winiarski sięgnął do kieszeni spodni i wyciągnął kluczyki do swojego auta-jestem świadkiem jak coś!
Marcelina już nie słyszała co krzyknął tylko biegiem ruszyła w stronę zaparkowanego przed domem pojazdu Winiarskiego.

Drogę do swojego mieszkania pokonała błyskawicznie a to tylko i wyłącznie dla tego,że na drodze nie było żadnych przeszkód. Zazwyczaj powrót od Michała zajmował jej 45 minut jak nie dłużej. Modliła się w duchy by Bartek siedział w mieszkaniu,zamknięty w swoim pokoju słuchając tego przeklętego Pezeta. Wbiegła na to przeklęte drugie piętro i nacisnęła klamkę która ustąpiła.
-Bartek!
Marcelina krzyknęła opierając się o drzwi i próbując złapać oddech.
-Bartek!
Kurek wyszedł z pokoju poprawiając spodnie które luźno wisiały na jego biodrach. Nie miał koszulki a włosy miał potargane jakby dopiero co się obudził.
-Stało się coś ?-spytał zawiązując sznurki przy spodniach-obudziłaś mnie.
-Wyjdę za Ciebie-Marcelina spojrzała mu w końcu w oczy a żeby to uczynić musiała podnieść głowę naprawdę wysoki.
-Co ?-spytał zdziwiony.
-Wyjdę za Ciebie, choćby zaraz.
-Przecież wtedy mówiłaś...
-Kocham Cię Bartek, i to z Tobą chcę spędzić resztę życia. Z Tobą, z Madzią i resztą naszych dzieci.

Teraz się tylko zastanawiajcie czy to będzie szczęśliwe czy smutne zakończenie :) 

Jak tam w szkole ? Opowiadajcie! 

sobota, 30 sierpnia 2014

#16

Aleksander, Marcelina, Stefan i reszta sztabu siedziała w sali konferencyjnej. Był sobotni wieczór, dzień przed czwartym, ostatnim meczem z Brazylią. Reprezentacja była po badaniach, po treningu i po ćwiczeniach.
-W życiu nie wyrażę zgody żeby Mariusz leciał z wami na mecze z Iranem-oburzyła się Marcelina słysząc jakie plany wobec atakującego ma drugi trener.
-Mariusz jest nam potrzebny-zaprotestował Blain.
-Ja powiedziałam nie, Mariusz ma kontuzję której nie można zlekceważyć-tłumaczyła zawzięcie blondynka-te dwa mecze niech spauzuje, macie kogo przecież wystwaić.
-Dobrze, co z Kurkiem-zwrócił się do fizjoterapeutów Stefan
-Bartek i tak nie posłucha tego co powiem ja-burknęła Marcela i zaczęła coś notować w karcie Mariusza, Bartek nie odzywał się do niej już od dwóch dni.
-Według mnie powinien zostać w Polsce-wtrącił się Olek który teraz zajmował się Kurkiem .
-On i tak jest wściekły,że nie gra w wyjściowych szóstkach!
-Jeżeli chce być sprawny na Mistrzostwa to musi teraz zluzować. Czyli ustalone, Ci dwaj zostają, reszta składu bez zmian-Stefan złożył swoje notatki-Marcelina-zwrócił się do jedynej kobiety w sztabie.
-Tak ?-dziewczyna przystanęła w drzwiach z dłonią na klamce.
-Nie mogę wyrazić zgody na Twój urlop, przykro mi. Nie mogę sobie pozwolić na brak odpowiednich ludzi w sztabie.

-Możecie się zamknąć ?-ryknęła Marcelina na chłopaków którzy urządzili sobie ponownie karaoke o 22 w jej hotelowym pokoju.
-Okres masz ?-zaśmiał się Winiarski ale zaraz przestał widząc jej morderczy wzrok.
-Zamkniecie się albo wypad stąd-wrzasnęła na Mariusza, Michała oraz Karola i Andrzeja. 
-Marcelina, gdzie masz pierścionek zaręczynowy-Karol spojrzał na dłoń przyjaciółki w której trzymała długopis.
-Schowałam wraz z kosmetykami do walizki-Marcelina starała się jakoś wybrnąć. To była prawda, Bartosz nie chciał przyjąć od niej tego pierścionka, chodził obrażony na nią, nie odzywał się co zauważyła reszta kadry.
-Pokłóciliście się ?-spytał Andrzej który spoważniał i przestał się wygłupiać wraz z wszystkimi.
Marcelina już chciała odpowiedzieć kiedy drzwi jej pokoju otworzyły się z hukiem i stanął w nich wściekły jak osa Bartek mierząc w nią palcem.
-Co nagadałaś trenerowi-wydarł się nie zwracając uwagi na godzinę, na to,że nie są sami.
-Nic.
-Chyba jednak coś skoro w jutrzejszym meczu przestoję sobie w kwadracie!
-To dla Twojego dobra.
-Moje dobro nie powinno Cię już interesować, Marcelino.
Winiarskiego szczęka to normalnie obiła się w tym momencie o ziemię.
-Skoro tak,to proszę bardzo! Wynoś się stąd i rób co Ci się podoba, tylko potem nie jęcz Olkowi i nie proś mnie o pomoc jak nigdy więcej nie staniesz na parkiecie z Mikasą w rękach!
Kurek wyszedł głośno zamykając za sobą drzwi i klnąc pod nosem a Marcelina siedziała na łóżku i czuła zbierające się w oczach łzy. Ona chciała tylko dobrze dla niego.
-Co to było ?-spytał zaszokowany Michał który nadal nie mógł uwierzyć w to co widziała.
-Możecie zostawić mnie samą ? proszę.

Marcelina leżała na łóżko i płakała w poduszkę nie mogąc od dwóch godzin zasnąć. Nie zaprotestowała nawet kiedy niej w pewnym momencie położył się Mariusz i objął silnymi ramionami jej rozdygotane od płaczu ciało.
-Nie płacz, proszę-przytulił policzek do jej policzka-nie płacz, bo inaczej będę musiał zabić Kurka.
-Był zazdrosny o Ciebie-Marcelina odwróciła się w jego stronę-właśnie o Ciebie.
-Przepraszam-szepnął cicho i przysunął swoją twarz bliżej jej.
-Myślałam,że uda mi się stworzyć z nim stabilny związek-Marcelina również zbliżyła swoją twarz tak,że teraz dzieliły ich tylko milimetry.
-Zawsze możecie próbować.
-Nie mogę próbować póki ty ingerujesz w moje życie.
-Przepraszam.
-Nie przepraszaj za to,że Cię kocham-Marcelina nie czekała na jego odpowiedź tylko szybko w ciemności odnalazła jego spragnione pocałunku usta.

PANOWIE ROZJEBALIŚCIE SYSTEM! JESTEM DUMNA. W KOŃCU NA COŚ SIĘ NARODOWY PRZYDAŁ BO CHOĆ JEDNA REPREZENTACJA NA NIM WYGRAŁA :) 







Czy Piotrek nie jest tu idealny ? to powinno być karalne!

niedziela, 24 sierpnia 2014

#15

Marcelina kręciła się po pokoju paląc papierosa za papierosem. Po jej policzkach strużkami płynęły łzy a ręce drżały. Odkąd Bartosz wyszedł z jej pokoju nie usiadła nawet na chwilę a tym bardziej nie przestawała palić. Postawił ultimatum, postawił ultimatum i nie przyjmie jej odmowy. Postawił Marcelinę pod ścianą.
-Marcela bo Olek wysłał mnie po jakieś tabletki-w jej pokoju stanął roześmiany Karol-Marcelina.
Blondynka otarła ręką łzy, wyrzuciła papierosa do popielniczki i odwróciła się w kierunku środkowego.
-Jakie tabletki?-starała się by jej głos nie załamał się by Karol nie połapał się,że coś jest nie tak. 
-Nie wiem-wzruszył ramionami-płakałaś ?-podszedł do niej i przyjrzał się jej oczom.
-Nie-skłamała-po prostu zaczynam się denerwować waszymi meczami.
-Nie bój żaby Marcyś! Skopiemy Kanarkom tyłki-zaśmiał się-a tak na prawdę Olek nie chciał tabletek, przysłali mnie na żebym sprawdził czy masz ochotę iść z nami na Rynek.
-Sorry Karol ale mam trochę pracy.
-Bujać to my, nie nas-dźgnął ją w żebro-czekamy na Ciebie pod drzwiami, a i nie ubieraj się w strój reprezentacyjny, idziemy incognito-zaśmiał się i zostawił ją samą. Chcąc nie chcąc wiedziała,że nie ma co z nimi zaczynać bo i tak wytargają ją z pokoju i siłą zaciągną na Rynek. Założyła wiec leginsy z Myszką Mikki i zwykłą białą bokserkę. Do torebki wrzuciła portfel, telefon i papierosy i po rozczesaniu włosów i poprawieniu makijażu wyszła z pokoju gdzie faktycznie czekali na nią prawie całą reprezentacją. Na czele oczywiście stał Kurek który od razu chwycił jej dłoń i wypruł pierwszy równając się z Piotrkiem. Marcelina szła koło niego trzymając lekko jego dłoń i sztucznie się uśmiechając jakby nic się nie stało. Nie przysłuchiwała się nawet na jaki temat Bartek rozmawia z Piotrem tylko myślami była gdzieś daleko i odetchnąć mogła wtedy kiedy zaraz za hotelem natrafiły na grupę dziewczyn. Kulturalnie spytał czy mogą prosić o autografy i zdjęcia,obyło się bez pisków, płaczu i napadu histerii. Poczekała sobie na nich 15 minut i już potem nie szła koło Kurka tylko koło Winiarskiego który objął ją ramieniem. Bartek tylko obrzucił ją spojrzeniem i również szedł koło Winiarskiego.
-Co tam Marcyś-koło niej z drugiej strony szedł nowy, świetny i jak na razie niezawodny nabytek Rafał.
-A nic Buszek-uśmiechnęła się do niego-a u Ciebie.
-A też nic Hyż.

-Czemu unikasz Bartka ?-Michał usiadł obok niej w kawiarni a reszta zajęta rozmowami nie zwracała na nich uwagi, no może oprócz Mariusz który również zainteresowany oczekiwał odpowiedzi.
-Nie mogę Ci powiedzieć-upiła łyk kawy mrożonej-najpierw muszę z nim na ten temat porozmawiać.
-Rozstajecie się ?-spytał z nadzieją w głosie-wiesz Bartek to mój kumpel, ale nadal uważam,że jesteś pisana tylko i wyłącznie Mariuszowi. No co ?-spytał kiedy zarówno i Marcelina i Mariusz spojrzeli na niego spod byka.
-Gówno-odpowiedział niezbyt mądrze Mariusz wkurzony docinkami kolegi. 
-Ależ Ci się język wyostrzył Mariuszu. Ja tylko mówię jak jest, prawda Maleńka-szturchnął Marcelinę-przy Tobie ona tam tryskał szczęściem.
-Kurwa Winiar-warknęła Marcelina czując na sobie badawcze spojrzenie Bartka który się nią zainteresowała dopiero kiedy na horyzoncie pojawił się Mariusz.
-Ja tylko mówię jak jest i wy też to musicie wiedzieć skoro oboje tak na mnie warczycie-mruknął pod nosem Michał i odwrócił się w stronę Rafała i Mateusza.
-Wszystko kej ?-Mariusz nachylił się w stronę jedynej kobiety w ich męskim gronie.
-Tak-skłamała choć po jego oczach mogła się domyślić,że wie iż jest z nim nie szczera.

W hotelowym pokoju rozbrzmiewał głos Enrigue a Marcelina szykowała do specjalnych pojemniczków tabletki dla chłopaków które mają wziąć po kolacji.Michał się obraził i zakomunikował,że się do niej nie odezwie nawet słowem ale i tak prędzej czy później wyjdzie na jego. Bo przecież Michał zawsze ma rację nawet jak jej nie ma.Podniosła głowę znad rozpiski tabletek kiedy ktoś wszedł do jej pokoju. Intruzem okazał się ignorowany przez cały dzień Bartek a Marcelina ganiła siebie w myślach za to,że nie zamknęła drzwi na klucz.
-Zastanowiłaś się ?-usiadł na fotelu stojącym pod ścianą.
-Nie-odpowiedziała i sięgnęła po koleje tabletki, tak zwana niebieskie z których zawsze śmiał się Krzyś i Winiar.
-A kiedy to zrobisz ?
-Moja odpowiedź to nie. Nie wyjdę za Ciebie w tą sobotę. Nie wyjdę za Ciebie wcale-ściągnęła pierścionek z palca i położyła go na końcu łóżka.
-Żartujesz prawda ?-Bartek przerażony spojrzał na nią o ona nadal rozkładała tabletki.
-Nie. Postawiłeś mi takie ultimatum, nie pamiętasz ?-podniosła na niego oczy i ich spojrzenia się spotkały-ja po prostu zdecydowałam. Nie ufasz mi a bez tego nie widzę sensu związku a już tym bardziej małżeństwa.
-Nie ufam Mariuszowi!-oburzył się Kurek.
-Nie ufasz również mnie skoro podejrzewasz,że mogłabym Cię z nim zdradzić.
-Przecież wiesz,że to nie tak. Chce mieć pewność,że nikt mi Cię nie odbierze tym razem.
-Tym razem Ci się nie udało, Bartuś. Doszłam do wniosku,że nie warto wchodzić dwa razy do tej samej rzeki.
 -Ze mną nie, ale z Mariuszem tak ?-spytał ironicznie Bartek.
-Nie mam pojęcia co sobie ubzdurałeś z tym Mariuszem
-Całowałaś się z nim!
-Przez Twoją cholerną zazdrość to nie ma sensu Bartek. Możemy być tylko przyjaciółmi, a teraz proszę Cię wyjdź stąd.
-Mariusz ma przyjść ?-spytał ironicznie Kurek wstając z fotela i kierując się do drzwi.
-Ja tutaj nie jestem dla rozrywki tylko pracuję-i wyszedł głośno trzaskając drzwiami i zostawiając przy okazji pierścionek na łóżku.

Do końca jeszcze dwa i epilog xx
Życzę wam udanego ostatniego tygodnia wakacji :)  

środa, 20 sierpnia 2014

#14

Magdalena, nazwijcie ją Magdalena. Zdanie to huczało ciągle Marcelinie w głowie, nie mogła się skupić na niczym. Bartek czas którego nie poświęcał na treningi, spędzał przy łóżku Natalii w krakowskiej klinice.Dzień po ich wspólnej wizycie Kurek dowiedział się od lekarza prowadzącego,że jedynym rozwiązaniem jest tutaj przeszczep szpiku kostnego zaraz po porodzie. Obydwa zabiegi zaplanowane są za jakieś 3 tygodnie, kiedy w Gdańsku odbywać się będą ostatnie mecze z Iranem. Kurek zorganizował opiekę nad Natalią w czasie kiedy jego nie będzie w Krakowie, jego mama ma czuwać przy niedoszłej synowej i swojej pierwszej wnuczce. Przyjaciele pary dziwili się,że Marcelina tak swobodnie podchodzi do tematu tacierzyństwa Kurka i akceptuje to,że ten każdą wolną chwilę poświęca matce swojego dziecka.
-Jak tam ?-Marcelina wygodnie rozsiadła się na łóżku a z ekranu uśmiechała się do niej szeroko Dagmara trzymając na kolanach najmłodszego z Winiarskich.
-Świetnie-Marcela upiła łyk zimnej coli ze szklanki-a u was ?
-Michał mówił,że robisz dobrą minę do złej gry-Dagmara spojrzała podejrzliwie na przyjaciółkę-co z Mariuszem ?
-To tylko lekki uraz pleców, nic groźnego. Jednak z Iranem musimy radzi sobie sami i ostatni mecz z Brazylią też.
-Dobrze wiesz,że nie oto mi chodzi!-oburzyła się Dagmara a mały Antoś zaklaskał w malutkie dłonie.
-Wybacz nie mam pojęcia-kolejny łyk zimnego napoju-Daga błagam chociaż Ty mi nie truj!
-Czyli to prawda ? Maryś kopnij Kurasia w dupsko i wracaj do Wlazłego, kochasz go przecież!
-Bo pomyśle,że jesteś pijana Dagmara!
-Przecież Mariusz jest miłością Twojego życia-wzrokiem Hyż nakazuje Winiarskiej zmienić temat rozmowy. Dagmara to strasznie uparta kobieta, zresztą podobnie jak jej małżonek. Zawsze musi postawić na swoim, ale może to dobrze kiedy wykonuje swój zawód a nie dobrze kiedy wywiera presje na Marcelinie.
-To Bartka kocham i to z nim wychowam Madzię.

-Marcelina to anioł nie kobieta-Nowakowski usiadł koło Winiara w hotelowej kawiarni. Znów urządzili sobie popołudniową herbatkę.
-A to niby czemu ?-Winiarski uniósł swoją filiżankę z zieloną herbatką która idealnie oczyszcza organizm z toksycznych substancji.
-A temu,że każda normalna dziewczyna kopnęła by swojego narzeczonego w dupę gdyby był w takiej sytuacji jak Bartek-błysnął Nowakowski.
-Marcelina jest specyficzna-stwierdził Kłos pijąc sok pomarańczowy.
-Specyficzna ? Mnie to by Olka na zbity ryj wyrzuciła a Marcelina sama go wysyła do Natalii.
-Marcelina go kocha-Michał prawie,że wypluł swoją herbatę na siedzącego obok Andrzeja kiedy usłyszał to co powiedział Mariusz. Karol zakrztusił się  pitym sokiem tak,że pomóc mu musiał Rafał.
-Sorry Stary ale nie spodziewałem się,że to powiesz właśnie Ty-Mika kopnął Nowakowskiego w nogę kiedy ten zaczął się po cichu śmiać.
-Już nie róbcie ze mnie takiego potwora-Mariusz upił łyk swojej czarnej kawy-życzę im dużo szczęścia.
-A gdzie jest Kurek ?-Karol zapytał mogąc już samodzielnie oddychać.
-Kurek w szpitalu a Marcelina jest torturowana przez moją żonę.
-Wcale,że nie prawda-Marcelina usiadła na ostatnim wolnym krześle przy ogromnym okrągłym stole-a wy co posiedzenie macie ? Kawka, herbatka jakiś serniczek i ploteczki ?
-My nie możemy jeść słodyczy!-oburzył się Nowakowski któremu ostatnio szalała waga i trener posądził go o podjadanie żelek razem z Kurkiem po nocy.
-Coś pani podać ?-Marcelina odwróciła głowę kiedy do stolika podszedł bardzo młody i bardzo przystojny kelner.
-Zaślinisz sobie bluzkę-Kłos szturchnął ją w ramię-czy tutaj nie pracują żadne kobiety ? Dlaczego tylko pan nas obsługuję.
-Bo tylko ja nie ślinię się na państwa widok-uśmiechnął się do Marceliny puszczając jej oczko co oczywiście zauważyli siatkarze-co pani podać ?
-Hmm-zamyśliła się czym doprowadziła siatkarzy do złości-poproszę sok pomarańczowy i może jakiś deser, co pan mi poleci ?
-Mogę zaproponować....-chciał dokończyć ale w słowo wszedł mu Michał.
-Dla pani tiramisu i panu już podziękujemy-zmroził go wzrokiem tak,że ten pośpiesznie odszedł.
-Zachowałeś się bardzo nie ładnie-upomniała go kiedy zostali przy stoliku sami-był bardzo sympatyczny i miły.
-Sorry ale nie będziesz wyrywała nikogo skoro wokół Ciebie same takie ciasteczka jak my!

-Bartek skazy się na ból pleców-Antiga usiadł koło Marceliny kiedy siatkarze robili 10 basen.
-Wiem,rozmawiałam na ten temat z Olkiem-zamknęła zeszyt-trzeba będzie zrobić badanie krwi żeby wykluczyć stan zapalny, ale według mnie to tylko za duże obciążenie. Bartosz miał mniej czasu niż pozostali na dojście do odpowiedniej formy.
-Wiedziałem,że jesteś odpowiednią osobą na odpowiednim stanowisku-Stefan poklepał ją po ramieniu i wrócił nad basen-Mika nie obijać się, Nowakowski będą karne baseny zaraz dla Ciebie i dla Kłosa. Marcela zachichotała pod nosem i przymknęła powieki. Bartek nie odezwał się do niej przez całe popołudnie i teraz też jej unikał bo od razu z wody uciekł do szatni.
-Jak tam plecy ?-podeszła do Mariusza który również uskarżał się na ból.
-Trochę mnie jeszcze rwie w dole-przetarł mokre włosy dłońmi-ja muszę lecieć z wami na mecz z Iranem.
-Zobaczymy Mariusz,zobaczymy.-poklepała go po ramieniu.
-Chciałbym Cię pocałować-wypalił-ale tego nie zrobię.
-Słusznie, bo nie wiem czy mam tyle siły by potem to przerwać.Przepraszam ale muszę iść zobaczyć co z Bartkiem.
Uśmiechnęła się i ruszyła w kierunku Bartka który właśnie opuścił hotelowy basen. Szedł w stronę wind jednak Marcelinie udało się go złapać w ostatniej chwili za rękaw bluzy.
-Czego ?-warknął-przepraszam, nie wiedziałem,że to Ty.
-Spokojnie-lekko się uśmiechnęła choć zrobił się jej trochę przykro-co jest Bartuś ?
-Nic, co ma być ?-obydwoje wsiedli do windy.
-Wiedz,że możesz mi powiedzieć o wszystkim-Marcela wybrała numer ich piętra.
-Ty mi nie powiedziałaś,że całowałaś się z Mariuszem-Marcelina zamknęła oczy-nie powiedziałaś mi,że nadal go kochasz.
-Bartek...ja nie....
-Nie będziemy nadal tkwić w tym trójkącie Marcelina.
-Co masz na myśli Bartek ?
-Albo pobierzemy się w tą sobotę albo to wszystko nie ma sensu.
Dopóki nie znaleźli się w pokoju blondynki żadne z nich się nie odezwało. Zaszokowana nadal Marcelina usiadła na łóżku i tępo wpatrywała się w ścianę.
-Nie możesz tego ode mnie wymagać-odezwała się w końcu przenosząc wzrok na Bartka który podpierał ścianę.
-Mogę Marcelina i tego właśnie od Ciebie wymagam!
-Obiecałeś Bartek! Mieliśmy się pobrać w święta nie teraz!
-Pora wybrać Marcelinko, ja albo on. 

Czemu oni nie mogą być na Mundialu wszyscy ? Całą 15 ? Szkoda Bartka ;(

 

wtorek, 12 sierpnia 2014

#13

 Jak to możliwe żeby nie spać 3 noce z rzędy i nie czuć w ogóle zmęczenia. Jest poniedziałek, zaraz śniadanie i wyjazd do Krakowa gdzie odbędą się kolejne dwa mecze z Brazylią. Marcela zajęła miejsce obok Bartka który jak zwykle przywitał ją krótkim pocałunkiem oraz promiennym uśmiechem, a dziewczyna od nowa zaczęła udawać,że wszystko jest w porządku. Siedzący obok niej Karol nalał jej kawy do filiżanki i uśmiechnął się pocieszająco a tylko cudem udało się Marcelinie ponownie nie wybuchnąć płaczem. Sytuację pogorszył siadający naprzeciwko niej Mariusz.
-Nie jesz nic ?-zdziwił się Bartek widząc nadal pusty talerz Marceliny. Odzywając się sprowadził ją na ziemię.
-Nie jestem głodna sama kawa wystarczy-położyła dłoń na jego kolanie i oparła głowę o ramię. Bartek tylko pocałował ją we włosy i wrócił do dalszej rozmowy z Łukaszem na temat Włoch.Karol kopnął tylko przyjaciółkę w nogę a ta nawet na niego nie spojrzała tylko przymknęła oczy.
-Marcelina czy moglibyśmy pogadać ?-Winiar odezwał się do przyjaciółki, rozmawiał z Kłosem który powiedział mu wszystko i chciał usłyszeć od niej co się dzieje w jej życiu,że gaśnie ona w oczach.
-O czym ?-dziewczyna nie podnosiła nadal głowy i miała zamknięte oczy by znów nie zapatrzeć się na Mariusza.
-Zobaczysz-odłożył widelec na talerz, upił ostatni łyk kawy i podniósł z krzesełka-chodź.
Marcelina chcąc nie chcąc chwyciła jego dłoń i skierowała się w kierunku windy by udać się do zajmowanego przez siebie jeszcze pokoju. W ostatniej chwili dogonił ich Karol który też chciał być obecny przy tej rozmowie.
-Powiesz nam co się dzieje ?-Michał usidła na idealnie zaścielonym łóżko i do tego samego zmusił Marcelinę. Karol kucnął przed nią i chwycił za dłonie które zaczęły jej z nerwów drżeć.
-Nic-odpowiedział tak by głos jej nie zadrżał.
-Marcelina kogo Ty chcesz oszukać, co ?
-Serio mówię Michaś, nic się nie dzieje-Marcelina szła w zaparte. 
-Kłos mi wszystko powiedział a ja też ślepy nie jestem!
-To skoro wiesz to po chuj pytasz ?!
-Grzeczniej Marcyś, grzeczniej-Karol mocniej ścisnął jej dłonie.
-Co wy chcecie ode mnie usłyszeć ?
-No nie wiem ? Może prawdę ?-zironizował Michał-o co wam się rozchodzi ?
-Nam ? Chyba mnie!-oburzyła się Marcelina-nie potrafię się zdecydować na żadnego z nich!
-Marcelka-Winiar pogłaskał ją po włosach jak małe dziecko.
-Ciągle tylko Marcelka Marcelka! Opieprzyłby mnie któryś a nie!
-Za miłość się nie opierdziela Marcyś. 
-Tsaa....poprosiłam Mariusza by mnie pocałował-Marcelina przymknęła oczy oczekując wybuchu,że jest nieodpowiedzialna i niezdecydowana.
-A on Ci odmówił?-ta nadzieja w głosie Michał-odmówił prawda Marcelina.
-Gdyby nie jego samo zachowawczość...zdradziłabym Bartka.
-Marcelina to wiadome,że Mariusz będzie ważną osobą w Twoim życiu...zawsze.
-Kocham go Karol rozumiesz ? Kocham i jego i Bartka!

Blondynka siedziała na łóżku w jednym z krakowskich hoteli. Kończyła malować paznokcie na czerwono a z telefonu leciały cicho piosenki Happysad, konkretniej jedna piosenka odtwarzana w kółko. Od rozmowy w Łodzi z Winiarem i Kłosem unikała ich jak ognia bo obydwaj czekali na moment kiedy wyduszą z niej co ma zamiar zrobić jak ona sama nie wiedziała co.
-Mogę ?-w drzwiach stanął Kurek w prywatnych ciuchach.
Z uśmiechem kiwnęła głową a Bartek wykonał dwa roki a potem już siedział obok niej i przytulał.
-Natalia wysłała mi sms'em adres-Kurek położył głowę na jej nogach a Marcelina zaczęła bawić się jego przydługimi włosami-ale według google maps jest to szpital.
-Podała Ci dobry adres-Marcelina spojrzała na twarz Kurka na którym malowało się zdziwienie.
-Ale przecież to dopiero siódmy miesiąc.
-Ale to nie jest oddział ginekologi-delikatnie pogłaskała go po zarośniętym policzku-Natalia jest na onkologi, Miśku.
-Co ?-Kurek gwałtownie się podniósł-nic mi nie mówiła!
-Bo nie chciałeś jej słuchać Bartek, dlatego chciała żebyś uznał to dziecko.
-Jestem sukinsynem!
-Jesteś Bartuś-chwyciła jego dłoń i złączyła-chcesz to pojadę tam z Tobą.
-Mogłabyś ?-Marcelina kiwnęła głową na tak-kocham Cię.
-Wiem to-dziewczyna przymknęła oczy a zamiast Bartka widziała smutnego Mariusza.

Chodziła po korytarzu, właśnie pozbyła się z pokoju upierdliwego Wrony który próbował ją namówić do udziału w kolejnej wojnie Kłos&Wrona. Już zgodziła się zainwestować w te ich czapy, i wcisnęli jej wszystkie trzy, no bo jak inaczej? Teraz jak paliła papierosy na balkonie albo chodziła po bełchatowskim parku była cool, bo miała czapę.
-Robimy karaoke!
Wydarł się Nowakowski który właśnie wyszedł z pokoju który dzielił z Kurkiem.
-Ktoś powiedział karaoke ?-nos z pokoju wychylił Michał a Marcelina jęknęła cicho bo wiedziała,że nie da rady się wykręcić choćby nawet chciała. Chcąc nie chcąc ciągnięta przez Nowakowskiego, znalazła się w pokoju który należał do Kłosa i Drzyzgi, gdyż był on największy. Usiadła koło Rafała który najwidoczniej też nie przepadał za tą zabawą.
-Oooo Marcelinka-zaśmiał się Kłos stojąc przed nią z mikrofonem. Swoją drogą, jeszcze chciało im się przewozić te wszystkie SingStar ?
-Nie-powiedziała stanowczym głosem ale to właśnie ją wylosowano jako reprezentanta drużyny niebieskiej w której skład wchodził Kurek, Kłos,Wrona, Buszek,Żygadło i Nowakowski. Jękneła cicho kiedy jej konkurentem został nie kto inny jak Mariusz a piosenka Need you now dobiła ją jeszcze bardziej. Nie było czasu do namysłu bo Winiar wcisnął play i Marcelina musiała zacząć śpiewać. Było to trudne do wykonania bo starała się nie rozkleić i nie zwracać uwagi na Mariusza który śpiewając patrzył na nią. Siedzący siatkarze z szeroko otwartymi ustami przypatrywali się tej dwójce bo żaden z nich nie wiedział,że potrafią tak zaśpiewać. Kurek oczarowany był głosem ukochanej i nic sobie nawet nie zrobił z tego,jaką ona śpiewa piosenkę z Mariuszem.
-To było...-zaczął Wrona który szczękę miał prawie przy podłodze.
-Genialne-dokończył za niego Kłos.
Winiar znawca zrobił tak,że pokazała się tabela wyników z której wynikało,że duet Hyż&Wlazły uzyskał tyle samo punktów. Marcelina zajęła miejsce przy swoim zespole i nawet nie obrzuciła Mariusza ani jednym spojrzeniem a do walki stanęły kolejne duety. Winiar wściekał się bo była już piąta tura a on nie został wylosowany ani razu!
-Marcelina-Kurek szturchnął zamyśloną dziewczynę która nie zwracała szczególnej uwagi zabawie-twoja kolej.
Hyż westchnęła i przejęła mikrofon od Buszka który właśnie skończył swój pojedynek z Mikusiem. Wszyscy się roześmiali kiedy zobaczyli kim jest rywal Marceliny a sam zainteresowany w końcu uradowany przejął mikrofon. Marcelina też się roześmiała kiedy zobaczyła piosenkę jaką wylosował im komputer-jedną z piosenek Ich troje. 
-Ja to muszę nagrać!-pisnął Wrona i włączył kamerę na swoim niezawodnym telefonie. Z głośników poleciały. Marcelina zaczęła się śmiać widząc ruchy jakie wykonywał Michał podczas śpiewania, jak za pierwszym razem czuła się skrępowana tak teraz był kompletnie wyluzowana. Odgrywali między sobą scenki, dotykali się i wygłupiali śpiewając.Co prawda Marcelina miała głownie chórki a Michałowi przypadły solowe partie ale obydwoje mieli zabawę tak samo jak pozostali którzy zwijali się ze śmiechu obserwując tą dwójkę.
-To było ekstra!-zaklaskał w dłonie Kurek obserwując ukochaną.
-Macie remis-zaśmiał się Karol-zremisowaliście!
-Wiadomo, przecież my największe gwiazdy jesteśmy,prawda ?-Michał zarzucił ręce na ramiona Marceliny i przysunął ją do siebie.
-Sorry Winiar, ja tutaj błyszczę najbardziej-wyrwała się mu i ukłonił przed publicznością która nagrodziła ją brawami.

Marcelina z Bartkiem szli po korytarzu kierując się do sali którą zajmowała Natalia. Marcelina niepewnie ściskała dłoń Bartka który szedł obok niej cały spięty.Marcelina tez zastanawiała się dlaczego właściwie przyszła tutaj z Bartkiem. Takie rzeczy powinien załatwiać sam ale ona nie umiała już się z tego wymigać.
-Dziękuję,że ze mną tu jesteś-Bartek odwrócił się w jej stronę kiedy stanęli pod salą 314.
-Nie ma za co-Marcelina położyła dłoń na klamce-wchodzimy ?
Kurek kiwnął głową i wraz z Marceliną otworzył drzwi. Leżąca na łóżku Natalia nie zauważyła,że ktoś wszedł do jej sali.Niedawno wyszła od niej przyjaciółka a mama przyjechać miała dopiero jutro.
-Cześć-Bartek stanął przy łóżku a Marcelina stała trochę dalej. Natalie przekręciła się na plecy i podniosła do pozycji siedzącej sycząc trochę pod nosem.
-Cześć-odpowiedziała. Marcelina usiadła na jednym z krzesełek przy łóżku a drugie zajął Bartek.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś ?-Kurek zacisnął usta w wąską linie i wpatrywał się w Natalię, która wyglądała o wiele gorzej niż zapamiętała ją Marcelina. Jej twarz była przeraźliwie blada, włosy stracił swój błysk a pod oczami miała widoczne sińce i zdecydowanie schudła co nie powinno mieć w ogóle miejsca w czasie ciąży.
-Nie chciałeś ze mną rozmawiać a ja sama dowiedziałam się nie dawno.
Marcelina siedziała i w ciszy przysłuchiwała się ich spokojnej rozmowie.
-Wyjdziesz z tego ?-Bartek kurczowo zacisnął dłoń na spodniach.
-W ciągu najbliższych dni lekarze mają zadecydować o wykonaniu cesarskiego cięcia.
-Ale przecież to początek 8 miesiąca-zwróciła uwagę Marcelina.
-Dziecko będzie w stanie samo oddychać i poleży w inkubatorze, ja już nie jestem wystarczająco silna żeby przetrzymać jeszcze miesiąc.
-Musisz walczyć-oburzył się Bartek zdając sobie sprawę z tego,że może zostać sam z malutkim dzieckiem. Jego dzieckiem.
-Bartek-Natalia położyła dłoń na jego dłoni-to jest ostra białaczka a ja nie mam siły walczyć, jest za późno na cokolwiek co pomoże mi przetrwać.
-Natalia przecież Ty się nigdy nie poddajesz, dziecko będzie Cię potrzebować.
-Zostawię je w dobrych rękach-Natalia spojrzała najpierw na Bartka a potem na Marcelinę-mam do was tylko jedną prośbę.
-Jaką-Marcelina starała się nie rozpłakać.
-Magdalena, nazwijcie ją Magdalena.

Odliczam dni do ostatniego sierpnia. 

Przegapiłam w Drużynę w kinie a to wszystko przez pracę ;x  

czwartek, 7 sierpnia 2014

#12

Wygraliśmy mecz z Włochami. Wygraliśmy mecz z Włochami, co prawda za dwa punkty ale zawsze to coś. Ale za to mina włoskiego szkoleniowca-bezcenna, za to się nie zapłaci MasterCard. Marcelina kręciła się gdzieś po korytarzach Katowickiego Spodka gdzie znajdywały się szatnie obydwóch reprezentacji.
-Gratuluje-odwróciła się słysząc trenera Włoch który mówił do niej po angielsku szpecąc go swoim włoskim akcentem.
-Dziękujemy-dziewczyna odwróciła się uśmiechając fałszywie.
-Dzisiaj nie udało Ci się rozproszyć moich chłopaków-złożył ręce na piersi.
-Nie przeszliśmy na Ty, proszę pana. A poza tym to nie moja wina,że wystarczy pokazać trochę ciałka by ich rozproszyć.
-Bywa, ale cieszcie się z tych dwóch punktów bo więcej już nie zdobędziecie-uśmiechnął się jeszcze szerzej pokazując zęby tak,że gdyby nie silna wola Marceliny wybiłaby mu je wszystkie.
-To się jeszcze okaże.
Marcelina odwróciła się na pięcie i weszła do szatni zajmowanej przez chłopaków głośno trzaskając drzwiami. Nic nie zrobiła sobie z tego,że kręcili się tylko w samych ręcznikach obwiązanych wokół bioder. Nowakowski pisnął kiedy Hyż wpadła na niego a on musiał łapać ręcznik w dłonie by mu się nie zsunął po nogach.
-Marcyś co Ty tu robisz ?-Winiar wsunął na siebie spodnie dresowe i stanął przed przyjaciółka.
-Nic, po prostu Mauro mnie zdenerwował-dziewczyna usiadła na ławce stojącej pod ścianą. Oparła o nią głowę i obserwowała ubierających się siatkarzy, skubani mieli bokserki pod ręcznikiem a do patrzenia na ich gołe klaty była przyzwyczajona. Szeroko otworzyła usta kiedy do szatni z łazienki wszedł Mariusz i Marcelina zapomniała jak się normalnie oddycha dopóki Wlazłego nie zasłonił jej własny narzeczony. Otrząsnęła lekko głowę a Michał zaśmiał się siadając gotowy do powrotu do hotelu obok niej.
-Protokół podpisany ?-szturchnęła go łokciem odwracając wzrok by nie patrzeć na rozmawiających Mariusza i Bartka.
-No bardzo zabawne, Hyż-oddał jej tylko trochę lżej-Kuraś nie zamknął Ci tego wyszczekanego dzióbka odpowiednio ?
-Jeszcze się nie zemściłam Winiar a zemsta bywa słodka-uśmiechnęła się do niego.
-Ty się Marcyś przyznaj,że cały ten czas myślisz o Mariuszu a nie o Bartku, a już na pewno od kilku dni-Mariusz spojrzał na przyjaciółkę ale ta nie zdążyła mu odpowiedzieć bo podszedł do nich Bartek i wyszedł z szatni razem z Hyż.

-Porozmawiam z Natalią-Kurek siedział w pokoju swojej narzeczonej która właśnie skończyła masować Wronę. Bartek nie miał z kim pogadać po meczu bo Nowakowski prawie od razu poszedł spać, bo rano wyjeżdżają do Łodzi a jemu się spać nie chce.
-To jest Twoja sprawa-Hyż wrzucała do walizki wszystkie rzeczy które walały się po pokoju by rano mieć przed śniadaniem spokój.
-Nadal będziesz się na mnie wściekać ?-Bartek chwycił ją za dłoń i zmusił by na niego spojrzała-robię to dla nas.
-Robisz to dla tego maleństwa Bartek, nie dla mnie czy dla siebie! Bo teraz jesteś za kogoś odpowiedzialny,wiesz ?
-Nie wiem czy będę potrafił być ojcem, Marcyś.
-Nikt tego nie wie, Bartek-zabrała delikatnie rękę z jego uścisku-przepraszam ale muszę wyjść.
-Idziesz do Mariusza ?
Nie usłyszał odpowiedzi bo Marcelina wyszła zamykając cicho za sobą drzwi i wcale nie skierowała się w stronę pokoju Mariusza tylko zupełnie kogo innego. Głęboko odetchnęła,mając nadzieję,że Karol zmęczony meczem jeszcze nie spał i będzie w stanie jej wysłuchać.
-Marcela,co Ty tu robisz ? -Kłos nie krył zdziwienia widokiem przyjaciółki przed swoimi drzwiami.
-Pogadasz ze mną Karol ?
-Fabio śpi-wskazał głową na łóżko kolegi-ale chodź na balkon, będzie nam wygodniej.
Usiedli więc na zimnych płytkach i Karol w ciszy czekał aż Marcelina powie co ją gryzie.
-Nie wiem czy dobrze zrobiłam przyjmując oświadczyny Bartka.
-Marcelka co się dzieje ?
-Nie wiem właśnie Karol-nie skłamała-nie mam pojęcia. Powiedziałam Bartkowi,że żałują że wtedy tak się to wszystko potoczyło ale nie mam pojęcia czy nadal go kocham tak jak wtedy.
-Mariusz ?
-Mariusz jest bardziej dojrzalszy niż Bartek-dziewczyna zamknęła oczy czując łzy zbierające się w kącikach.
-Nie płacz, proszę Cię-Kłos natychmiast przytulił bliską rozklejenia Marcelinę-tylko nie znów przez nich.
-Nie będę, nie będę.
-Słuchaj głosu serca, Marcelina. Nikt za Ciebie nie dokona decyzji, to Ty musisz być szczęśliwa.
-Serce chce Mariusza, a rozum krzyczy Bartek. 

-Płakałaś.
Marcelina podniosła głowę słysząc głos Mariusza który kręcił się bez celu po hotelowym korytarzu.
-Nie.
Wlazły podszedł do niej i chwycił za podbródek unosząc jej głowę do góry tak,że bez problemu patrzył w jej załzawione oczy. 
-Mariusz, puść-poprosiła cicho a głos jej się łamał.
-Marcelina masz mi w tej chwili powiedzieć co się stało-nakazał ostrym głosem Mariusz nie pozwalając opuścić Hyż głowy.
-Pocałuj mnie Mariusz.

Dochodzę do wniosku,że zrobiłam z Marceliny dziewczynę niestabilną emocjonalnie a Bartosz jest ofiarą a Mariusz przypadkowo w to zamieszany. Ale cholera, podoba mi się to ;D

wtorek, 5 sierpnia 2014

#11

Spotkanie które zafundowała Marcelina siatkarzom przyjęło się w drużynie z hura optymizmem i podziękowaniami z każdej strony. Dla niej nie było już tak miło i sympatycznie gdyż unikała Kurka jak ognia i nie reagowała na jego przeprosiny, a w ciągu 24 godzin przeprosił ją chyba ze sto razy. Teraz niestety nie miał takiej możliwości gdyż Dagmara postanowiła zrobić Mariuszowi niespodziankę i  przywiozła mu Arka który cały czas spędzał z tatą i właśnie blondynką.
-Kurek chyba chce pogadać-Mariusz lekko ją szturchnął obserwując jak Arek zajada się deserem lodowym.
-Jego problem-Marcelina nabrała na widelczyk swojej szarlotki. Na jej palcu nadal znajdywał się pierścionek od Kurka, ale płazem to mu nie ujdzie.
-Powiesz mi o co poszło ?-Mariusz upił łyk czarnej kawy.
-Powiedział coś czego nie powinien i teraz ma nauczkę-dziewczyna nawet nie obrzuciła siedzącego za nimi Kurka ani jednym spojrzeniem-co to teraz chcesz robić Arek ?
-Nie wiem-odpowiedział malec i dalej zajął się swoim deserem.
-Cokolwiek by nie powiedział, wszystko da się wyjaśnić-Mariusz bronił Kurka choć w duchu cieszył się,że ten powoli zaczyna tracić w oczach Marceliny.
-No wiesz, nie wiem co mam sobie myśleć po tym co usłyszałam-dziewczyna spojrzała na Mariusza-podobno on kocha tylko siatkówkę, więc w jego życiu nie ma miejsca na mnie.

-Marcelina jesteś kochana-nie wiadomo skąd do dziewczyny podleciał Karol i zakręcił nią dookoła własnej osi przy towarzystwie głośnego śmiechu swojej ukochanej i kilku innych siatkarzy.
-Postaw mnie wariacie-pisnęła blondynka co wywołało śmiech u Kłosa-nic takiego nie zrobiłam.
-Zrobiłaś zrobiłaś-Nowakowski złożył na jej policzku całusa i tak samo postąpili pozostali-zabawimy się dziś, oczywiście grzecznie i bez alkoholu.
-A dzieci ?-spojrzała na wtuloną w Michała, Dagmarę i przypominając sobie o małym Wlazłym.
-Spokojnie, dzieci przypilnuje jedna z pracownic hotelu-uśmiechnął się szeroko wzorowy tatuś który zadbał o odpowiednią opiekę nad pociechami.
-Nie wykręcę się już ?-spytała patrząc na każdego po kolei-niech wam będzie, ale bez alkoholu!
Kiedy wszystko było już ustalone, że zajmą sobie jedną z sal w hotelu wróciła do swojego pokoju wpadając prosto w ramiona Bartka który stał pod jej drzwiami.
-Nareszcie-objął ją tak mocno,że nie mogła się uwolnić z jego uścisku choć bardzo chciała. Kopnął w drzwi, które się otworzyły i wszedł do jej pokoju zamykając ich na klucz.Od razu doskoczył do narzeczonej i mocno wpił się w jej usta mimo protestów. Marcelina uderzała pięściami o jego klatkę piersiową a on oderwał się od niej dopiero kiedy obojgu brakło tchu.
-Wyjdź!-nakazała mu dziewczyna.
-Nie wyjdę stąd dopóki ze mną nie porozmawiasz-ostro sprzeciwił się jej Bartosz.
-Spoko, to będziemy tu siedzieć bo ja nie mam ochoty z tobą rozmawiać!
-Marcelina ja naprawdę nie chciałem tego powiedzieć, przecież wiesz,że Cię kocham-Kurek klęknął przed nią.Blondynka siedziała na łóżku i uważnie obserwowała twarz przyjmującego.
-Kochasz siatkówkę.
-Kocham Ciebie, przecież to wiesz.
-Pogadaj z Natalią.
-Oszalałaś ?-Kurek zerwał się na równe nogi-ja Ci wyznaje miłość a ty mi znów z nią wyskakujesz.
-Nie zachowuj się jak dzieciak tylko weź odpowiedzialność za swoje czyny Bartek!
-Mogła się zabezpieczyć,teraz to jej problem.
-Coś Ty powiedział ? Wiesz chyba zacznę się cieszyć z tego,że nie doszło do tego ślubu .
-Teraz to chyba sobie żartujesz-złość Kurka wzrastała z każdym zdaniem Marceliny.
-Nie. Bo wydaje mi się,że potraktowałbyś mnie tak samo jak Natalię gdybym Ci w ten moment powiedziała,że jestem w ciąży.
-Nie jesteś ?-wolał się upewnić.
-Zejdź mi lepiej z oczu-Marcelina wyrwała mu klucz z dłoni i otworzyła drzwi-wyjdź Kurek sam, ale Cię stąd wypierdolę.
Kurek pokręcił tylko przecząco głową i wyszedł żeby nie denerwować jej jeszcze bardziej.

Siedział obok Wrony i pił kolejną już szklankę coli obserwując Marcelinę która chyba na złość jemu non stop tańczyła z Mariuszem. Gdyby to jeszcze był jakieś szybsze utwory to może by to zdzierżył ale ten kto bawił się dziś w dj pragnął chyba na maksa go wkurwić.
-Wyluzuj Kurczak, nic się nie dzieje-Wrona klepnął go w ramię. Czy to aż tak widać,że jest o nią cholernie zazdrosny? Niech on weźmie te łapy z daleka od niej.
-Chodź Kuraś-znikąd koło niego pojawiła się Piotrkowa Oleńka i wystawiła swoje szczupłe dłonie-chodź bo zaraz coś rozniesiesz. Tylko Cichemu powiedział co i jak, i jak widać chłopak wygadał wszystko swojej ukochanej. I Kuraś nie miał mu tego zbytnio za złe. Skoro Marcelina potrafiła się świetnie bawić nie zwracając na niego uwagi to on również będzie.
-Bosa do mnie przyjdź i od progu bezwstydnie powiedź mi czego chcesz-mimo muzyki dokładnie słyszał jak Wlazły śpiewał wraz z wykonawcą Marcelinie piosenkę prosto do ucha a ona tylko uśmiechała się pod nosem wtulając się w niego jeszcze bardziej.
-Odbijany-Olka bezczelnie kiwnęła na Mariusza a on musiał oddać Marcelinę stojącemu obok Bartkowi a sam zatańczyć z dziewczyną Nowakowskiego.
-Kochaj mnie, kochaj mnie nieprzytomnie-Kurek nie chciał być gorszy i niemal od razu chwycił w swoje duże dłonie twarz blondynki i musnął jej usta cicho szepcąc kolejne wersje piosenki. Dziewczyna się nie opierała i od razu niemal wtuliła w Kurka,nadal jednak nie wybaczając mu tego co powiedział.
Mała impreza trwała w najlepsze dopóki nie zbiegła do nich wystraszona opiekunka by przekazać,że jeden z chłopców strasznie płaczę. Jedyną siedzącą wtedy osoba przy stoliku była Marcelina a to była pani która siedziała u niej w pokoju z Arkiem i Oliwierem. Zerwała się na równe nogi i wraz z młodą dziewczyną pobiegła do swojego pokoju gdzie zastała śpiącego Oliego i płaczącego Arka.
-Niech pani już sobie pójdzie-zwróciła się do stojącej nadal w pokoju dziewczyny i przytuliła nadal płaczącego Arka. Dziewczyna wyszła a Marcelina tuliła na swoim łóżku płaczącego Arka który zaczął się powoli uspokajać.
-Aruś-Marcelina głaskała go po blond włoskach.
-Lela mogę z tobą spać-chłopiec wtulił się w nią jeszcze bardziej.
Położyła go koło śpiącego już Oliwiera a sam położyła się koło niego i przytuliła. Nuciła pod nosem jakąś melodię która pozwoliła mu zasnąć.Sama nie zorientowała się jak zasnęła wtulona w drobne ciałko syna Mariusza.

Obudziło ją dziwne łaskotanie w okolicy szyi. Marcelina otworzyła oczy i rozczulił ją widok jaki zastała. Oliwier wtulony był w plecy Arka a ten z kolei spał przytulony do niej.
-Zastanawialiśmy się gdzie wczoraj uciekłaś-odwróciła się słysząc za plecami głos Mariusza który smyrał ją po szyi-dopóki Dagmara nie przyszła sprawdzić co u chłopaków.
-Która jest godzina ?-spytała Marcelina ziewając.
-Spokojnie, jest przed 8. Za 40 minut śniadanie.
-Wściekli bardzo,że wyszłam-odwróciła się na plecy starając się nie obudzić śpiących chłopców.
-Daga powiedziała,że śpisz więc chyba nie-Mariusz podniósł się z podłogi i usiadł na drugim końcu łóżka. Marcelina zasnęła we wczorajszym ubraniu.
-Pójdę wziąć prysznic-podniosła się cicho-tak nieświeżo się czuję.
Mariusz kiwnął tylko głową i obiecał,że przypilnuje chłopców. Marcelina zabrała z walizki czyste getry oraz zielono czarną koszulę w kratę i weszła do łazienki. Wzięła szybki prysznic, spięła włosy w koczka i lekko się umalowała i wyszła z łazienki. Zastała niecodzienny widok. Arek siedział w piżamce w dinozaury na ramionach u swojego taty a Oliwier zwijał się ze śmiechu na łóżku z powodu zwinnych palców Mariusza które łaskotały go po brzuszku.
-Ciocia-zapiszczał młody Winiarski-ciocia ratuj.
-Ciocia nic Ci nie pomoże urwisie-zaśmiał się Mariusz i znów zaczął łaskotać blondynka.
-Wujek Ci musi podokuczać bo co będzie jak pojedziesz z tatą do Rosji-oparła się o ścianę i przypatrywała wszystkiemu z szerokim uśmiechem.
-Ale tatuś będzie znów pszczółką-Winiarski wygrzebał się z kołdry i oddalił od wujka Mariusza który cały czas mu dokuczał.
-Pszczółką?-zdziwiła się Marcelina-Michał wraca do Skry ?-zwróciła się w stronę Mariusza który ściągał Arka z ramion.
-No tak jakby-Mariusz podniósł się z łóżka. Marcelina doskoczyła do Oliwiera i wzięła go na ręce.
-Idziemy zrobić Ojcu niespodziankę-oznajmiła atakującemu-możesz ogarnąć Arka tutaj. Trzymając blondynka nadal na rękach ruszyła w kierunku pokoju zajmowanego przez kapitana oraz jego najlepszego kumpla. Przed drzwiami postawiła Oliwiera na nogi i weszła wraz z nim bez pukania. Dagmara siedziała na łóżku i składała Winiarowe koszulki a on stał przed lustrem w łazience i układał swoje włosy.
-Winiar Ty patałachu!-doskoczyła do niego i zmierzwiła mu włosy.
-Osz Ty wredna małpo-jego włosy nie wyglądały już tak rewelacyjnie a Dagmara wraz z synkiem zaśmiała się widząc potyczki dwójki przyjaciół.
-Postaw mnie wielkoludzie na ziemię-zapiszczała Marcelina kiedy Michał przerzucił ją sobie przez ramiona i wyszedł z pokoju-postaw mnie wieśniaku! I Winiarski postawił ją a raczej to rzucił, konkretniej zrobił to kiedy znalazł się w pokoju zajmowanym przez Kurka i Nowakowskiego. Ten drugi siedział na łóżku wraz z wtuloną w niego Olą a Kurczak bawił się laptopem, dopóki nie został przygnieciony przez swoją narzeczoną.
-Zrób coś z tą swoją narzeczoną Bartuś-zaśmiał się Winiar widząc jak Marcelina stara się wyrwać z uścisku Bartka by doskoczyć do niego z pazurami-zatkaj jej dziś tą słodką buzię.
I wyszedł z pokoju, zostawiając w nim śmiejącą się trójkę oraz rozzłoszczoną przyjaciółkę która krzyknęła jeszcze za nim głośne Jeszcze Cię dorwę, Winiar! 

Jak są błędy to przepraszam ;( 

wtorek, 29 lipca 2014

#10

-Bartek?
Niskiego wzrostu blondynka podeszła do pary a Bartosz wypuścił Marcelinę z ramion widząc zbliżającą się Natalię. Większość siatkarzy się zmyła do szatni ale pozostali też najbliżsi przyjaciele pary.
-Co tu robisz ?-głos Bartka był zimny i pozbawiony jakichkolwiek emocji.Obydwie dziewczyny spojrzały na niego.
-Nie przedstawisz nas sobie ?-Natalia z uśmiechem spojrzała na Marcelinę-to ta Twoja przyjaciółka ?
-Marcelinko idź poczekać z chłopakami w szatni-pocałował dziewczynę w czoło, jednak ta nie miała zamiaru się nigdzie ruszać.
-Marcelina-wyciągnęła dłoń w kierunku starszej od siebie kobiety-narzeczona Bartka.
-Natalia-tamta uścisnęła ją z uśmiechem-matka jego pierwszego dziecka.
Wszyscy zgromadzeni zaczerpnęli głośno powietrza. Bartek nie chwalił się nikomu,że zostanie tatusiem.
-Powiedziałem Ci,że to nie mój problem!-krzyknął wściekły Kurek w jej stronę. Marcelina z przerażeniem spojrzała na twarz Kurka gdzie malowała się czysta złość.
-Bartek-Natalia była bliska łez.
-Co Bartek?!-ryknął a Marcelina aż się wzdrygnęła-nie interesuje mnie to!
-Nie krzycz na nią-Hyż stanęła w obronie Natalii.
-Słucham ? Bronisz jej?-na Marcelinę też krzyknął.
-Nie wydzieraj tej gęby, Kurek-szturchnęła go.
-To,że się za nią wstawisz nic jej nie pomoże. Nie chcę tego bachora.
-Bachora ?-ryknęła na niego wściekła Marcelina-ten bachor to Twoje dziecko!
-Proszę ?
-Gdyby, ja Ci powiedziała teraz,że jestem w ciąży to co ? Też byś mnie tak potraktował ?
-Marcelina...-jęknął Kurek
-Odpowiedz!
Ten tylko pokręcił głową i zaśmiał się gardłowo. Rekcja Marceliny była natychmiastowa. Jej ręka wystrzeliła prosto w zarośnięty policzek Kurka, a po sali rozniósł się głośny plask. Winiar zachichotał pod nosem a potem odciągnął od Kurka wściekłą dziewczynę i wyprowadził ją z sali.
-Nic Ci to nie pomoże-syknął Natalii prosto do ucha i zostawił ją samą w sali.

-Kawał skurwysyna-Marcelina chodziła wtem i z powrotem patrząc na siedzącą przed sobą kobietę.
-Nie chce rozwalać mu związku, tylko potrzebuje go teraz-Natalia ukryła twarz w dłoniach.
-Mogę Ci to zagwarantować,że dostaniesz jego pomoc.
-Przecież powiedział....
-On sobie może mówić.Nic się nie martw to szkodzi bardzo dziecku-oczy Marceliny zaszły łzami.
Natalia kiwnęła głową i odeszła w stronę wynajętego przez siebie pokoju, natomiast Hyż skierowała się do pokoju Kurka. Nie pukała, weszła jak do siebie a on leżał rozwalony na łóżku ze słuchawkami które sekundę później znalazły się na ziemi.
-Co Ty robisz ?-wściekły Bartek podciągnął się do pozycji siedzącej. 
-Ja co robię ? Ja ?!-wydarła się na całe gardło dziewczyna-Bartek jak tak możesz.
-Mogę i to robię,powiedziałem jej to jeszcze we Włoszech.
-To też Twoje dziecko-Marcelina usiadła koło narzeczonego i chwyciła go za ręce.
-To jej dziecko.
-Sama go sobie nie zrobiła! Co byś zrobił gdybym ja Ci teraz powiedziała,że jestem w ciąży ?
-Nie wiem.
-To się kurwa zastanów! Jesteś nieodpowiedzialnym dzieciakiem!
-A Wlazły to odpowiedzialny jest co ?-Kurek zerwał się z łóżka-to leć do niego i mu się wyżal jaki to ja jestem okropny.
-A żebyś wiedział,że pójdę-dziewczyna zerwała się z jego łóżka i wyszarpała z uścisku dłoń-a Ty się lepiej poważnie nad sobą zastanów, Kuraś.

Natalia siedziała w swoim pokoju i chowała ostatnie rzeczy do swojej walizki,. Kurek nie chce jej pomóc, więc ona zniknie z jego życia i dalej będzie myślała jak zapewnić dziecku najlepszą opiekę kiedy jej zabraknie. W tym samym czasie Marcelina kończyła palić papierosa siedząc na balkonie w pokoju Winiara i Wlazłego. Obydwaj siedzieli naprzeciwko niej i żaden z nich się nie odezwał w obawie o swoje życie.
-Skończony dupek, wszyscy tacy jestescie-wyrzuciła papierosa za balkon.
-Ejj-oburzył się Michał-ja mam dwóch pięknych synów.
-A ja przypominam,że tak się nie zachowałem-Mariusz spojrzał na Marcelinę.
-Wy nie, ale co mu szkodzi pomóc ? Boże jak on mnie denerwuje, wstrząsnę nim porządnie, jeszcze mnie popamięta-Marcelina odpaliła kolejnego waniliowego papierosa.
-Marcelina twój narzeczony ma mieć dziecko z inną laską-Michał delikatnie zwrócił jej uwagę-powinnaś się raczej cieszyć,że nie chce mieć z nią kontaktu.
-Tak tylko ta jego wcześniejsza laska może nie przeżyć porodu i dzieciątko zostanie samo bo ojciec się go wypiera.

-Przypomniało Ci się ?-Wlazły objął ramieniem Marcelinę a ta oparła głowę o jego ramię.
-Troszkę-z oczu dziewczyny spłynęła jedna samotna łza-niedługo minie rok.
-Wiem. 
Posiedzieli trochę w milczeniu a cisza kuła Mariusza w uszy.
-Nie obwiniaj się za to Marcelina, tak musiało być.
-Nie musiałabym chować własnej córki-dziewczyna przetarła twarz-naszej córki.
-Amelka była chora, wiedzieliśmy o tym-mocniej przytulił byłą partnerkę.
-Ale może gdybyśmy...może by żyła.
-Marcelina zrobiliśmy wszystko-Wlazły pocałował ją we włosy-tak musiało być.
-Nie musiało, gdyby żyła nigdy byś ode mnie nie odszedł.
-Nie odszedłbym, żałuję bardzo,że odszedłem.
-Mariusz-Marcelina bardziej wtuliła się w niego-pojedziemy na cmentarz razem ?
-Pojedziemy, i zabierzemy ze sobą Arka. A teraz sądzę,że powinnaś pogadać na spokojnie z Kurkiem.
-Tak też tak uważam-obydwoje odwrócili głowy słysząc głos Bartka za plecami. Marcelina szybko wyrwała się z uścisku Mariusza i otarła łzy spływające po policzkach.
-Bartek-stanęła przed nim wyprostowana-nie możesz odrzucić tego dziecka.
-Mogę i to robię, ale może wy mi powiecie kim jest Amelia ?-spojrzał na ukochaną a ona od razu spojrzała na Mariusza stojącego za nią z zaciśniętymi pięściami.
-Amelia to nasza córka-odpowiedział mu ze spokojem Wlazły kładąc dłoń na plecach Hyż.
-Nie mówiłaś,że masz córkę-Kurek spojrzał na ukochaną-że macie córkę.
-Mieliśmy-poprawiła go szybko Marcelina a Kurowi uśmiech momentalnie zniknął z ust.
-Zostawię was samych-Wlazły ku złości Bartka pocałował Marcelinę w czoło i wyszedł do swojego pokoju mówiąc jej wcześniej,że wystarczy że krzyknie a on przyjdzie. 
-Nie wiedziałem-Bartek zrezygnowany usiadł na łóżku a Marcela usiadła obok.
-Nie miałeś jak się dowiedzieć-Marcela otarła jedną spływającą po policzku łzę.
-Powiedź mi o tym.
-O czym ? O tym,że nie potrafiłam donosić ciąży i córka moja i Mariusza zmarła dwa dni po urodzeniu ?
-Przykro mi-Bartek ścisnął dłoń narzeczonej.
-Proszę Cię, porozmawiaj na spokojnie z Natalią i przemyśl to wszystko. To twoje dziecko, Bartek.
-Nie mogę Marcelina, nie pokocham tego dziecka.
-To Twoje dziecko, już je kochasz Bartek. Każdy rodzic tak ma.
-Nie ja, bo moją jedyną miłością jest i będzie tylko siatkówka.
I Kurek nie zdążył ugryźć się w język, nie pomyślał dwa razy nad tym co chce powiedzieć i jedyne co mu zostało to huk głośno zatrzaskiwanych drzwi przez Marcelinę. Pogrążał się jeszcze bardziej, nieświadomie pchając ukochaną w ręce Mariusza.

Padam ze zmęczenia normalnie na twarz. 
Edit: Pozdrawiam wszystkich którzy nie mają Cyfrowego Polsatu!  

czwartek, 24 lipca 2014

#9

Marcelinia chodziła sobie po katowickim hotelu bo nie mogła zasnąć. Do kolacji została jeszcze godzina a każdy z chłopaków pewnie spał po męczącym treningu. Ona też powinna odpocząć bo musi się dzisiaj porządnie zająć niektórymi. Uśmiechnęła się pod nosem kiedy do głowy wpadł jej troszkę szalony lecz możliwy do zrealizowania plan. Nadchodzący weekend mieli mieć wszyscy wolny tyle,że nie mogli wrócić do domów, więc ściągnie partnerki chłopakom tutaj jak się uda. I tutaj pojawiły się kłopoty, bo Marcelina ma kontakt tylko z żoną Ignaczaka który jest na urlopie, dziewczyną Kłosa oraz Cichego i żoną Winiara. I pomoc tutaj okazała Daga która poinformuje pozostałe kobiety o jej szalonym planie. Wszystkie trzy obiecały przybyć i zatrzymać to wszystko w tajemnicy aż do piątkowego wieczoru. Musiała poinformować tylko jedną osobę o jej pomyśle licząc na to,że się zgodzi.
-Trenerze-uchyliła drzwi od jego pokoju-mogę na chwilę ?
Stefan siedział na łóżku z laptopem na kolanach.
-Wchodź Marcyś-zaprosił dziewczynę do pokoju. Polski szedł mu coraz to lepiej.Usiadła na łóżku naprzeciwko trenera który odłożył swój notatnik i spojrzał na blondynkę.
-Mam do Ciebie interes-uśmiechnęła się do trenera najładniej jak potrafiła.
-Słucham Cię uważnie-zaśmiał się Antiga.
-Bo wszyscy mamy wolny weekend i nie wracamy do domów więc sprowadziłam chłopakom partnerki-wypowiedziała na jednym wydechu.
-Jeżeli planujecie jakieś imprezy to dla was są one bezalkoholowe, i nie mów im na razie nic bo nie będą chcieli trenować.
Ten trener to jednak jest dobrym człowieczkiem, chociaż francuzem.

Siedziała uśmiechnięta od ucha do ucha, wciśnięta między Winiarem a Cichym i chichotała non stop pod nosem wcinając startą, surową marchewkę. Siedzieli przy stoliku i patrzyli na nią jak na wariatkę.
-Dobrze się czujesz ?-Karol nalał sobie szklankę wody i spojrzał podejrzliwie na przyjaciółkę.
-Wspaniale Karolku-zacmokała parę razy z zachwytu.
-Będziesz głodna-zwrócił jej uwagę Bartek widząc jak mało zjadła na kolację a również obiad na którym pochłonęła tylko kawałek tarty szpinakowej.
-Co...a nic mi nie będzie-uśmiechnęła się do niego czule i upiła łyk wody z cytryną.
-Ona coś ćpała-Piotrek nałożył sobie na talerz marchewki tak samo jak Marcelina.
-Chciałbyś Piotrusiu na drugi raz tego samego ?-odwrócił się w jego stronę-najlepszy towar w okolicy podobno. Nowakowski niemal od razu pobladł na twarzy i zadławił się marchewką. Buszek musiał parę razy klepnąc go w plecy z całej siły by mógł normalnie zaczerpnąć powietrza.
-Marcelina-jęknął cichy a dziewczyna tylko się zaśmiała.
-Nic a nic wam nie powiem-zaśmiała się-musicie się pogodzić z moim wspaniałym humorem.

Coś długo szło im to godzenie się z humorem Marceliny. Jak co dzień rano po śniadaniu siatkarze biegali ale zgubili gdzieś Marcelinę. Szli na trening rozmyślając gdzie też podziała się przyszła pani Kurek ale odpowiedź przyszła szybciej niż się spodziewali. Już niemal na korytarzu słychać było głośną taneczną piosenkę. Nie zdziwił ich wcale widok jaki zastali po otworzeniu drzwi. Skrzaty rozpoznały układ, bo Marcelina bardzo często kiedy oni się rozciągali ćwiczyła tą swoją Zumbę. Teraz też ubrana w swój specjalny strój tańczyła przed lustrami , nie zwracając uwagi na nowo przybyłych. Siatkarze rozstawili się pod ścianą i przyglądali się dziewczynie wcale nie chcąc jej przeszkadzać. Niektórzy to chcieli nawet dołączyć bo strasznie spodobała im się piosenka jak i sam układ tylko stwierdzili,że nie nadążą za nią i się skompromitują.
-Przebierajcie się i dawać-zaśmiała się Marcelina robiąc taki śmieszny samolocik dookoła siebie.Winiara i Wlazłego dwa razy nie trzeba było namawiać, natychmiast dołączyli do niej stając po obydwóch jej stronach. W ślady za nimi poszedł Wrona i Kłos, ciągnąc przy okazji Buszka i Mikiusia. Cichy stwierdził,że nie będzie stał jak ten kołek i też ze śmiechem dołączył do kolegów i razem z nimi powtarzał kroki po Marcelinie.
-Skąd Ty to wszystko umiesz ?-wysapał zmęczony Nowakowski wyrywając Bartkowi wodę z dłoni.
-Się nauczyłam Piotrusiu-zaśmiała się dziewczyna i wtulił w Kurka który z uśmiechem stał oparty o ścianę i przypatrywał się ćwiczeniom kolegów. Objął dziewczynę w pasie i pocałował w czubek głowy. Nie mieli we dwójkę czasu jeszcze pomyśleć nad terminem ślubu ale po mistrzostwach i przed sezonem klubowym postarają się chociaż załatwić kościół i salę.
-Ja chcę taką rozgrzewkę zawsze od dzisiaj-Winiar przybił piątkę z Szamponem i Mikusiem, którzy poparli decyzję kapitana-wreszcie mogę robić to co kocham. 
-Pogadacie z trenerem się zobaczy co się da zrobić-uśmiechnęła się Marcelina-a teraz proszę się zabrać za ćwiczenia, ty Wlazły do mnie, zabezpieczymy to kolano.

Trening chłopaków minął im w śmiechach i chichach. Zawołali ją do jednej z szóstek i urządzili sobie wspólny mecz. To nic,że Marcelina odzwyczajona zapomniała parę razy odebrać piłkę czy odbić ją prawidłowo przy zagrywaniu. Najważniejsze,że mieli chwilowy fun.Teraz kiedy jej drużyna przegrała do zera, stała wtulona w spoconego Kurka.
-25 grudnia-szepnęła mu na ucho.
-Co 25 grudnia ?
-Weźmiemy na razie ślub cywilny w Polsce, a potem ja zajmę się organizacją wesela a Ty pojedziesz do Włoch. 
Kurek ze szczęścia pocałował ją w usta a ona lekko ugryzła go w wargę.
-Kocham Cię-szepnął przytulając ją do siebie. Chłopaki padnięci leżeli na parkiecie i z uśmiechem wpatrywali się w zakochańców. Każdy z nich wraz z zainteresowanymi podskoczył słysząc ten piskliwy głos.
-Cześć Bartek.

Zastanawiam się nad zakończeniem.